czwartek, 28 października 2021

DC BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY TOM 6 - FLASH: ODRODZENIE

Tym razem osoby marudzące zawsze i wszędzie na to, że taka czy inna kolekcja to dubel na dublu i dublem popychany, wyjątkowo mogą sobie zrobić wolne. Oto bowiem ukazał się tom szósty wydany w ramach BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY, czyli absolutna świeżynka, jeśli chodzi o polski rynek komiksowy. I tutaj mała ciekawostka - również w przypadku WKKDC dopiero tom 6 był nowością, zaś poprzedzające go odsłony to powtórki. FLASH ODRODZENIE nie ma nic wspólnego z FLASHEM Joshuy Williamsona, który od roku 2017 wydawany jest w Polsce przez Egmont. Pierwsze tytułowe odrodzenie Barry'ego Allena pochodzi z roku 2009, a architektami tej historii są Geoff Johns oraz Ethan Van Sciver, czyli dokładnie ten sam duet, który kilka lat wcześniej przywrócił w niesamowity sposób do pełni chwały Hala Jordana. Czy z Flashem udało im się powtórzyć wcześniejszy sukces?

Barry Allen zginął bohaterską śmiercią w pamiętnym starciu z Anty Monitorem podczas KRYZYSU NA NIESKOŃCZONCY ZIEMIACH (rok 1985). Do świata żywych powrócił natomiast po ponad dwóch dekadach, a wszystko za sprawą Granta Morrisona i napisanego przez niego OSTATNIEGO KRYZYSU (rok 2008). Tego samego komiksu, w którym "uśmiercono" Batmana, w wyniku czego mogła powstać m.in. historia zawarta w poprzednim tomie kolekcji. Ot kolejna ciekawostka. Oba kryzysy, zwłaszcza ten drugi, nie należą do łatwych lektur dla każdego fana DC, ale z pewnością warto znać najważniejsze wydarzenia, jakie podczas nich nastąpiły. Wracając do naszego głównego bohatera, aż dziwne wydaje się dzisiaj utrzymanie jednego z pierwszoligowych bohaterów ponad 20 lat w grobie. Mało tego, zanim ukazałby się zeszyt opisujący jego śmierć, to już w zapowiedziach dostalibyśmy spoiler, iż zostanie taki ktoś przywrócony do życia w nadchodzącej mini serii. Ach te czasy, kiedy śmierć herosa miała jakieś znaczenie.

Przed Johnsem postawiono trudne zadanie, aby znaleźć miejsce dla starego Flasha ze Srebrnej Ery i wpasować go w realia XXI wieku, kiedy to udanie dzieli i rządzi jego następca, czyli Wally West. Mało tego, następca znacznie lepszy i pod wieloma względami ciekawszy, który prześcignął pod względem jakości swojego nauczyciela i sprawił, że mało kto tak naprawdę za Barrym Allenem tęsknił. Dlaczego? Dla niektórych może to być zaskoczenie, ale postać ta była od dłuższego czasu w powszechnej opinii uznawana za dosyć nudną i przewidywalną, jego popularność nigdy nie osiągnęła satysfakcjonującego DC Comics poziomu, a największym wyczynem Flasha okazało się właśnie wspomniane wcześniej, legendarne poświęcenie w obronie multiwersum. Śmierć ta do dziś figuruje w każdym zestawieniu typu tom 10 zgonów bohaterów komiksowych. Przeczytałem swego czasu trochę różnych przygód Allena z lat 70-80 i również mogę przychylić się do stwierdzenia, że wycięcie Barry'ego z DCU i zastąpienie go Wallym wyszło komiksowi FLASH tylko na lepsze. Geoff Johns już w ramach GREEN LANTERN: REBIRTH (cały czas czekamy na polskie wydanie) pokazał, że jak mało kto nadaje się, aby odświeżyć/wprowadzić znaną postać w nowe realia, a przy okazji dodając nowe elementy do mitologii z nią związanej.

Od zejścia ze sceny Barry'ego namnożyło się trochę różnych speedsterów w DCU i trzeba było tak wprowadzić go do nowej rzeczywistości, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony, i aby było jasne kto powinien być Flashem numer 1. Johns wykorzystuje na samym początku fajny motyw z Allenem dostosowującym się do nowego świata, który to świat tak szybko poszedł do przodu, że nawet najszybszemu kiedyś człowiekowi na Ziemi - jak na ironię - nie sposób za tym wszystkim nadążyć. Niby wiele osób cieszy się z jego powrotu, ale nim samym cały czas targają wątpliwości, których nie jest w stanie rozwiać nawet jego najlepszy przyjaciel – Hal Jordan. Ten ostatni przecież nieźle namieszał jako Parallax i musiał ponownie zdobyć zaufanie ludzi, natomiast Barry odszedł w glorii chwały, jako bohater. Teoretycznie zatem nie ma już żadnej motywacji, a w dodatku Wally w swojej roli sprawuje się znacznie lepiej od niego. Czuje się zmieszany faktem, że urządzono mu huczne przyjęcie powitalne. Może to już nie jego miejsce. Może to już nie jego czas.

Historia nakreślona przez jednego z najpopularniejszych i najbardziej uzdolnionych scenarzystów ostatnich lat opiera się na tym, że po powrocie z czasem Barry zamienia się w Black Flasha sprowadzającego śmierć i zamieniając dosłownie w popiół wszystkich tych, którzy są w jakiś sposób połączeni ze speed force. Jedynym rozwiązaniem wydaje się zatem powrót na zawsze do speed force, a tym samym uratowanie życia pozostałym. Oczywiście wszystko to jest częścią misternie i punkt po punkcie przygotowanego planu przez głównego złoczyńcę komiksu, którym okazuje się Reverse-Flash. Pełni on w dużej mierze rolę kogoś takiego, jak Joker dla Batmana. Profesor Zoom zdradza nowe, nieznane fakty dotyczące przeszłości Barry’ego i stąd dowiadujemy się więcej na temat jego motywów i prawdy związanej ze śmiercią Nory Allen.

Geoff Johns nie tylko umiejętnie i sensownie wyjaśnił powód powrotu Barry’ego zza grobu, ale dodatkowo podkreślił wielkie znaczenie tej postaci dla istnienia pozostałych speedsterów. Przedstawione na ten temat rewelacje nie pozostawiają żadnych wątpliwości odnośnie tego, kto tu jest najważniejszy i kto ma najwięcej do powiedzenia? Dodajmy do tego fakt, że kiedyś Superman mógł toczyć wyrównane pojedynki biegowe z Flashem, zaś teraz zostaje za nim daleko w tyle. Kolejny znak, że stary/nowy Flash jest potężniejszy, niż kiedykolwiek. Niestety wszystko ma swoje plusy i minusy, stąd też szumnie świętowany przez najbliższe mu osoby powrót Barry'ego wprawia jednocześnie w ruch szereg wydarzeń, które są udziałem jego największych wrogów, a w dalszej perspektywie staje się decydującym elementem, jaki przyczyni się do przebudowy świata DC w ramach FLASHPOINT.

Całość wydłużono w trakcie z pięciu do sześciu numerów, a ostatnie dwa zeszyty rodziły się w bólach i zaliczyły duże opóźnienia (Johns zaangażowany był równocześnie w event BLACKEST NIGHT), co akurat dobrze zapamiętałem z tamtego okresu, kiedy czekałem na zakończenie historii. Można zresztą zauważyć, że niektóre dialogi oraz starcia są zbytnio wydłużone i spokojnie udałoby się umieścić opowieść w planowanych początkowo 5 rozdziałach. Ogólnie jednak trzeba uczciwie przyznać, że akcja dosyć sprawnie posuwa się do przodu i lektura komiksu przebiega dosyć szybko i płynnie.

Za warstwę graficzną odpowiada Ethan Van Sciver, który z tego zadania wywiązał się całkiem udanie. Znacznie lepiej moim zdaniem wypadł w roli ilustratora GL: REBIRTH, gdzie jego styl idealnie pasował, ale i tutaj zaprezentował na tyle satysfakcjonujący oraz równy poziom, przez co wędrówka poprzez kolejne kadry i rozdziały okazała się przyjemnym doznaniem. Teraz może jego prace robią ciut mniejsze wrażenie, ale Van Sciver w pierwszej dekadzie XXI wieku był według mnie u szczytu swoich możliwości, a FLASH: ODRODZENIE to jeden z dwóch jego najlepszych projektów w tamtym okresie. Przy okazji ilustracji nie można nie wspomnieć o świetnych jakościowo okładkach - także autorstwa Ethana - do poszczególnych zeszytów, które nawiązują do klasycznych okładek ze Srebrnej Ery.

Dodatkowa historia to 18 stron z one-shota THE FLASH SECRET FILES AND ORIGINS 2010 #1, którą można potraktować jako mały i zarazem udany epilog do ODRODZENIA. Nie ma tutaj żadnej wymiany ciosów, a jedynie sentymentalny powrót Barry'ego do wydarzeń z dzieciństwa i pokazanie, że Flash Family trzyma się zawsze razem. Rysunki wykonał stary dobry flashowy wyjadacz, czyli Scott Kolins, który od wielu lat zachwyca fanów Szkarłatnego Sprintera swoich charakterystycznym, w mojej ocenie bardzo fajnym stylem. Ostatnie plansze z kolei zachęcają do sięgnięcia po nowy ongoing THE FLASH, jaki krótko po zakończeniu ODRODZENIA wystartował za sprawą (jakże by inaczej) Johnsa oraz Francisa Manapula. Seria ta zakończyła się jednak na zaledwie 12 numerach i posłużyła za przygotowanie gruntu pod wspomniany już wyżej FLASHPOINT.

Wprowadzenie oraz sekcja umieszczona pod koniec albumu to jak zwykle przy okazji tej kolekcji bogate źródło informacji, które pozwala lepiej poczuć realia oraz kulisy związane z pracą nad komiksem oraz w tym konkretnym wypadku losy Barry'ego Allena na przestrzeni lat. Z pewnością warte przeczytania.

Jak widać wiele rzeczy przemawia za tym, aby sięgnąć po FLASH: ODRODZENIE i cieszyć się, że ten ważny dla postaci Barry'ego Allena komiks wreszcie zawitał do Polski. Nie jest to jednak pozycja z gatunku tych prostych i łatwych do przyswojenia, gdyż czytelnik mniej obeznany z wieloletnimi perypetiami rozgrywającymi się w flashowym zakątku DCU może mieć sporo pytań, na które nie do końca otrzyma odpowiedzi, a lektura nie wywoła na nim aż takiego wrażenia, na jakim zależało twórcom. Komiks ten doceni lepiej zagorzały fan Flasha, a zwłaszcza Barry'ego Allena. Nie ukrywam, że nie należałem do entuzjastów powrotu Barry'ego, oraz że na tą chwilę nadal uważam go za postać mniej ciekawą, niż Wally West. W tamtym czasie jednak, za sprawą tego co przedstawił Geoff Johns głównie na kartach omawianego albumu, Allen na krótko ale jednak zyskał w moich oczach i z optymizmem spoglądałem w przyszłość, jeśli chodzi o tą postać.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE FLASH: REBIRTH #1 - 6 oraz THE FLASH: SECRET FILES AND ORIGINS 2010 #1.

Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzje! Bardzo dobry i szczegółowy tekst. Szczególnie, jak dla mnie(kogoś kto nie jest mega w detala Kryzysów;)), fajne informacje na początku, które dają tło do historii opisanej w komiksie. Nigdy jakimś super fanem Flasha nie byłem,ale komiksy z WKKDC z tym bohaterem mi się podobały (Piorun w butelce, Flashpoint). Po ten też sięgne, recenzja mnie zachęciła, zwłaszcza,że dotąd niewydany w PL. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego bohatera i jego przygody. Myślę, że w mojej kolekcji będzie i ten komiks.< Tak czy siak. Tak czy owak.> Są to słowa Deadpool'a. Nomem omen od Marvela. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń