Dzisiaj zawitamy na chwilę do
imprintu Vertigo, który jak część z Was zapewne się orientuje aktualnie jest w
stanie śmierci klinicznej i oczekuje na zapowiedzianą oficjalnie akcję reanimacyjną, jaka ma nastąpić w
drugiej połowie tego roku. Stosunkowo niedawno, bo pod koniec roku 2015
próbowano tchnąć nowego ducha w będące już na ostatnich nogach Vertigo
wypuszczając w przeciągu trzech miesięcy aż dwanaście nowych tytułów. W
większości były to mini serie. W większości były to projekty, o których dzisiaj
już kompletnie się nie pamięta. Trzeba jednak przyznać, że inicjatywa ta
zaowocowała również takimi fajnymi i ambitnymi projektami, jak ART OPS, CLEAN
ROOM, czy też THE SHERIFF OF BABYLON. Ostatni z wymienionych komiksów to
autorski projekt scenarzysty Toma Kinga oraz rysownika Mitcha Geradsa, którzy
od tej pory i ku uciesze mojej osoby stali się częstymi współpracownikami. Po
pozytywnych opiniach zebranych za pracę nad seriami GRAYSON czy THE OMEGA MEN,
King poszedł w zupełnie inne, zdecydowanie bliższe sobie, skierowane do
starszego czytelnika klimaty. Twórca ten czasami zalicza spadki formy i
zaskakuje in minus, ale na pewno nie tym razem.
Akcja komiksu ma miejsce w
stolicy Iraku, Bagdadzie. Jest luty 2004 roku, czyli dziesięć miesięcy po wybuchu
tzw. Drugiej Wojny w Zatoce Perskiej (dokładnie dzisiaj wypada 15 rocznica tego wydarzenia). Żołnierze USA wspólnie ze swoimi
koalicjantami doprowadzili do obalenia rządów Saddama Husajna, rozpoczynając
jednocześnie trwającą kilkanaście miesięcy okupację tego kraju. Temperatura na
Bliskim Wschodzie cały czas była wysoka, dosłownie i w przenośni, a władza w
Waszyngtonie próbowała zapanować nad powstałym chaosem. Bagdad po zakończeniu
wojny z pewnością nie należy do bezpiecznych i przyjaznych do życia miejsc.
Trafia tutaj jednak pochodzący z Florydy policjant nazwiskiem Christopher
Henry, który na terenie Zielonej Strefy ma za zadanie wyszkolić kandydatów do
nowo powołanej, lokalnej formacji odpowiadającej za prawo oraz porządek. Sprawy
zaczynają się komplikować w momencie, gdy jeden z jego podopiecznych zostaje
znaleziony martwy w okolicy charakterystycznego Łuku Triumfalnego, zwanego
potocznie dwoma mieczami. Henry wspólnie z dwójką nowych znajomych rozpoczyna
śledztwo i szybko przekonują się, że wplątali się w znacznie poważniejszą
intrygę, niż początkowo się wydawało.
Tom King przez siedem lat
pełnił funkcję oficera operacyjnego CIA w Iraku, stąd też miejsce akcji oraz
panujące tam w konkretnym czasie realia są dobrze znane scenarzyście. Wynikają
z własnych obserwacji oraz doświadczeń, stanowią małą wycieczkę w przeszłość.
Trudno wyobrazić sobie lepszą osobę do roli opowiadającego, dzięki czemu
dostajemy kawał bardzo osobistego, wzruszającego i intrygującego wojennego
kryminału. Pierwotnie całość miała nosić tytuł THE SHERIFF OF BAGDAD, ale
pewien znany emerytowany żołnierz nosił taki przydomek i postanowił go
oficjalnie zastrzec.
Oprócz próbującego odnaleźć
się w nowym, nastawionym w dużej mierze antyamerykańsko miejscu Chrisa,
scenarzysta wprowadza do swojej opowieści dwoje innych wiodących postaci. Pierwszym
z nich jest Nassir, czyli szyita będący ostatnim przedstawicielem poprzednich
służb porządkowych. Mężczyzna ten dokonywał w przeszłości między innymi
brutalnych przesłuchań dla rządu Husajna, a jego trzy córki w wyniku pomyłki
zginęły podczas bombardowania przez Amerykanów Bagdadu. Los lubi płatać figle,
w wyniku czego w dosyć niecodzienny sposób jego ścieżka życiowa skrzyżowała się
w pewnym momencie z tą, którą podążała kobieta o imieniu Sofia. Poprawne jej
imię to Saffia, czyli wychowana w USA Irakijka należąca do sunnitów i aktualnie
zasiadająca w Tymczasowej Radzie Zarządzającej. Każde z nich ma swoje problemy
osobiste, tragiczne przeżycia oraz dąży do innych celów. Postacie są jednak
napisane w taki sposób, że ich perypetie rzeczywiście poruszają i nasuwają
pewne wartościowe przemyślenia. W pewnym momencie bardziej zaczęły mnie
interesować przeszłość, motywy oraz trudne decyzje podejmowane przez Nassira
oraz Sofię, niż toczące się na pierwszym planie śledztwo. Wykreowanie tak
ciekawych postaci plus genialne dialogi to główne atuty, które sprawiły, że
łatwo i szybko wciągnąłem się w tą serię.
Pomimo ogromnych różnic i to
na wielu na wielu płaszczyznach, wymieniona trójka łączy siły, aby rozwiązać
zagadkę tajemniczego morderstwa. Im bardziej zagłębiają się w tą sprawę, tym
więcej kłód pojawia się na ich drodze. Niewygodne pytania sprowadzają wybuchy,
krew oraz siniaki na twarzy. Dowiadujemy się również prawdy na temat tego, kim
był oraz dlaczego i z czyjej ręki zginął Ali Al Fahar, a także jaki w tym
wszystkim udział ma amerykański okupant. Każdy rozdział jest inny, raz
posuwający główny wątek do przodu, zaś raz celowo zatrzymujący akcję w miejscu,
aby szczegółowo ukazać punkt widzenia dwóch osób na tą samą wojnę. Ogólnie trup
tutaj ściele się gęsto, a śmierć przychodzi nagle i często w najmniej
spodziewanych momentach. Jest również sporo zwrotów akcji, a także chwila na
ukazanie nieco lżejszej, radośniejszej atmosfery.
Co ważne, zakończenie okazuje
się bardzo satysfakcjonujące, idealnie spinające zainicjowane wątki i będące
fajnym nawiązaniem do sceny otwierającej ten komiks. Po zakończonej lekturze
nie miałem poczucia niedosytu, wręcz przeciwnie. Dwanaście zeszytów tworzy
zamkniętą całość, ale jednocześnie istnieje możliwość w dowolny sposób ukazania
dalszych losów trójki głównych bohaterów tego dramatu.
Partycypujący w tym projekcie
Mitch Gerads okazał się świetnym wyborem do roli ilustratora omawianej serii.
Artysta dysponujący ładną, delikatną i bardzo szczegółową kreską nie byłby w
stanie oddać klimatu panującego w historii nakreślonej przez Kinga. Gerads
czyni to w sposób fenomenalny ukazując mroczny, bezwzględny, brudny,
zrujnowany, pesymistyczny, można nawet powiedzieć, że w pewnym sensie
postapokaliptyczny obraz Bagdadu. Kiedy trzeba konstruuje zapierające dech
większe panele, ale najlepiej sprawdza się w tych mniejszych, gdy dzieli stronę
na sześć lub dziewięć części. Gerads lubi eksperymentować, stosuje oryginalną
technikę opartą w dużej mierze na fotokolarzu i traktuje tworzony komiks jako
film lub sztukę, co można wyczuć kartując poszczególne strony Pokazuje tutaj
inne oblicze, niż później w BATMANIE, czy MISTER MIRACLE, ale równie genialne,
obok którego nie można przejść obojętnie. Warstwa graficzna w założeniu nie
miała być piękna, tylko miała idealnie odwzorować pomysły scenarzysty. I to się
z pewnością udało. Jeszcze mała ciekawostka - na jednym z mniejszych kadrów pod
koniec ostatniej części artysta narysował samego siebie oraz Toma Kinga. Niezwykle
klimatyczne okładki wykonał z kolei słynący z tej profesji John Paul Leon.
THE SHERIFF OF BABYLON to
niezwykle mocna rzecz, która przywołuje na myśl stare, dobre Vertigo. Komiks
ten porusza trudne i ważne tematy łącząc trójkę przedstawicieli kompletnie
różnych środowisk, nadając im wspólny cel, nakreślając w ciekawy oraz
poruszający sposób ich charaktery. Główną siłą tego komiksu są czasem proste, a
czasem niezwykle skomplikowane relacje międzyludzkie w świecie, gdzie tak
naprawdę nie ma wygranych. Akcja nie
pędzi szaleńczo do przodu, nie ma epickich pojedynków oraz pościgów. Tom King
może i niekoniecznie czuje postać
Mrocznego Rycerza, a jego wizja obrońcy Gotham City budzi skrajne emocje, ale w
SZERYFIE BABILONU daje z siebie wszystko to, co najlepsze. Ambitna i ociekająca
brutalnością pozycja, która daje do myślenia i na długo zapada w pamięci. Nie
ma co więcej pisać, trzeba sprawdzić na własnej skórze. Trzymam kciuki za to,
że w przyszłości trafi na listę komiksowych planów Egmontu, bo z pewnością na
to zasługuje.
THE SHERIFF OF BABYLON ma w
przyszłości powrócić z nową historią. Scenariusz jest podobno ukończony i czeka na Geradsa, aby ten miał wolny czas go zwizualizować. Być może premiera pokryje się czasowo z
planowanym relaunchem imprintu Vertigo. Nie wiem jak Wy, ale ja już zacieram
ręce na myśl o drugim sezonie.
Ocena: 5,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE SHERIFF OF BABYLON #1
- 12
Maksi seria w wydaniu deluxe, jak i w dwuczęściowej wersji w miękkiej
okładce dostępna w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz