czwartek, 14 maja 2020

LUCYFER tom 1: DIABELSKA KOMEDIA


Egmont konsekwentnie wydaje u nas kolejne tytuły wchodzące w skład SANDMAN UNIWERSUM. Pierwsze tomy ŚNIENIA oraz DOMU SZEPTÓW nie doczekały się szczególnie ciepłych recenzji na DCManiaku. Czy inaczej będzie z kolejnym tytułem – LUCYFEREM? A może znowu mamy tylko do czynienia z tanim odcinaniem kuponów od doskonałego runu Mike’a Careya (jak było ze zresztą już niekanonicznym LUCIFER VOL. 2)? Przekonają się ci, którzy dobrną do końca tej recenzji.


Lucyfer utknął. Nie wie gdzie... Nie wie jak... Utknął. Gdzieś poza znanym światem. Gdzieś, gdzie ktoś go uwięził. Gwiazda Zaranna otoczony przez takie postaci jak Sycorax, William Blake czy 2 z 3 wiedźm błąka się po scenerii przypominającej średniowieczne, europejskie miasto w poszukiwaniu jakichkolwiek odpowiedzi. Na Ziemii zaś policjant John Decker próbuje odkryć tajemnice z przeszłości swojej zmarłej żony. Czy pomoże mu w tym jej kuzyn przybywający w tajemniczym Domu Gately’ego? I co łączy obie te opowieści?

LUCYFER to pierwsze dzieło zarówno scenarzysty Dana Wattersa oraz rysowników Maxa i Sebastiana Fumarów, z którym się zetknąłem. Nie do końca widziałem więc czego się spodziewać. Otrzymałem jednak lekturę wyjątkowo zaspokajającą moje gusta. Gwiazda Zaranna Wattersa wyraźnie jest kontynuacją tego, co z tą postacią robili wcześniej Gaiman i Carey. Jednocześnie przy tym ze strony na stronę zyskuje własny głos. Jest w nim coś nowego dołożonego przez młodego brytyjskiego scenarzystę. Sama fabuła też czerpie z podwalin mitologii zbudowanych przez dwóch Brytyjczyków będących de facto ojcami tej postaci w Uniwersum DC. Mamy nawiązania literackie (szczególnie do BURZY Szekspira, ale nie tylko), do historii (William Blake) oraz do różnych legend około diabolicznych (chociażby do irlandzkiej legendy o Stingy Jacku). Przez zebranych w tym albumie 6 zeszytów zwiedzimy różne miejsca i różne czasy. Poznamy losy różnych jednostek zawierających umowę z Diabłem, a nawet poświęcone zostanie trochę miejsca rozważaniom o wolnej woli. Wszystko, co tygryski lubią najbardziej.

Dwaj pochodzący z Argentyny bracia-rysownicy mają za to swój własny, unikalny styl (który lekko modyfikują w zależności od potrzeb scenariusza). Radzą sobie z graficznym zaznaczeniem rozgrywania się akcji w różnych czasach i miejscach. Kiedy trzeba zaś, nie uciekają od makabry i groteski. Ich wersja Lucyfera wygląda inaczej niż ta Petera Grossa i Ryana Kelly’ego (ta główna bywa bardziej androgeniczna, mocniej wręczy przypominająca Davida Bowiego), ale od razu można go rozpoznać. Akcja jest zawsze czytelna, a postaci na dalszych planach nie straszą (chyba że taka jest ich rola).

Polskie wydanie zawiera – poza komiksem – dwie alternatywne okładki oraz galerie szkiców przybliżającą trochę proces pracy obu rysowników.

Tom pierwszy nowego LUCYFERA okazał się zaskakująco dobrą lekturą, do której z chęcią jeszcze wrócę. Gdyby wszystkie tytuły z serii SANDMAN UNIWERSUM reprezentowały podobny poziom, to czekałbym na nie z o wiele większym podekscytowaniem. Na razie pozostanie mi czekanie na kolejne tomy LUCYFERA i mam nadzieję, że historia ta nabierze tylko jeszcze więcej wiatru w żagle.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów LUCIFER #1 - 6

Komiks ten znajdziecie m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz