Zazwyczaj zwykłem chwalić scenariusze Petera J. Tomasiego i
Patricka Gleasona. Uważam że są twórcami jednych z najlepszych tytułów DC
ostatniej dekady i rzadko kiedy schodzą poniżej pewnego poziomu. Tym razem
jednak bardzo mnie zaskoczyli i dali ciała na całej linii. Dlaczego? O tym już
w rozwinięciu.
Otwierające tom dwa zeszyty właśnie owych dwóch scenarzystów
zdecydowanie polecam pominąć, chyba że ktoś jest bardzo zainteresowany historią
Stanów Zjednoczonych. Ale wtedy odwiedzenie poświęconej temu strony na
Wikipedii miałoby bardzo podobny rezultat. Te numery bowiem to nic więcej jak
seria wykładów z historii, dla urozmaicenia czasem przerywanych wykładem z
etyki. I naprawdę nie przesadzam. Opisują one bowiem zwiedzanie przez rodzinę
Kentów kilku muzeów i miejsc upamiętniających wydarzenia historyczne. Efekt
jest taki, że niczym nie różnią się od napisanych bez żadnego polotu komiksów
edukacyjnych. Oba te zeszyty oryginalnie wyszły w okolicach lipca, a więc amerykańskiego
święta niepodległości i mogę zrozumieć powód takiej a nie innej ich tematyki,
ale ich poziom wypada bardzo słabo a poza tym poświęcenie temu aż dwóch
zeszytów uważam za zdecydowaną przesadę. Ogólnie są one bezapelacyjnie
najgorszą rzeczą jaka wyszła spod ręki Tomasiego i Gleasona.
Na szczęście reszta albumu to już normalne komiksowe
historie. Najciekawiej w tym wydaniu zbiorczym moim zdaniem prezentuje się
druga opowieść – „Minuta Dłużej” autorstwa Keitha Champagne’a opowiadająca o
starciu między Supermanem, Parallaxem i Sinestro, a zwłaszcza jej bardzo
niepokojąca pierwsza część, w której Człowiek ze Stali stara się odnaleźć grupę
zaginionych dzieci nie wiedząc jeszcze z czym ma do czynienia. Druga część, gdy
na scenie pojawia się Korugańczyk, to już bardziej tradycyjna potyczka między
trójką przeciwników, ale z nieustannie zmieniającą się sytuacją gdy coraz to
inny z nich zyskuje przewagę.
Album zamyka „Moment Krytyczny” ze scenariuszem Jamesa
Bonny’ego skupiający się w większym stopniu na Lois Lane i Deathstroke’u niż na
samym Supermanie. Reporterka stara się odnaleźć legendarnego zabójcę i
przeprowadzić z nim wywiad tylko po to by po powrocie do Metropolis zostać
przez niego zaatakowaną. Choć Slade twierdzi, że otrzymał zlecenie na Lois to
jego zachowanie budzi wątpliwości, bowiem wygląda na to jakby bardziej niż na
zabiciu jej zależało mu na sprowokowaniu Kal-Ela do zabicia jego samego.
Obie te historie są nieco mroczniejsze niż to zazwyczaj ma
miejsce w komiksach z Supermanem. Zwłaszcza druga z nich, w której Deathstroke
nieraz zostawia za sobą dosłownie stosy martwych ciał. Mimo że nie sądzę by
zapadły mi w pamięć na dłużej, to jednak niezłe opowieści i przeczytałem je z
przyjemnością.
Za rysunki w tym tomie odpowiadają głównie Scott Godlewski,
Tyler Kirkham i Doug Mahnke, a przy jednym z numerów także Ed Benes i Philip
Tan. Wszyscy oni wykonali dobrą pracę, tyle tylko, że Scott nie bardzo miał
się okazję w jakikolwiek sposób popisać pokazując przez 2 numery jak ludzie
zwiedzają muzea. Tak czy inaczej jak zwykle strona graficzna okazuje się bardzo silnym
punktem tej serii.
Tomasz Kabza
Oryginalne wydanie tego tomu zostało zrecenzowane na blogu
przez Dawida. Jego opinię możecie przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz