Drugi tom rodzimego wydania METAL to niemal jeden do jednego zawartości amerykańskiego DARK NIGHTS METAL: DARK KNIGHTS RISING. Z tą różnicą, że jeden one-shot zastąpił inny (który trafi do vol 3) i mamy tu jeden (i tylko jeden!) zeszyt głównej mini serii. W efekcie czego na dziewięć zeszytów - które skrywają się pod niezwykle klimatyczną okładką - osiem to one-shoty. Jak to bywa w przypadku antologii poziom poszczególnych rozdziałów nie jest równy. Większość zawartości - bo aż siedem rozdziałów - opowiada o Mrocznych Rycerzach z mrocznego multiwersum. Ci tzw. Koszmarni Batmani manifestują najgorsze lęki „naszego” Bruce’a Wayne’a przekute w mroczną rzeczywistość. One-shoty z ich udziałem są oparte na schemacie:
1) Przedstawienie postaci na jednej z ujemnych Ziemi mrocznego multiwersum oraz połączenie z mocami innego z członków Ligi.
2) Ziemia umiera i w ostatniej chwili zjawia się najgroźniejszy z Mrocznych Rycerzy (Batman, który się śmieje) z propozycją nie do odrzucenia.
3) W teraźniejszości, już na głównej Ziemi Mroczny Batman przemodelowuje miasto związane z herosem, którego moce posiada na swoją modłę.
Przyjrzyjmy się bliżej, jak to wygląda dla każdego Koszmarnego Batmana i czy ich historie mają do zaoferowania coś więcej ponad nietresujące designy postaci
Czerwona Śmierć: Bruce Wayne dosłownie łączy się z Barrym Allenem by zyskać dostęp do Speed Force. Był potencjał, bo Barry co jakiś czas próbuje przemówić Bruce’owi do rozsądku, ale niestety na potencjale się skończyło. Przeciętny scenariusz Josha Williamsona ratują rysunki Carmine’a Di Giandomenico, jednego z najlepszych rysowników Flasha w XXI wieku (obok Scotta Kolinsa i Francisa Manapula).
Mordercza Maszyna: Frank Tieri i James Tynion IV rozpisali tragiczną historię Batmana-Cyborga, który stał się bardziej maszyną, niż człowiekiem. Co było punktem zapalnym do tej przemiany? To już zostawię Wam do odkrycia. Duża zasługa w zbudowaniu cyberpunkowego klimatu zeszytu to dzieło rysownika Riccardo Federiciego i kolorysty Raina Beredo. Ten drugi używa chłodnej palety barw, a brak tuszu sprawia, że sam ołówek przy zastosowanej kolorystyce nadaje wszelkim mechanicznym elementom (w tym Mrocznemu Batmanowi i Cyborgowi) nieludzki charakter.
Pogromca Świtu: Jeśli chodzi o rysowanie Latarników, to tercet definitywnych artystów tworzą dla mnie Ivan Reis, Doug Mahnke i Ethan Van Sciver. I to właśnie pan z numerem trzy zilustrował ten rozdział więc jest dobrze. Po scenariuszu nie oczekiwałem niczego dobrego, wszak pisał go Sam Humphries. A tu taka niespodzianka! Młody Bruce w noc śmierci swoich rodziców otrzymuje zielony pierścień i mając siłę woli silniejsza niż jedna z najpotężniejszych broni we wszechświecie zabija tego, przez kogo stał się sierotą. A potem staje się mrocznym mścicielem w pełnym tego słowa znaczeniu. Lubię wszelkie wariacje na temat używania pierścienia mocy, a Bruce odkrywa nową moc związaną z brakiem światła. Czytałbym więcej.
Topielica: Ziemia, gdzie płcie są odwrócone. Bryce Wayne modyfikuje swoje ciało by zyskać akwatyczne moce. Lwia część one-shota dzieje się na naszej Ziemi i sprowadza do walki pod i za pomocą wody. Philip Tan i Tyler Kirkham graficznie nie zawodzą, ale od Dana Abnetta, scenarzysty AQUAMANA oczekiwałem więcej.
DARK NIGHTS: METAL #3: Na chwilę wracamy do głównej fabuły. Tym razem akcja skupia się nie na Batmanie, lecz na Supermanie. Poziom szaleństwa jest taki, jaki mini seria zaprezentowała w MROCZNYCH DNIACH. Dla przykłady zdjęcie jednego z dialogów:
Bezlitosny: Batman jako bóg wojny. Jak lubię kreskę Manapula, tak nie pasuje mi ona do historii z „Bat-Aresem”. Historię napisał Peter Tomasi i daleko jej do poziomu jego historii z SUPERMANA. Najbardziej nie zapadająca w pamięć część MROCZNYCH RYCERZY.
Niszczyciel: w tym rozdziale pióra Tieriego i Tyniona Superman staje się zły. Bats by go powstrzymać dobrowolnie zaraża się wirusem Doomsdaya. Jest w tym pomyśle ciekawa historia do opowiedzenia, ale nam jej nie pokazano. Rysunki Tony’ego Daniela trochę umilają fabularną biedę.
Teraz pora na dwa najlepszy zeszyty w zbiorze, przebijające wszystkie powyższe.
Batman, który się śmieje: Joker ginie z ręki zdesperowanego Batmana, zarażając go swoją toksyną. W efekcie dostajemy najniebezpieczniejszą wersję Batmana: takiego, który nadal zawsze wygrywa, ale został pozbawiony jakiejkolwiek moralności i ani myśli przebierać w środkach. A do tego wygląda jakby był fanem Sędziego Śmierci z uniwersum Sędziego Dredda. Wracając jednak do one-shotu, ten napisał Tynion pokazując, że nie jest tylko marnym cieniem Scotta Snydera. Komiks zilustrował Riley Rosmso, jeden z najciekawszych rysowników w mainstreamie. Gorąco polecam sprawdzić inne jego prace.
Zagubiony: trzech scenarzystów i trzech rysowników, zero bałaganu. Bardzo dobry komiks, nad którym unosi się duch Batmana według Granta Morrisona. Zieloni czytelnicy niewiele zrozumieją, ja za to bawiłem się jak prosię w błocie.
Jak na antologię MROCZNI RYCERZE wypadają całkiem nieźle. Z racji posiadania w swej zawartości trzeciej części eventu trzeba ten wolumin mieć. I o ile przy vol 1 do drugiej połowy tomu nigdy nie wrócę, o tyle tutaj nie mam większych żalów. Nawet te gorsze rozdziały nie były wyjątkowo złe, a oprawa graficzna zawsze stała na bardzo dobrym poziomie.
Damian „Damex” Maksymowicz
------------------------------------------------------------
Omawiany tom zawiera zeszyty: Batman: The Red Death #1, Batman: The Murder Machine #1, Batman: The Dawnbreaker #1, Batman: The Drowned #1, Dark Nights: Metal #3, Batman: The Merciless #1, Batman: The Devastator #1, Dark Nights: The Batman Who Laughs #1, Batman: Lost #1.
BATMAN: METAL tom 2 MROCZNI RYCERZE do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz