Znów zaglądam do mocno przesiąkniętego złem i gęsto napakowanego bohaterami oraz złoczyńcami Gotham City. Do miasta, czy to się komuś podoba, czy też nie, wokół którego kręci się większość serii wydawanych przez DC. I znów będzie to komiks, którego w polskim przekładzie nie spodziewam się już zobaczyć. Matthew Rosenberg oraz Eddy Barrows prezentują historię nietypowego zespołu dowodzonego przez Jasona Todda i składającego się w większości z tych, którzy niestety nie przeżyli głośnego ataku na Azyl Arkham, czyli tzw. A-Day. No właśnie - nie przeżyli, ale to wcale nie oznacza, że nie można ich przywrócić do stanu funkcjonalności i wykorzystać do różnych nietypowych zdań. Oto zombie Suicide Squad, albo jak kto woli Task Force Z, dziwaczna ekipa żywych trupów gwarantująca sporą dawkę równie dziwacznych przygód. Poniższa recenzja dotyczy obu wydań zbiorczych.
Za życia mocno uprzykrzali życie mieszkańcom Gotham. Teraz mają szansę, aby zrobić dla odmiany coś dobrego. Tajemnicza postać uruchamia nowy program rządowy, w ramach którego ciała znanych złoczyńców, jacy zginęli podczas A-Day, zostają ponownie (wbrew swojej woli) ożywione za sprawą specjalnie opracowanej mikstury. A przynajmniej częściowo, gdyż na tym etapie to rządne krwi oraz uzależnione od zielonej substancji zombie. Teraz stanowią nową, egzotyczną odmianę Zespołu Samobójców. Jeśli sprawdzą się w boju i zasłużą, to znów będą mogli się cieszyć pełnią życia. Jason Todd zostaje wybrany, aby stanąć na czele tej nietypowej grupy i spróbować trzymać Bane'a, Arkham Knighta, Man-Bata oraz innych na smyczy. Kto kogo przechytrzy i po jakiej stanie stronie? Jakie sekrety wiążą się z powstaniem Task Force Z? Co zrobi Red Hood, gdy wszystkie karty zostaną wyłożone na stół?
Najpierw
pojawił się trzyczęściowy prolog w ramach back-upów umieszczonych w DETECTIVE
COMICS 1041-1043, zaś miesiąc później, czyli w październiku 2021 wystartowała
12-częściowa maksi seria. Nie czytałem wprawdzie ostatnich polskich wydań
DETECTIVE COMICS od Egmontu, ale po samym opisie wnioskuję, że tego akurat
materiału u nas nie było.
Jak
łatwo można się domyślić, w serii TASK FORCE Z duży nacisk położony został na
akcję. I do tego bardzo widowiskową, bo gdzie tylko przeniesie nas fabuła można
spodziewać się różnych eksplozji, nawalanek, strzelanin, krwi, śmierci, powrotów
do świata żywych, odciętych głów, klonów, czy też dziwacznych eksperymentów
zarówno na tych żywych, jak i martwych egzemplarzach. Nie brakuje także
mieszania w umysłach, przeszczepiania pamięci oraz innych dziwacznych praktyk w
stylu doktora Frankensteina. Ot, takie specyficzne realia, które raz mogą
przerazić, a innym razem rozśmieszyć, choć sytuacja wygląda na śmiertelnie poważną.
Absolutnie nie ma miejsca na nudę przy takiej liczbie postaci i ciągłych
roszadach personalnych, stawania po przeciwnej stronie barykady. Z własnej
woli, lub też niekoniecznie. A skoro jesteśmy w Gotham, to gościnnie zagląda na
karty tego komiksu również Batman oraz inni członkowie bat-rodziny. Nie
obejdzie się zatem bez ostrych wymian zdań. W ruch pójdą również pięści oraz
kopniaki w żebra, jak to w prawdziwej kochającej się rodzinie ;)
Nie tylko miks zamienionych w zombie złoczyńców - tych znanych i tych mniej popularnych, odkurzonych specjalnie na tę okazję - decyduje o sukcesie tej z pozoru irracjonalnej serii. Drugim istotnym czynnikiem jest duża nieprzewidywalność, liczne zwroty akcji oraz jeszcze liczniejsze manipulacje i wykorzystywanie innych do własnych celów. W pewnym momencie część osób może rozboleć głowa widząc, jak każdy chce każdego przechytrzyć i wykiwać. Wszędzie jakieś sekrety, kłamstwa, zdrady i tajemnice ukryte w tajnych laboratoriach. Prawda na temat projektu zostaje stopniowo ujawniona w formie flashbacków, co rzuca nowe światło na obserwowane wydarzenia, a jednocześnie generuje nowe pytania. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki? Kto jest marionetką, a kto władcą lalek? W co gra Mr. Bloom oraz o co chodzi z tym Bane'em? Polecam odkryć to samemu.
Nie za długie, nie za krótkie, ale w sam raz. Nie miałem poczucia, że całość jest zbytnio przeciągnięta, ale też nie widzę większego sensu, aby drążyć dalej wątek. Zakończenie według mnie okazało się satysfakcjonujące, a nakreślona przez twórców opowieść spokojnie może być potraktowana jako zamknięta całość. Chociaż epilog otwiera furtkę do ewentualnej kontynuacji.
Eddy Barrows, Eber Ferreira oraz Adriano Lucas to trio odpowiedzialne za ilustracje w tym komiksie. Przyjemna kreska, dobre tuszowanie i adekwatne do sytuacji kolory robią swoje, czyli zapewniają mroczną, pełną grozy atmosferę. Barrows moim zdaniem świetnie pasuje do klimatów ociekających horrorem, a także przedstawiając wiele postaci walczących ze sobą na jednym kadrze. Oj tak, wizualnie praktycznie nie ma na co narzekać, a zombie wersje złoczyńców są bardzo efektowne. Barrows w całości naszkicował 8 z 12 rozdziałów (oraz wszystkie, swoją drogą świetne okładki), natomiast przy środkowych 4 pomagali mu lub zastępowali inni, jak Kieron McKeown, Jack Herbert, Matt Santorelli, Jesus Merino, czy Daniel HDR. Zapewniam jednak, że te chwilowe zmiany nie były zbyt mocno odczuwalne i nie wpłynęły w istotny sposób na jednolitość szaty graficznej. Jak najbardziej preferowałbym, żeby to jeden i ten sam twórca narysował wszystkie numery, ale jak się nie ma co się lubi...
Zwariowana i momentami mocno pokręcona seria TASK FORCE Z okazała się zaskakująco dobrej jakości rozrywką, a pełne ciekawych twistów perypetie dziwacznej drużyny śledzi się z dużą przyjemnością. Komiks dosyć głupkowaty i momentami szalony, ale jak się okazuje w tym szaleństwie jest metoda i powstała opowieść, która przynajmniej mnie mocno rozbawiła. Dobre tempo, mnóstwo fajnie przedstawionych scen walki, sporo zombiaków, eksperymentów ze zwłokami oraz zabijania się na lewo i prawo, a do tego całkiem dużo zwrotów akcji. Czysty fun i pozycja dla tych, co lubią takie klimaty i potrafią z przymrużeniem oka spojrzeć na zaproponowane przez twórców pomysły. Polecam.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #1041 - 1043 oraz TASK FORCE Z #1 - 12.
Oba wydania zbiorcze znajdziecie na ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz