środa, 20 października 2021

HITMAN TOM 5

Dawno, dawno temu, DC Comics postanowiło spróbować wpuścić nieco świeżej krwi do swojego uniwersum i zorganizowało event BLOODLINES, który w olbrzymim skrócie, miał w efekcie końcowym stworzyć armię nowych superbohaterów i złoczyńców w ofercie DC. Problem w tym, że całe wydarzenie było tak totalną porażką, iż po kilku latach wydawca pozwolił na autokrytykę tego eventu na łamach komiksu z udziałem jedynej wykreowanej wówczas postaci, która kogokolwiek obchodziła. Mowa tu oczywiście o Tommym Monaghanie, głównym (anty)bohaterze serii HITMAN. Sęk w tym, że rachunek ekonomiczny w takim wydawnictwie jak DC Comics zawsze stoi na pierwszym miejscu i po pięciu latach publikacji owego tytułu, przyszedł czas pożegnanie i z tym tytułem. Wydaje się jednak, że Garth Ennis dostał informację na ten temat odpowiednio wcześniej, ponieważ na szczęście udało mu się całość zakończyć w sposób godny tego, jaki poziom prezentował HITMAN przez cały swój wydawniczy żywot.

W zasadzie niemal cały tom piąty cyklu HITMAN to kończenie wątków. Tom zawiera zeszyty #51-60 głównej serii i dwa pierwsze to takie swoiste ukoronowanie wątku Six-Packa i jego Ustępu Ósmego, zaś osiem pozostałych to już opowieść, która z każdą kolejną stroną coraz mocniej daje nam do zrozumienia, iż jeśli Tommy i Natt z niej wyjdą w jednym kawałku, to zakończą swoje dotychczasowe kariery. Nie będę tutaj zbyt mocno wchodził w szczegóły tego, jak Ennis poprowadził obydwa wspomniane wątki, lecz zapewniam, że jest krwawo, wybuchowo i zaskakująco, a całość podlana jest sosem z absurdu, tak typowym dla tego twórcy. Narzekać mogę w zasadzie tylko na to, że obydwie historie z głównej serii świetnie sprawdzają się jako te ”ostatnie” dla danych postaci, lecz mimo to Garth Ennis zgodził się po wielu latach napisać kolejną, moim zdaniem nieszczególnie udaną oraz trudną do osadzenia w kontinuum miniserię o Six-Packu. Oczywiście wiecie jak to jest z uniwersami pokroju DC – tutaj każdy bohater może dostać swoją ”ostatnią” opowieść i kolejni twórcy mogą później nic wielkiego sobie szczególnie z tego nie robić (Batman miał już takie ze trzy historie), lecz tutaj działa to tym bardziej, gdyż jak dotąd nikt nie wpadł na pomysł tego, by Tommy’ego Monaghana jakoś mocniej odrestaurować. Chyba, że DC zabroniło. Niemniej, ważne jest to, że seria HITMAN kończy się w sposób naturalny. Finał jest taki, jaki można było sobie wyobrazić, ale zarazem nie czuć zawodu z powodu tego, iż udało nam się go przewidzieć.

Tom uzupełniają trzy historie poboczne, wydane na kanwie popularności Tommy’ego Monaghana. Pierwszą z nich jest jego spotkanie z Lobo zatytułowane ”Ten głupi bękart”, które w 2005 roku ukazało się już na polskim rynku dzięki nieistniejącemu już wydawnictwu Mandragora, więc część z Was może ten tytuł pamiętać. Egmont zaserwował nam nowe tłumaczenie (oraz podtytuł, który wówczas brzmiał ”Ten głupi wał”) i tyle – historia jak dla mnie nadal jest zupełnie dla nikogo. Fani Ważniaka będą zawiedzeni jaką ofiarę losu się tu z niego robi, dla Tommy’ego jest to po prostu kolejny dzień dość nietypowego życia.

Ciekawiej wypada historia wydana w ramach dwuczęściowej miniserii JLA/HITMAN. Tutaj kolejny raz Garth Ennis pozwala sobie dość brutalne żarty zarówno z eventu BLOODLINES (notabene, historia ta to taki swoisty epilog tego nieudanego wydarzenia) jak i Kyle’a Raynera (wcześniej ”trochę” z niego szydził w drugim tomie cyklu), ale ogólnie daje nam ciekawe spojrzenie na to, jaki wachlarz różnych emocji budzi postać Tommy’ego wśród członków Ligi i w zasadzie każda z nich absolutnie ma sens oraz pasuje do poszczególnych postaci. Tom zamyka jeszcze krótka historyjka poświęcona Six-Packowi oraz Supermanowi. Niestety niezbyt godna zapamiętania.

Jeśli chodzi o warstwę rysunkową komiksu HITMAN TOM 5, to oczywiście główne skrzypce gra tutaj John McCrea, wspomagany przy dodatkowych opowieściach przez takich artystów jak Doug Mahnke czy Garry Leach. Generalnie poziom graficzny tego tomu nie odstaje od tego, co mieliśmy okazję zobaczyć poprzednimi razami.

Dla wielu HITMAN to najlepsza pozycja około-superbohaterska w dorobku Gartha Ennisa. Ja może niekoniecznie się z tym zgadzam, lecz bez wahania napiszę, iż uważam tytuł ten za jeden z najbardziej niedocenianych przez szerszą widownię. Fajnie, że po latach udało się wydać go w całości w Polsce i zachęcam do sięgnięcia po całość.

Krzysztof Tymczyński

HITMAN TOM 5 zawiera materiał z komiksów HITMAN #51-60, HITMAN/LOBO: THAT STUPID BASTICH #1, JLA/HITMAN #1-2 oraz SUPERMAN 80-PAGE GIANT.

HITMAN TOM 5 do kupienia między innymi w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz