niedziela, 31 lipca 2022

ALAN MOORE'S TWILIGHT OF SUPERHEROES - ragnarok uniwersum DC, który nigdy nie nadszedł

Śledząc uniwersa Marvela i DC, mamy do dyspozycji dziesiątki serii, które niekiedy ciągną się nawet setkami zeszytów. Coraz to kolejne eventy, one-shoty, mini serie, maxi serie itd. pojawiają się na sklepowych półkach regularnie, co każe nam myśleć, że oba wydawnictwa pompują do swoich uniwersów każdy nawet najmniejszy pomysł, jaki pojawi się w umysłach twórców których zatrudniają. Zapominamy jednak, jak dużo pomysłów i koncepcji zostaje odrzuconych po drodze, do druku dopuszczając zaledwie jakiś procent tego co liczni twórcy pitchują im regularnie. Czasami nawet zdarza się sytuacja, w którym jakiś komiks już był na zaawansowanym etapie tworzenia, albo co gorsza był skończony, a i tak nie ujrzał światła dziennego. Takich przykładów można by było z odmętów historii komiksu amerykańskiego wyciągnąć wiele, ale dzisiaj akurat chciałbym pochylić się nad serią, a właściwie eventem, którego historia zakończyła się niestety tylko na pitchu/pomyśle/ogólnym zarysie.

Jest rok 1987, Alan Moore jest świeżo po sukcesie legendarnego dziś Watchmen, a wydawnictwo DC dopiero co zakończyło quasi-reboot swojego uniwersum, w postaci Crisis on Infinite Earths. Moore widząc bałagan jaki został po kryzysie, ale jednocześnie zauważając zarobkowe korzyści jakie idą za wydaniem wielkiego, wpływającego na całe uniwersum eventu, który zbiera masę postaci i może doprowadzić do jakichś, mniej lub bardziej trwałych, zmian, wpada na pomysł wydarzenia, które jednocześnie spełniałoby wszystkie wymagania, aby się dobrze sprzedać, ale uniknęłoby niektórych problemów tego typu przedsięwzięcia. Event ten miałby nazywać się Twilight of Super-Heroes i opowiadałby o alternatywnej mrocznej przyszłości, w której dochodzi do wojny superherosów, kończącej się wybiciem większości populacji superludzi. Ale zanim o szczegółach fabularnych, jak w ogóle miałaby wyglądać forma tego komiksu? W końcu fabuła o alternatywnej przyszłości nie brzmi jak coś co mogłoby mieć jakiś większy wpływa na kontinuum, a przecież właśnie zmiany w status quo są na dłuższą metę celem tego typu przedsięwzięć.

Moore w tym pitchu bardzo jasno określa swoją postawę wobec eventów. Tak jak przystało na osobę kreatywną, uważa że tego typu wydarzenie powinno być skrzętnie zaplanowane, aby uniknąć jakichkolwiek wtop i nieścisłości. Do tego mówi, że po Kryzysie, który może i zespoił kosmologię DC, ale zrobił bałagan w kontinuum, kolejne duże wydarzenie powinno się skupić na spójności tego świata (tutaj podaje przykład crossoveru Legends jako dobrego spoiwa mitologii Nowych Bogów z bardziej socjo-politycznymi motywami związanymi z Suicide Squad). Co ciekawe, podaje on także ciekawy powód, tego wręcz obsesyjnego przywiązania czytelników do kontinuum, którym jest według niego podświadoma chęć uporządkowania świata fikcyjnego, ponieważ świat realny jest zbyt chaotyczny. Przez to oraz przez sam fakt przywiązania długoletnich czytelników do linii fabularnej sprzed kryzysu, Moore uważa, że pełne rebootowanie uniwersum to zła droga i że na dłuższą metę okaże się to po prostu nieopłacalne (szkoda że osoby decyzyjne nie posłuchały tej rady w 2011 roku). Z tego powodu Alan proponuje tutaj powrót do motywu multiwersum oraz alternatywnych przyszłości, które pozwoliłyby na powrót niektórych postaci i większą wolność kreatywną dla twórców. Kolejnym ważnym punktem tego wywodu jest wspomnienie o tie-inach, które według Moore’a są jak najbardziej potrzebne, żeby pokazać wpływ wydarzeń z eventu na poszczególne serie, ale z drugiej strony ich jakość często pozostawia wiele do życzenia, przez to że są one wymuszane na twórcach. Dlatego właśnie w przypadku tego eventu proponuje on trochę inne podejście do tie-inowania, a mianowicie danie danemu scenarzyście wyboru, czy chce swój tytuł w ten event jakoś angażować, czy woli go olać. Niezależnie od tego co dany twórca by wybrał, będzie to miało wpływ na event, gdyż w zależności od tego jaka byłaby reakcja bohatera na ostrzeżenie dotyczące przyszłych wydarzeń pokazanych w głównej serii, to jego rola w tej historii będzie troszkę inna. To pozwoliłoby także na wprowadzenie jakichś konkretnych zmian w uniwersum, ponieważ wybrani bohaterowie z powodu ostrzeżenia, mogliby zmienić jakoś swoje status quo (a postacie bez serii mogłyby ją dostać).

Okej, ale jak miałoby to działać w praktyce. A no tie-iny skupiały by się głównie na spotkaniu danego bohatera z Johnem Constantine'em, który opowiedziałby im co przekazał mu Rip Hunter na temat najbardziej prawdopodobnej przyszłości. W zależności od tego, czy bohater po wysłuchaniu będzie się starał jakoś zmienić, całkowicie oleje to ostrzeżenie, albo nawet po prostu ono do niego nie dotrze, w samym Twilight będzie on miał troszkę inną rolę (chociaż wiadomo Moore ma pewne ścisłe plany na niektóre postacie, więc przy nich nie miałby aż takiej dużej elastyczności). W ten sposób DC mogłoby mieć ciastko i zjeść ciastko, ponieważ nadal mogliby sprzedawać tą historię jako pełnoprawny event (za którym poszłaby cała machina marketingu i promocji, tak jak przy okazji Secret Wars), ale zmiany dla uniwersum byłyby tylko chirurgiczne, konkretne i nie niszczące całego kontinuum.

Ale przechodząc już do konkretów, fabuła, tak jak już wspomniałem, miałaby się dziać w niedalekiej przyszłości początku lat 2000, gdzie w wyniku upadku dotychczasowych struktur społeczno-politycznych, superherosi stają się przywódcami rodów, kontrolujących podzieloną Amerykę. Konflikty i tarcia między rodami w końcu doprowadzają do ogromnej wojny superludzi, która kończy się ich całkowitym wybiciem. Ten dosyć mroczny scenariusz miałby być pełnoprawnym nordyckim ragnarokiem dla superbohaterów DC, tym ostatecznym zakończeniem ich historii, które podniosłoby ich do statusu mitów. Już w latach 80. mówiło się o komiksowych herosach jako o współczesnej mitologii, jednakże jedną z przeszkód przed ich pełnym umitycznieniem, według Moore’a, był brak określonego końca ich historii, co wynika oczywiście z prawideł rynku. Przez to że fabuły o superbohaterach są jednymi wielkimi tasiemcami, to nie są zamknięte, tak jak opowieści o Królu Arthurze, Robin Hoodzie, a nawet Sherlocku Holmesie, więc nie mogą osiągnąć takiego legendarnego statusu jak one. Wyjątkiem według Moore’a jest Dark Knight Returns Millera, które dało takie zakończenie Batmanowi i Supermanowi, podnosząc ich do statusu ikon jakimi są teraz. Celem Alana przy Twilight było danie właśnie takiego finału całemu uniwersum DC; a jaki lepszy finał można sobie wymarzyć niż całkowity, moralny upadek herosów, a następnie ich śmierć na wzór zmierzchu nordyckich bogów.

Ta przyszłość byłaby według planu Moore’a jedną z wielu alternatywnych odnóg od linii czasu, które powstały po tym jak Time Trapper, przeciwnik Legionu Superbohaterów, uwięził sporą część podróżników w czasie w pułapce czasowej obejmującej najbliższe 20 lat przyszłości uniwersum DC. Jednym z efektów ubocznych tej pułapki byłoby załamanie czasoprzestrzenne, które doprowadziłoby właśnie do rozbicia linii czasu na kilka alternatywnych przyszłości, tworząc swego rodzaju nowe multiwersum. W wyniku planu Time Trappera wszyscy podróżnicy w czasie znajdujący się w tym okresie zostaliby przeniesieni do świata w którym dzieje się Twilight. Jednym z tych podróżników byłby oczywiście Rip Hunter, który w czasie uwięzienia zostaje odnaleziony przez tamtejszego Johna Constantine’a i zostaje wysłany przez niego do przeszłości (czyli teraźniejszości), aby ostrzegł jego młodszą wersję przed tym co może się wydarzyć. Ta próba ostrzeżenia herosów z teraźniejszości byłaby klamrą całej opowieści.

Samym początkiem głównej serii byłaby scena, gdzie siedząc w barze nasz Constantine zostaje zapytany przez piękną kobietę o ogień. O co chodzi z tą sceną mielibyśmy dowiedzieć się dopiero w finale, ale co ważne cała opowieść od tej pory miałaby być retrospekcją Johna. W tej retrospekcji, opowieści Ripa na temat przyszłości byłyby przeplatane spotkaniami głównym bohaterów z niektórymi istotniejszymi dla fabuły superbohaterami DC. 

Moore niestety nie miał całości fabuły rozpisanej na zeszyty, więc nie mamy pojęcia jak to przeplatanie miałoby działać oraz jaka byłaby kolejność przedstawiania tych wydarzeń. Nie mniej jednak w pitchu Alana znajduje się dość dokładny opis najważniejszych bohaterów Twilightu oraz głównych wydarzeń fabularnych, także to spróbuję jakoś sensownie wam streścić. 

W latach 90. ówczesne struktury społeczno-polityczne upadają. Ten stan rzeczy próbują wykorzystać złoczyńcy, którzy łączą siły i próbują przejąć władzę na światem. To jednak spotyka się ze znacznie bardziej stanowczą reakcją społeczności superherosów, niż mogłoby się wydawać. Łączą oni siły podobnie jak ich przeciwnicy i rozpoczynają ogromne czystki, które wybijają większość superłotrów. W wyniku tego społeczeństwo nie mające żadnego innego oparcia w upadłych strukturach władzy, kierują się w stronę ludzi z supermocami, którzy zapewnili by im bezpieczeństwo w tym niepewnych czasach. Tak właśnie powstają rody, w których superbohaterowie stają się elitą społeczną, czy nawet może swego rodzaju arystokracją. 


Ród Stali (House of Steel) jest oczywiście skupiony wokół Supermana i jego rodziny. Tak ja można by się spodziewać po Clarku, ma on wątpliwości moralne, czy w ogóle takie sprawowanie władzy nad ludźmi jest właściwie, ale z drugiej strony nie widzi on wyjścia z tej sytuacji, więc utrzymuje to status quo. Jego żoną w tym świecie jest Wonder Woman (która zmienia imię na Superwoman), z którą Clark ma dwójkę dzieci, młodszą i spokojniejszą Supergirl i konfliktowego, może nawet w jakimś stopniu psychopatycznego, Superboya. 

Drugim najważniejszym rodem jest Ród Gromów (House of Thunder), będący pod panowaniem Captaina Marvela (Shazama) i jego rodzinki. Ten ród jest o tyle dziwaczny, że aby skonsolidować władzę Mary Marvela poślubia Billy’ego i mają oni dziecko, Mary Marvel Jr. Do tego Captain Marvel Jr. czyli przyjaciel Billy’ego, o imieniu Freddy, ma potajemny romans z Mary. Oni już dawno porzucili swoje ludzkie tożsamości, jedynie Billy kurczowo trzyma się swojej, co doprowadza do jego problemów psychiczno-seksualnych (jego umysł się starzeje, ale ciało nadal ma dziecięce). W pewnym momencie kompletnie przestaje się on zachowywać jak wcześniej (np. nie odwiedza już Mr. Tawky Tawny’ego), co pogłębia jeszcze bardziej rozłam w tym rodzie.

Oprócz tych dwóch większych rodów kontrolujących wschodnie i zachodnie wybrzeże USA, pomiędzy nimi znajdowały się mniejsze rody. Ród Tytanów (House of Titans), jak sama nazwa wskazuje, skupiał się wokół tej nastoletniej drużyny herosów, którzy po drodze oczywiście stali się starsi. Przewodzi nimi znacznie bardziej edgy Nightwing, który stracił ukochaną Kory podczas przymusowego wysiedlenia kosmitów z Ziemi. Oprócz tego w zespole jest robotyczny Cyborg, który musi sobie poradzić z tym, że teoretycznie przestał już być człowiekiem, Changling, który zaczął przeistaczać się w jakieś nieistniejące stworzenia i z powodu traumy rzadko wracał już do swojej ludzkiej postaci, Hawk, który zmienił imię na Warhawk i stał się machiną do zabijania na usługach Dicka, a także Raven, która jest tutaj bardziej z poczucia lojalności do jej drugiej rodziny, niż z powodu jakiegoś ideologicznego powiązania. Istnieje też Ród Sprawiedliwości (House of Justice), który składa się w większości z pozostałych przy życiu członków Ligi (Captain Atom, Blue Beetle, Dr. Light) i kilku legacy heroes, w tym Wally’ego, który jest Flashem, Donny Troy, która przejęła miano Wonder Woman i nową bohaterką o imieniu Slipstream. Pozostali przy życiu łotrzy tacy jak Lex Luthor, Joker, Gorilla Grodd, Catwoman i Dr. Sivana zebrali się i stworzyli Ród Sekretów (House of Secrets), który póki utrzymuje spokój na swoim terytorium to reszta rodów przymyka na niego oko. Ród Tajemnic (House of Mystery) to natomiast głównie bohaterowie powiązani z magią, w tym Zatanna, Jason Blood, Doctor Fate i Baron Winter, którego rezydencja jest siedzibą całej tej zgrai. Również przeniesieni do tej rzeczywistości podróżnicy w czasie dostali swój kawałek ziemi. Do Rodu Jutra (House of Tomorrow) należą m. in. Rip Hunter, część Legion of Super-Heroes, młodszy Time Trapper (który zresztą ostatecznie pomaga im wszystkich wydostać się z pułapki starszego siebie), Barry Allen z przeszłości, a także Jonah Hex (który przed kryzysem znajdował się na jakiejś ziemi przyszłości, więc Moore chciał go po tym evencie wrzucić z powrotem do swojego żywiołu, czyli westernu). Poza Ziemią istnieje również Ród Latarni (House of Lanterns), który to został wyrzucony z planety podczas wysiedlenia wszystkich kosmitów (nawet ziemscy latarnicy musieli opuścić swój dom, ponieważ byli oni pod rozkazami Strażników Wszechświata). Stworzyli oni nową siedzibę na Marsie i razem z innymi kosmicznymi imperiami tj. Thanagar czy Rann, planują inwazję na Ziemię.

Kiedy dzieje się główna część fabuły eventu, House of Steel i House of Thunder dążą do sojuszu poprzez małżeństwo Mary Marvel Jr. i Superboya. To doprowadza do tarć między nimi, a mniejszymi rodami, ponieważ w sojuszu oba rody będą nie do pokonania. To także przyśpiesza plan inwazji House of Lanterns, którzy również woleliby nie musieć się ścierać z połączoną rodziną Marvelów i Supermanów. Jednakże nie wszyscy byli superbohaterowie należą do rodów. Spora część z nich żyje sobie spokojnie w tym co pozostało z dawnego Gotham (Moore nazywa to “bario”, czyli z hiszpańskiego dzielnica, no i używa tego praktycznie jak nazwę własną, także ja również będę od tego momentu tak robić). Tam mamy praktycznie całą gromadę pobocznych i mniej znanych postaci, które skupione są wokół baru Sandy’s Place. To one grają w tym evencie pierwsze skrzypce, dlatego teraz to na nich się skupię. 

Najważniejszy z nich jest oczywiście John Constantine, który właściwie ma powiązania ze wszystkimi Rodami, wie znacznie więcej niż inni i ma swój własny plan jak uratować Ziemię przed głodnymi władzy superludźmi. O nim powiem więcej przy opisie wydarzeń, także teraz wezmę się za postacie, które w pitchu Moore’a nie mają aż tak dobrze określonej roli w fabule. Wspomniany Sandy’s Bar należy do Sandry Knight, czyli dawnej Phantom Girl. Jest ona spoiwem całej tej grupy postaci spotykającej się u niej w barze, no i właściwie opiekuje się niektórymi z nich. Jednym z tych potrzebujących opieki jest Doll Man, który przez swoje moce zmieniania wielkości, kompletnie przestał przypominać człowieka i zamienił się w niewielkie robako-podobne stworzenie. Jego kości zaczęły się zniekształcać, a jego czaszka zmniejszać, przez co jego umysł przestał właściwie funkcjonować. Teraz jedynie Sandra jest w stanie się z nim komunikować, dlatego też trzyma go w akwarium przy barze i daje mu jeść. Innym stałym bywalcem baru, który może mieć problem z samodzielnym funkcjonowaniem jest pijak, który podaje się za Uncle Sama. Nikt tak naprawdę nie wie czy mówi prawdę, ale nie przeszkadza mu to opowiadać zarówno o jego wielkich zwycięstwach, jak i haniebnych czynach. Moore mówi o nim, jako o swego rodzaju zwierciadle wątków politycznych tej historii, które daje inną perspektywę temu co widzimy na kadrach. Kolejnym bywalcem jest Blackhawk, jedyny członek tego oddziału lotników, który przeżył ich ostatnią misję (nawet jeśli kosztowało go to jego nogi). Jest on radykałem (Moore nawet nazywa go faszystą), ze ścisłym surwiwalistycznym kodeksem, który kiedy nie przebywa w barze Sandry to rekrutuje nowych członków oddziału, aby ci pomogli mu wykonać jakąś tajemniczą misję (ukradł on kiedyś nazistowskie złoto, dlatego teraz stać go na zakup bombowca, za pomocą którego ma tą swoją misję wykonać). Ważną postacią jest także Plastic Man, który pracuje jako męski sex-worker i dzięki swojej mocy może pozostać wiecznie młody. Ma on jednak wstydliwy sekret, jego ciało powoli zaczyna flaczeć z powodu tego ciągłego rozciągania się, przez co w niedalekiej przyszłości zostanie z niego tylko bezkształtna masa. Mimo zewnętrznej pogodności, miałby on być tragicznym bohaterem, który w finale wychodzi z tego marazmu i kiedy trzeba to staje na wysokości zadania. Congorilla natomiast jest w tym świecie lokalnym gangsterem, który zajmuje się wymuszeniami, handlem narkotyków i prostytucją. Kiedy Congo Bill stał się zbyt stary, aby dalej funkcjonować, na stałe przeniósł swój umysł do goryla, z którym jest połączony. Tym samym zostawił on goryli umysł w ciele 90 letniego człowieka, które z jakiegoś powodu nie może umrzeć. Green Arrow i Black Canary natomiast są w tym świecie dziennikarzami radykalnej lewicowej gazety “Black Feathers”, którzy pozyskują wiele informacji właśnie od stałych bywalców Sandy’s Place. Jednym z tych stałych źródeł jest The Question, prywatny detektyw, za pół darmo badający sprawy, którymi nikt inny się nie zajmie. Jest on dobrym przyjacielem Olivera, ale nie przeszkadza mu to kłócić się z nim o politykę przy każdej możliwej okazji (Vic Sage w oryginalnych seriach Ditko był zatwardziałym libertarianinem, a Green Arrow jak wiemy, jest socjalistą). Jest on o tyle ważny, że zajmuje się morderstwem, które później okazuje się być szalenie istotne dla fabuły. Natomiast Batman i The Shadow (do którego prawa należały wtedy do DC) tworzą tajną konspirację, która miałaby obalić rządy superludzi. Nikt z bohaterów nie wie, czy w ogóle Batman nadal żyje, dopóki Constantine go nie odnajduje i proponuje współuczestniczenie w jego planie, którego cel byłby taki sam - wyzwolenie ludzkości spod jarzma superbohaterów. Co ciekawe Moore chciał do tej konspiracji dodać również Tarzana i Doca Savage’a, ale nie był pewien, czy są już oni w domenie publicznej, czy nie. W świecie Twilight funkcjonuje również część Metal Men; Platinium pracuje w robotycznym sex-barze, Iron jest rdzewiejącym budowlańcem, Lead jest częścią osłony niestabilnego reaktora jądrowego, a Gold z racji tego że jest zrobiony ze złota, ukrywa się przed ludźmi, którzy mogliby go chcieć przetopić na sztabki. Łącznikiem między nimi, bywalcami baru Sandry, a Rodem Tytanów, jest Robotman, który chodzi z Ironem na piwo i pomaga Cyborgowi przystosować się do jego w pełni robotycznego ciała. Po Bario chodzi również tajemniczy mężczyzna z kosmosu, który okazuje się być Adamem Strangem wysłanym na Ziemię przez House of Lanterns, aby przygotował grunt pod inwazję. Moore myślał także o daniu jakiejś roli Detektywowi Chimpowi, Jay’owi Garrickowi, Challengers of the Unknown i innym bohaterom, ale w pitchu tylko o nich wspomniał, nie opisując jak mieliby w tym świecie funkcjonować. 

Okej, jak już kwestie postaci i rodów mamy za sobą to mogę przejść do głównej fabuły całego eventu. Tak jak już wspominałem całość miałaby się zacząć w momencie, kiedy Ród Stali i Ród Gromów ogłaszają małżeństwo Mary Marvel Jr. i Superboya, co wywołuje poruszenie wśród mniejszych rodów. Również w Barrio pojawiają się głosy o tym że to może oznaczać dyktaturę, ale nie przeszkadza to stałym bywalcom Sandy’s Place dalej prowadzić swoje rutynowe życie. Tymczasem Question wpada na trop dziwacznego morderstwa, w którym prawdopodobnie jakaś prostytutka zabiła niskorosłą osobę, nie zostawiając żadnych śladów ucieczki. Na ten moment nie wiadomo co tak właściwie tam się stało, ale co ważne o całej sprawie dowiaduje się Constantine. Od jakiegoś czasu kręci się on tu i tam, kontaktując się zarówno z redakcją “Black Feathers”, Questionem i innymi mieszkańcami Barrio, jak i z House of Titans, House of Justice i House of Secrets, których to podburza do utworzenia sojuszu i zaatakowania dwóch dominujących rodów podczas wesela. Potajemnie komunikuje się on także z Adamem Strangem, przekonując House of Lanterns, że powinni przeprowadzić inwazję już po tym jak superludzie powybijają się podczas ślubu, z Batmanem i jego grupą, aby przekonać ich do swojego planu, a także z samym Captainem Marvelem, informując go o ataku mniejszych rodów, jednocześnie dając mu do zrozumienia że zna jego sekret. John musi także znaleźć dwóch bohaterów istotnych dla powodzenia jego planu: Golda, którego natychmiast po złapaniu przetapia na złoto, oraz Metrona, który został zesłany na Ziemię po tym jak zwariował (od niego Constantine oczywiście chce krzesło Mobiusa). 

Kiedy w końcu nadchodzi dzień ślubu Superboya i Mary Marvel Jr., mniejsze rody przeprowadzają zmasowany atak na House of Steel i House of Thunder. Niestety, mimo że zadają im spore straty, to same praktycznie zostają wybite, tak więc plan Johna na pozbycie się większości superludzi z planety się powiódł. W bitwie ginie m. in. Superwoman, Wonder Woman (Donna Troy) i Superboy, natomiast Captain Marvel Jr., Mary Marvel i Supergirl uciekają z Ziemi próbując znaleźć sobie nowy dom poza układem słonecznym. Ostatecznie na polu bitwy pozostali już tylko Superman i Captain Marvel, którzy nie są specjalnie do siebie dobrze nastawieni po tym jak ten drugi nie pomógł pierwszemu mimo sojuszu. Jednakże ten konflikt nie jest w stanie przeobrazić się w coś większego, gdyż planeta zostaje zaatakowana przez przeważające siły House of Lanterns. Wtedy postać, która przez ten cały czas podawała się za Captaina Marvela zrzuca maskę i atakuje Supermana. Okazuje się to być Martian Manhunter, który jak można by się spodziewać współpracuje z House of Lanterns. To on przybrał postać prostytutki, która zamordowała niskorosłą, ludzką postać Billy’ego w Barrio, dzięki czemu mógł on zająć jego miejsce i zaatakować “sojusznika” w najmniej spodziewanym momencie. Jednakże Superman nie daje się pokonać tak łatwo i morduje Marsjanina, zanim ten jest w stanie mu coś zrobić. Na niewiele się to zdało, gdyż przeważające siły obcych i tak ostatecznie zabijają Clarka i przejmują kontrolę nad Ziemią. 

Na tym jednak historia się nie kończy, gdyż na scenę wchodzi budowana od samego początku rebelia Constantine’a z Batmanem i bohaterami z Barrio na czele. Dzięki “poświęceniu” Golda, każdy z nich ma złotą zbroję, która uodparnia ich na moc zielonych pierścieni, jednakże nawet to nie jest w stanie przeważyć szali na ich korzyść. Na szczęście na tym plan Constantine’a się nie kończy, ponieważ używa on krzesła Mobiusa, aby przenieść się na Qward i tam zawrzeć pakt z Weaponeerami. W zamian za pomoc w obronie Ziemi, mieliby oni dostać technologię Boom Tube, które pozwalałyby im się przenosić po czasie i przestrzeni jak tylko chcą. W końcu gdy umowa wchodzi w życie i siły House of Lanterns muszą się wycofać na własne planety, żeby obronić je przed Qwardianami, Constantine i Batman mogą w spokoju budować nowe utopijne struktury społeczne na Ziemi. 

W fabule klamrowej, teraźniejszy Constantine dostaje ostatnią wiadomość od swojej starszej wersji, mówiącą o tym, że tak naprawdę jego działania, całe to ostrzeganie superbohaterów, wcale nie miało zmienić przyszłości, a ją zapewnić. Nie mniej jednak, nie powinien się on martwić, bo wszystko ostatecznie się ułoży, a on sam pozna kobietę, z którą będzie mógł spędzić resztę życia, w nowej utopijnej rzeczywistości którą stworzył. John, jak to John nie akceptuje, że ktokolwiek mógłby go tak wykiwać, nawet jeśli to jego przyszła, bogatsza w doświadczenia wersja. Tutaj wracamy do pierwszej sceny komiksu, gdzie Constantine zostaje poproszony o ogień przez atrakcyjną kobietę przy barze. Jako, że starszy John powiedział mu dokładnie jak miałoby wyglądać pierwsze jego spotkanie z miłością jego życia, to wie on dobrze, że może zemścić się za tą manipulację, nigdy do tego spotkania nie doprowadzając. Dlatego też mówi tej kobiecie, że nie pali i wychodzi z baru, tym samym w jakiś sposób zmieniając ciąg wydarzeń, które mogłyby do Twilight doprowadzić. 

Tak prezentuje się cały pitch Moore’a na tą historię. Szczerze powiedziawszy bardzo podoba mi się w tym wszystkim skupienie na mniejszych postaciach oraz przede wszystkim na Constantinie, który jeszcze wtedy nie miał dużo historii na swoim koncie, ale już miał pewne cechy charakterystyczne (zresztą stworzone przez Moore’a), które w tej fabule mogą zadziałać wyśmienicie. Za to kompletnie nie jestem fanem, tego dekonstrukcyjnego podejścia do superbohaterszczyzny, w której większość z nich w ostateczności okazuje się albo dyktatorami, albo psychopatami. Wiem, że to akurat w tamtym czasie popularny motyw (w końcu dopiero co wyszło Watchmen), no i wszystko to, to alternatywna przyszłość, ale i tak wolę fabuły w których superbohaterowie, nawet jeśli mają gorszy okres, albo jakąś nienaprawialną wadę charakteru, to i tak starają się trzymać własnych pryncypiów i ostatecznie wychodzą z tego marazmu (dlatego na przykład nie lubię Identity Crisis, gdzie tam te wady i problemy są kompletnie od czapy, a bohaterowie się z nich nie podnoszą aż do Infinite Crisis). Nie mniej jednak, cały pomysł na tą stosunkowo prostą, ale wielką pod względem stawki, historię, która jednocześnie wpływa na kontinuum, ale może zrobić praktycznie wszystko z jej bohaterami, wydaje mi się naprawdę interesujący. Nie mam wątpliwości, że gdyby współpraca Moore’a z DC nie zakończyła by się przedwcześnie i cały projekt doszedłby do skutku, to dzisiaj o Twilight of Superheroes mówilibyśmy jako o klasyku gatunku. Na pewno też samo uniwersum DC dzisiaj wyglądałoby kompletnie inaczej, z tak wczesnym powrotem multiwersum do kontinuum i wieloma zmianami, które by ten event mógł wprowadzić u różnych postaci. Co ciekawe, mimo tego że historia tego komiksu skończyła się tylko na pitchu, to i tak przez to że już na początku lat 90 został on wrzucony do internetu, część z pomysłów Moore’a, oczywiście w mniejszym lub większym stopniu pozmieniana, trafiła w końcu do druku. Takim najlepszym przykładem jest chociażby Kingdom Come, które również opowiada o niezbyt wesołej przyszłości, zdominowanej przez potomków naszych ulubionych herosów. W pewnym momencie w komiksach z Tytanami Cyborg również stał się w pełni robotem i też miał problem z akceptacją tego stanu rzeczy. No i przede wszystkim w końcu po latach w Infinite Crisis wróciło multiwersum, a różni twórcy od lat już teasują coś co nazywa się Hypertime, które miałoby działać w podobny sposób co alternatywne przyszłości w pitchu Moore’a. Tak więc, nawet mimo tego że ten obiecujący pomysł nigdy nie ujrzał światła dziennego, to i tak w jakimś stopniu wpłynął na świat DC, co tylko pokazuje siłę tego co wymyślił Alan.

Całość pitchu znajdziecie w tomie DC Through the 80's: The End of Eras oraz tutaj: klik

Michał Szczebak

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy tekst, dzięki! Do wykorzystanych pomysłów Alana Moore'a z Twilight... można by chyba zaliczyć też Flashpoint i tamtejsza wojnę między Superbohaterami,która ostatecznie prowadzi do ich całkowitej zagłady. Pzdr!

    OdpowiedzUsuń