niedziela, 24 maja 2020

HAWKMAN VOL. 2: DEATHBRINGER


W dzisiejszym menu serwuję Wam kolejną z tych mniej klikanych i popularnych recenzji na DCManiaku, które jak pokazują statystyki czyta tylko wybrana, wąska grupa odbiorców. Recenzji, które mimo wszystko nadal będę pisał i co jakiś czas wrzucał na bloga, bo przecież kurcze nie samym Batmanem i Supermanem fan komiksów DC żyje. W omawianym dzisiaj tytule, wymienionych przed chwilą bohaterów (ani innych znanych postaci świata DC) nie uświadczymy nawet przez moment, co nie znaczy wcale, że komiks w stu procentach skupiony na Hawkmanie nie jest warty poświęcenia mu chwili uwagi. Wręcz przeciwnie, to jedna z tych pozycji, która w praktyce bije na głowę większość ukazujących się w tym samym czasie tytułów kręcących się wokół "rodziny" Człowieka-Nietoperza, zapewniając sporą dawkę inteligentnej, efektownej i trzymającej do końca w napięciu lektury.

Jak można się spodziewać po powyższym wstępie, zamierzam praktycznie w samych superlatywach oceniać kontynuację projektu Vendittiego i Hitcha, który stanowi dokończenie bardzo udanego pierwszego tomu. Zacznijmy od oczywistej sprawy. Skoro jest to ciąg dalszy, zatem niemożliwe jest rozpoczęcie swojej przygody z serią od omawianego tomu, tylko należy przyswoić sobie materiał, jaki ukazał się na kartach pierwszych sześciu zeszytów ongoingu. Carter Hall powoli odkrywa prawdę na temat swojej przeszłości, dopasowując do siebie porozrzucane elementy i wszelkie pozostawione przez siebie samego (w różnych wcieleniach) wskazówki. Kiedy wszystkie tryby wskakują na swoje miejsce i utracona pamięć powraca, główny bohater wraz z czytelnikiem dowiaduje się, że tajemnicza misja Hawkmana nie do końca jest tym, czego on sam się spodziewał.

Już na samym wstępie dostajemy jeden z najlepszych dotychczasowych rozdziałów, w którym Venditti odkrywa karty, na których widnieje zapis dotyczący tego niezwykle ważnego i kluczowego dla całej opowiadanej przez scenarzystę historii, pierwszego wcielenia naszego bohatera. W tym momencie słowo "bohater" w przypadku Cartera staje się mocnym nadużyciem, gdyż Venditti postanowił bardzo konkretnie, ale przy tym jak najbardziej ciekawie, namieszać w originie Człowieka-Jastrzębia. Mnie osobiście takie rewelacje zaskoczyły, ale można się było spodziewać szokujących wydarzeń po tym, czego doświadczyliśmy w premierowym wydaniu zbiorczym. Jeśli coś ma ręce i nogi, jest sensownie uzasadnione i dobrze rozpisane, to pozostaje zaakceptować rozwiązania wymyślone i zaplanowane przez twórcę. Tak jest właśnie w tym wypadku.

Od dłuższego czasu w powietrzu (dosłownie i w przenośni) wyczuwalny był narastający stopniowo konflikt, do którego prędzej czy później musiało dojść. Nie może dziwić zatem, że ostatnie rozdziały skupiają się na relacjonowaniu przebiegu wielkiej bitwy nad Londynem, która dostarcza wielu efektownych scen, a sposób jej zakończenia nie jest z gatunku tych łatwych do przewidzenia. Armia przeciwko drugiej, nietypowej armii. Dwaj dawni przyjaciele stają naprzeciw siebie. Los całej planety leży na szali. I zwycięstwo, które nie do końca smakuje jak wygrana, gdyż pewne wątpliwości pozostają, a droga do odkupienia win jest jeszcze bardzo długa. Finał jest tak skonstruowany, że scenarzysta pozostawił sobie otwartą furtkę, gdyby w przyszłości chciał pociągnąć dalej pewne kwestie. Czy można było wspomnianą walkę skrócić np. o połowę, a efekt byłby ten sam? Pewnie tak, ale przecież ten komiks czyta się tak szybko i daje on tyle frajdy, że na przeciągane niekiedy sceny można spokojnie przymknąć oko i traktować je jako pole do popisu dla Bryana Hitcha.

Odnośnie warstwy graficznej powtórzę w większości to, co napisałem przy okazji pierwszego tomu. Bryan Hitch nie należał nigdy do moich ulubionych artystów komiksowych, ale muszę uczciwie przyznać, że jego styl wyjątkowo udanie pasuje do tej pełnej tajemnic, skakania w czasie i efektownych starć opowieści. W wielu momentach to właśnie same, pozbawione tekstu rysunki wystarczały, aby opowiedzieć przebieg niektórych wydarzeń. Najbardziej widowiskowo wypadają oczywiście te zaludnione gęsto od skrzydlatych postaci plansze, na których toczy się powietrzna bitwa o Londyn. Hitch trzyma solidny poziom przez cały czas, od pierwszej do ostatniej strony omawianego tomu. Udało mu się dokonać trudnej do przewidzenia na początku rzeczy (sięgając po pierwszy zeszyt byłem pewien, że nie da rady tego zrobić), czyli zilustrować bez opóźnień cały 12-sto częściowy story arc. Dzięki temu historię szukającego odpowiedzi na swój temat Hawkmana, czytało się i oglądało niezwykle płynnie, a do tego w moim odczuciu niezwykle przyjemnie. Hitch pokazał się z dobrej strony i trochę szkoda, że teraz pałeczkę przejmą inne osoby.

HAWKMAN: DEATHBRINGER wieńczy dzieło, w satysfakcjonujący sposób finalizując wątki zainicjowane w poprzednim wydaniu zbiorczym, tworząc niejako zamkniętą całość. Znów wraz z głównym bohaterem skaczemy w czasie, poznajemy brakujące elementy z historii Hawkmana i obserwujemy wielką bitwę, która prędzej czy później była nieunikniona. Czy się podobało? Jeszcze jak! Robert Venditti wspólnie z Bryanem Hitchem sprawili, że absolutnie nie żałuję sięgnięcia po stworzoną przez nich opowieść, którą śledzi się w napięciu niczym najlepszy serial, z niecierpliwością czekając na kolejne odcinki. Jedna z najlepszych nowych serii komiksowych, jakie DC wypuściło w ostatnim czasie, będąca ukłonem w stronę zagorzałych sympatyków Hawkmana, a do tego przystępna dla nowego czytelnika. Jeśli Człowiek-Jastrząb jest Wam obcy i szukacie jakiegoś punktu startowego, aby wgryźć się w jego przygody, to dajcie szansę wspomnianym twórcom i sięgnijcie po tomy AWAKENING oraz DEATHBRINGER.

Przyznam szczerze, że kiedy HAWKMAN startował w czerwcu 2018, obstawiałem zakończenie żywota tej serii po około 12 numerach. Zresztą, tak naprawdę te dwa trejdy właśnie tak wyglądają, jakby stanowiły zamkniętą całość, pasującą jako materiał do maksi serii, a nie ongoingu. Cieszę się jednak, że komiks z tym mniej popularnym herosem na tyle przypadł do gustu fanom, że nadal się ukazuje (w momencie pisania tej recenzji opublikowano 23 numery), bo w ofercie DC brakowało właśnie takiej pełnej akcji, przygody, zawirowań w czasie, utrzymanej w klimacie tajemnicy i detektywistycznego śledztwa pozycji.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów HAWKMAN #7 - 12

Drugi tom HAWKMANA znajdziecie w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz