sobota, 31 marca 2018

AQUAMAN tom 2: NADPŁYWA CZARNA MANTA

Dan Abnett zaskoczył mnie pierwszym tomem serii AQUAMAN z Odrodzenia, który zatytułowany był UTONIĘCIE. Czytałem cały początek serii w zeszytach, tak bardzo mnie wciągnęło. Oddając się po raz drugi przygodom Arthura na potrzeby poprzedniej recenzji, utwierdziłem się tylko w przekonaniu jak dobry jest ten tytuł. Z nieukrywaną radością czekałem na możliwość przeczytania drugiego woluminu tej serii i z dużą radością mogę napisać, że AQUAMAN tom 2: NADPŁYWA CZARNA MANTA trzyma poziom pierwszej historii i jest w miarę dobrym zwieńczeniem wątków z poprzedniego tomu.

Jeśli jednak jeszcze nie wiesz czy kupić drugi tom, postaram się pomóc w decyzji niniejszą recenzją.

Fabuła rozpoczyna się chwilę po wydarzeniach z pierwszego tomu. Aquaman znajduje się w Atlantydzie, gdzie rozmyśla nad kolejnym problemem, któremu musi sprostać. Są to oczernianie jego ojczyzny na arenie międzynarodowej i ewidentne próby wywołania konfliktu ze światem na powierzchni. Niestety bohater nie ma dłuższej chwili do namysłu, ponieważ musi zmierzyć się z kolejnymi problemami targającymi jego państwem. Mera natomiast musi przejść próby rytualne, które pozwolą dowieść, że zasługuje na wejście do atlantydzkiej dynastii. Z kolei Czarna Manta po wydarzeniach z UTONIĘCIA próbuje, wraz z organizacją NEMO, zemścić się na Arthurze. 

Tak prezentuje się początek fabularny komiksu, który moim zdaniem jest interesujący, ale zarazem odrobinę niezrozumiały dla czytelników, którzy zaczęliby czytać cykl od drugiego tomu. Dan Abnett pisząc dwa pierwsze albumy myślał o nich jako o całości. Mamy tu do czynienia z jedną, dłuższą historią i trzeba to wziąć pod uwagę, jeśli chcielibyście zacząć od odsłony drugiej. Warto jednak podkreślić, że powiększenie woluminu drugiego o kilka zeszytów nie do końca pomogło w napisaniu pozbawionego wad tomu. Zakończenie posiada parę wyraźnych wad. Nie ma chociażby wyjaśnienia tego, skąd Arthur w finałowej fazie historii wiedział gdzie znajdują się jego wrogowie. Nawet jedna postać zadaje takie pytanie, zaś inna mówi "Nieważne" i następuje potyczka. Czułem przez chwilę spore zakłopotanie, ponieważ wyglądało to tak, jakby twórca mówił "nie przejmuj się tymi głupotami, masz tu finał". Wyobraźcie sobie na przykład Batmana, który ma sprawę detektywistyczną. Po trwającym parę stron śledztwie jest finał. Nie mówi nam jak doszedł do tego, że akurat ten złoczyńca jest za wszystko odpowiedzialny, a przebieg śledztwa komentuje jako “nieważny”. Jakbyście się czuli po tym? Pewnie tak samo, jak ja po finale tego komiksu. Nie podoba mi się, że kolejny raz pojawia się jakaś tajna organizacja. Ostatnio za często pojawia się motyw złej organizacji. W samych pierwszych tomach komiksów z Odrodzenia pojawiają się jak grzyby po deszczu te tajne organizacje. Jestem tym przemęczony. 

Reszta fabuły mi się podoba. UTONIĘCIE i NADPŁYWA CZARNA MANTA pokazują jak Arthur radzi sobie z trudnościami jako król. Bardzo podoba mi się kierunek, który obrał scenarzysta. Pokazanie Aquamana jako postaci z burzliwej krwi i twardych kości też jest niczego sobie. U Abnetta jest to heros, który ma w sobie wiele ciekawego charakteru. Martwi się, że w Lidze Sprawiedliwości nie jest mile widziany, czuje się też bohaterem drugiego rzędu. Jego postawa pokojowa podoba mi się strasznie. Przypomina mi się postawa prezydenta Kennedy'ego przy kryzysie kubańskim, gdzie wojsko chciało otwartego konfliktu, a on nie. Dla mnie tak samo jest z Aquamanem. 

Jako indywidualna postać Mera mi się bardziej spodobała. Kocha Arthura, ale ma wątpliwości związane ze ślubem przez pewną przepowiednię. Nie jest też cofnięta na dalszy plan, a właśnie o to się nieco obawiałem. Czarna Manta jest dla mnie typowym złoczyńcą. Chce po prostu zemsty, tylko na inny sposób. Otoczenie Aquamana to typowe wojsko, więc jak to wojsko żyje zasadą ząb za ząb. Reszta postaci nie wybija się bardzo, chyba że Liga Sprawiedliwości, która została pokazana od trochę złej strony. Ich przyjaźń z Arthurem jest krucha. Jak jest dobrze, to są wielkimi sojusznikami, ufają sobie, ale jak już coś idzie źle, to chcą zabrać Arthura.

Rysunki artystów trzymają poziom, ale nie są tak zapamiętywalne, jak będą chociażby w przyszłym, czwartym tomie. Dobra, rzemieślnicza robota, tyle mogę o nich powiedzieć.

Zawartość dodatkowa składa się z galerii okładek oraz ze szkiców. Tego drugiego raptem jest jedna strona. Galeria okładek jest dość obszerna przez to, że tom składa się z paru zeszytów więcej niż normalne wydanie. Muszę przyznać, że bardziej od podstawowych spodobały mi się okładki alternatywne.

AQUAMAN tom 2: NADPŁYWA CZARNA MANTA jest bardzo dobrym komiksem, chociaż niepozbawionym pewnych wad. Cena okładkowa jest wyższa o 10 złotych od standardowych wydań z Odrodzenia ze względu na powiększoną ilość stron. Jeśli macie zamiar zakupić trzeci tom Aquamana, musicie niestety poczekać aż do sierpnia. Mam nadzieję, że czas ten zleci w miarę szybko. Ci z Was, którzy dotąd nie przeczytali ani jednej odsłony tej serii, powinni jak najszybciej nadrobić ten komiks.

Maciej Matusz
                    
-------------------------------------------------------------
                        
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów AQUAMAN #7 - 15.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
AQUAMAN tom 2: NADPŁYWA CZARNA MANTA do kupienia w księgarni Egmontu oraz ATOM Comics

2 komentarze:

  1. Aquaman to najlepsza seria z odrodzenia. Wszystkie błędy, które zdołałem wytknąć pierwszej części (a było ich bardzo mało) są tu poprawione. Arcydzieło, majstersztyk, cacko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Złych organizacji jest sporo i aż trudno uwierzyć w możliwość istnienia aż tylu. Do tego połowa twierdzi że rządzi światem. Ale to nic w porównaniu do Amandy Waller i S.H.I.E.L.D. w komiksach Marvela. Moim zdaniem za dużo jest też tych dobrych organizacji. Waller już była chyba wszędzie. Cały czas jest jakieś "Ooo jestem Amanda Waller ja tu tego chcę do Suicide Squad, tutaj załatwię paru bohaterów, założę se nowy Task Force 91736291 i z moim Task Force XI rozwalimy tego gościa Damage." Jeeezu, ile można, ta postać nawet nie jest spoko. A S.H.I.E.L.D. to w ogóle zdają się rządzić całym światem. Nie śledzę Marvela na bieżąco, ale z tego co czytałem to kuuurde, ci to też mają parcie. Jezu, "Eee Bruce Banner chce się zmienić dawaj go tu pracuje dla nas, eee martwi prezydenci dawaj Deadpoola on ich dla nas zabije." Jeeezu, poczytajcie te opisy. Spider-Man i S.H.I.E L.D., Wolverine i S.H.I.E L.D., Captain America i S.H.I.E L.D. Jeśli ktoś by się mnie pytał czemu nie czytam Marvela. Zaraz pewnie w następnym evencie S.H.I.E L.D. zawładnie światem. Nie mogę.
    Btw Aquaman był bardzo dobry, kto pisze dalej?

    OdpowiedzUsuń