piątek, 3 stycznia 2025

BATMAN: MROCZNE ZWYCIĘSTWO

- Gangsterzy, stróże prawa i dziwolągi -

Pod koniec listopada Egmont uraczył fanów DC oraz postaci Człowieka Nietoperza odświeżoną wersją komiksu BATMAN: MROCZNE ZWYCIĘSTWO. Co prawda jest to dubel (poprzednio wydała Mucha Comics w roku 2014), ale z gatunku tych fajnych, na których ponowną obecność na polskim rynku komiksowym nikt nie powinien narzekać. Ponieważ DŁUGIE HALLOWEEN (w dalszej części recenzji przytaczane również w postaci skrótu DH) okazało się dużym sukcesem, stąd nie może dziwić decyzja o stworzeniu kontynuacji. Po dwóch latach od zakończenia historii dotyczącej Holidaya, scenarzysta Jeph Loeb oraz rysownik Tim Sale ponownie połączyli siły, aby zafundować czytelnikom jeszcze jedną opowieść osadzoną w tym samym uniwersum i skupioną na nowym świątecznym seryjnym mordercy.

"Harvey Dent poświęcił życie wojnie z rodziną Falcone. Wygraliśmy wojnę... ale straciliśmy Harveya Denta..."

Za sprawą nowej prokurator Alberto Falcone/Holiday zostaje warunkowo zwolniony z więzienia. Sonia Gigante przeżyła upadek z dużej wysokości i stanęła na czele rodziny Falcone zastępując zamordowanego ojca. Ojca, którego ciało zniknęło z grobu. Batmanowi trudno pozbierać się po utracie przyjaciela, który zamienił się w złoczyńcę zwanego Two-Face. Temu ostatniemu wraz z grupą innych więźniów udaje się uciec z Arkham. W Gotham pojawia się naśladowca Holidaya, który obrał sobie za cel policjantów i począwszy od halloween zabija ich w kolejne dni świąteczne. Kim jest tajemniczy Wisielec, który zostawia po sobie charakterystyczne rysunki prowadzące prosto do Harveya Denta? Rozpoczyna się długa i krwawa rozgrywka, angażująca bardzo liczne grono zarówno bohaterów, jak i złoczyńców.

MROCZNE ZWYCIĘSTWO nie stanowi odrębnej i zamkniętej całości. To fragment większego obrazu i bezpośrednia kontynuacja DH, którego znajomość jest nie tyle pomocna, co wręcz niezbędna do zrozumienia sytuacji, w jakich spotykamy poszczególne postacie na początku komiksu. A najlepiej przeczytać sobie obie części za jednym podejściem, bo w takiej formie utkana przez twórców całość jeszcze bardziej zyskuje w oczach odbiorcy.

Duet Loeb/Sale przy tworzeniu MROCZNEGO ZWYCIĘSTWA wykorzystali w dużej mierze te same elementy, które tak dobrze sprawdziły się przy okazji DH. Nie ma w związku z tym aż tak wielkiego zaskoczenia dla czytelnika i już na początku z grubsza można spodziewać się, jak skonstruowana będzie ta opowieść. W miejsce Holidaya pojawia się Wisielec, zaś w miejsce originu Two-Face'a dostajemy (w mocno skrótowej wersji, ale akurat taka wydaje się tutaj trafna, aby nie zagłuszyć innych wątków) origin Robina. Dicka Graysona łączy z Bruce'em przede wszystkim trauma związana ze śmiercią rodziców i chęć znalezienia dla siebie nowego celu w życiu. Strata obok zemsty to motywy, jakie mocno wybrzmiewają w fabule nakreślonej przez Loeba. Chłopak szybko staje się dla głównego bohatera (obok wsparcia ze strony Seliny oraz Alfreda) promykiem nadziei w mocno ponurym ostatnio świecie i szansą, aby znów odnaleźć w sobie pierwiastek człowieczeństwa. Coś, co jak dobitnie uświadamia mu Catwoman, wyraźnie zatracił w związku ze stratą swojego największego przyjaciela. Widzimy zatem powolną przemianę Bruce'a, który finalnie wraca na właściwe tory.


Na pierwszym planie toczy się śledztwo dotyczące seryjnego zabójcy, ale oprócz tego ten utrzymany mocno w klimatach z OJCA CHRZESTNEGO, pełen zwrotów komiks oferuje również kilka innych wątków, skupia się w różnym stopniu na innych osobach. Trup ścieli się gęsto, w powietrzu momentami gęsto od kul, zagłębiamy się w mafijne porachunki oraz burzliwe losy rodziny Falcone, gdzie pełno mniejszych i większych dramatów. Niby komiks, a prezentuje się jak dobry film kryminalny, gdzie twórcy sprawnie lawirują pomiędzy różnymi miejscami oraz bohaterami/złoczyńcami. Kto kogo przechytrzy w tej zakrojonej na szeroką skalę rozgrywce pomiędzy dwoma wielkimi graczami? Komu opłaci się gra na dwa fronty i jakie sekrety odkryje w trakcie śledztwa Mroczny Rycerz? Jaką rolę odegrają znani złoczyńcy z galerii łotrów Batmana? W jakim stanie psychicznym wyjdzie z tego doświadczenia James Gordon oraz gothamska policja? I wreszcie - komu uda się odgadnąć tożsamość Wisielca? Wiele ciekawych pytań i zdecydowanie warto na własnej skórze przekonać się, jakie są do nich odpowiedzi.

Pod kątem oprawy wizualnej nie ma żadnego zaskoczenia. Tim Sale spisał się zgodnie z oczekiwaniami, czyli rewelacyjnie. Już nudne robi się podkreślanie przy każdym stworzonym przez niego komiksie, jak wielki posiadał talent i jak świetnie trafia do odbiorcy jego oryginalna i charakterystyczna wersja Batmana oraz Gotham. Ale skoro na to zasłużył, to przecież grzechem byłoby go krytykować. W przypadku Tima Sale'a im większy format, tym jego prace prezentują się jeszcze bardziej okazale, co z pewnością mogą poświadczyć osoby posiadające anglojęzyczne wydanie Absolute. Łatwo zauważyć, że rysunki ewoluowały w przyjemną stronę od czasu DH. Widać nowe pomysły i eksperymentowanie z wyglądem niektórych postaci. Ilustracje stanowią integralną część tej opowieści i niejednokrotnie dzięki genialnemu filmowemu kadrowaniu oraz urozmaiconej perspektywie same wystarczają, aby ukazać przebieg wydarzeń. Tradycyjnie już urzekają liczne rozkładówki. Spore wrażenie zrobiły na mnie niesamowite, oszczędne ale jednocześnie treściwe okładki poszczególnych rozdziałów, gdzie w większości mamy do czynienia z dominującą czernią, a na jej tle jednokolorowy zarys wybranej postaci. Podoba mi się również nowa, lepsza od poprzedniej grafika wybrana na pierwszej stronie okładki. I jeszcze słowa pochwały dla kolorysty Gregory'ego Wrighta, który dokłada swoją cegiełkę do podkreślenia niezwykłej atmosfery panującej w komiksie. Minusy warstwy graficznej? Brak.

Egmont wydał komiks w prestiżowej linii DC Deluxe, czyli w powiększonym formacie i z obwolutą. Pod względem stylistycznym (wysokość, grzbiet, użyta na oprawie czcionka)  album ten pasuje zatem idealnie do innych wydań batmanowych prac duetu Loeb/Sale, które odświeża nam od pewnego czasu systematycznie Egmont. Ładnie oraz jednolicie prezentuje się na półce obok DŁUGIEGO HALLOWEEN oraz NAWIEDZONEGO RYCERZA. A wkrótce dołączy do nich również album z udziałem Catwoman. Komiks pod względem jakości przedruku samych ilustracji prezentuje się znacznie lepiej, przy porównaniu do wydania Muchy sprzed dziesięciu lat. Na początku wita nas ten sam wstęp Davida S. Goyera, ale na końcu znajdziemy tym razem bonusowo kilkanaście stron. A na nich wywiad ze scenarzystą plus różne szkice i koncepty postaci stworzone przez rysownika. Jest to zatem idealna okazja, żeby zaopatrzyć się w swój egzemplarz tego komiksu, jeśli jeszcze takiego nie posiadamy. Adekwatne wydanie do tego, co mamy okazję przeczytać oraz obejrzeć w środku.

Zakończenie powinno zadowolić każdego, gdyż po pierwsze jest dla samego Batmana zdecydowanie bardziej optymistyczne, niż w przypadku DH, a po drugie dostajemy satysfakcjonujące domknięte najważniejsze wątki. Jednocześnie twórcy zostawili czytelnikowi pewne pytania bez odpowiedzi, a sobie otwartą furtkę, żeby w przyszłości pociągnąć dalej niektóre kwestie. Z czego jak się okazuje rzeczywiście skorzystali. W 2004 roku uzupełnili jedną lukę i opowiedzieli o tym, co działo się z Seliną podczas tajemniczej półrocznej wycieczki do Włoch. Z kolei w 2021, po wielu latach przerwy stworzyli nieoczekiwanie specjalny one-shot stanowiący prolog do kontynuacji MROCZNEGO ZWYCIĘSTWA. Trzecia i zarazem finałowa część cyklu zatytułowana OSTATNIE HALLOWEEN jest właśnie w trakcie wydawania w USA (w momencie pisania tego tekstu wyszły 4 z 10 zeszytów), ale już niestety bez udziału Sale'a, który zmarł przedwcześnie w 2022. Prędzej czy później z pewnością komiks ten zawita również w formie zbiorczej do Polski.

"Złożyłem rodzicom obietnicę, że wyplenię z tego miasta zło, przez które stracili życie. Obietnica się nie zmieniła. Tyle że... nie jestem już sam"

O ile osobiście stawiam BATMAN: DŁUGIE HALLOWEEN wyżej w rankingu najlepszych bat-historii, o tyle sequel w postaci BATMAN: MROCZNE ZWYCIĘSTWO znajduje się całkiem niedaleko za pierwszą częścią. Opowieść o Holidayu była świetna, zaś ta o Wisielcu - tylko i aż - bardzo dobra. Loeb oraz Sale nie zawiedli oczekiwań i po raz kolejny dostarczyli niezwykle przyjemną pod kątem fabularnym, jak i wizualnym wielowarstwową historię, która zachwycała w momencie swojej premiery i zachwyca także 25 lat później. Po prostu bezdyskusyjnie trzeba ten komiks znać i posiadać swojej kolekcji, bo wraz z DŁUGIM HALLOWEEN to klasyka przez duże K, do której osobiście często i chętnie wracam.

----------------------------------------

Komiks otrzymany do recenzji od Egmontu, przy czym wydawca nie miał żadnego wpływu na zawartość powyższego tekstu.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: DARK VICTORY #0 - 13 z lat 1999-2000. Do kupienia m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.

Z przyjemnością przeczytał i zrecenzował: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz