Dotychczasowe cztery tomy, jakie ukazały się w ramach nowej kolekcji od Hachette - UNIWERSUM DC: BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY, z różnych powodów sobie odpuściłem. Dwa pierwsze to duble, do których nigdy więcej nie zamierzam wracać, zaś dwa kolejne to także powtórki na naszym rynku i tym razem już warte uwagi, ale akurat posiadam je w swojej kolekcji w postaci innych wydań zbiorczych. Mówiąc o dublach mam oczywiście na myśli główne historie, a nie krótsze dodatkowe opowieści. BATMAN: CO SIĘ STAŁO Z KRZYŻOWCEM W PELERYNIE? to oczywiście również jeden z tych tytułów, jakie wcześniej doczekały się publikacji w Polsce, ale po pierwsze dawno temu pozbyłem się swojego egmontowego egzemplarza (czego później żałowałem), który jest od dłuższego czasu dostępny jedynie z drugiej ręki, a po drugie to po prostu całkiem udany komiks o Batmanie (i nie tylko) warty zainwestowania w niego te cztery dyszki.
W podziemiu, gdzieś na terenie Crime Alley, gromadzą się osoby, którym z różnych względów była postać Batmana. Spotykają się oni nad otwartą trumną z Mrocznym Rycerzem, aby oddać hołd zmarłemu i przedstawić w ramach wspomnień swój własny punkt widzenia i okoliczności, w jakich doszło według nich do śmierci największego bohatera Gotham. Nie wiedzą jednak, że Człowiek Nietoperz jest z nimi obecny duchem i sam próbuje rozwikłać największą do tej pory zagadkę - swojej rzekomej śmierci. W jego rozmyślaniach i niezwykłej wędrówce towarzyszy mu pewna tajemnicza kobieta.
Komiks ten był już swego czasu w Polsce mówiąc żartobliwie 'odmieniany przez wszystkie przypadki', kiedy wydał go Egmont w miękkiej oprawie, w troszkę bardziej okrojonej wersji i z odrobinę innym tytułem na okładce w roku 2010. Przypomnę tylko, że były to czasy, kiedy Grant Morrison dzielił i rządził w batmanowym zakątku komiksowego świata DC, serwując czytelnikowi nieco bardziej skomplikowane i niejednoznaczne scenariusze, aby ostatecznie w konsekwencji wydarzeń z BATMAN R.I.P. oraz eventu OSTATECZNY KRYZYS wysłać Mrocznego Rycerza w niecodzienną podróż w czasie i przestrzeni. Później na mocy różnych dziwacznych i nie do końca zrozumiałych dla przeciętnego czytelnika zabiegów przywrócił go do teraźniejszości. Dwuczęściowa opowieść nakreślona przez Gaimana wpasowała się idealnie w lukę pomiędzy "śmiercią" dotychczasowego Człowieka Nietoperza, a przejęciem roli obrońcy Gotham przez Dicka Graysona, co opisywał na łamach BATMANA Tony Daniel. W teorii można potraktować ją jako zamkniętą całość, uniwersalną i ponadczasową, podchodząc do lektury z marszu. W praktyce jednak mija się to trochę z celem, gdyż według mnie stosowny podkład i znajomość realiów, w jakich powstawał jest dosyć istotny, aby w pełni czerpać z niego przyjemność.
Twórca SANDMANA postanowił nawiązać tą historią do dzieła swojego idola Alana Moore'a (więcej na ten temat znajdziecie w ramach dodatków do tego tomu), który w połowie lat 80-tych napisał swoisty list miłosny do Supermana ze Srebrnej Ery. Pełno tutaj przesiąkniętej smutkiem, sentymentalnej treści i wspomnień, a także charakterystycznych i powtarzalnych dla scenarzysty zagrań, w tym mniejszych opowieści umieszczonych w większej opowieści. Jedna z nich, czyli alternatywna wersja wypadków autorstwa Alfreda stanowi bez dwóch zdań najjaśniejszy punkt całego zbioru. Gaiman traktuje ogólnie o roli pełnionej przez superbohatera, jego wpływie na innych ludzi oraz momencie, kiedy trzeba w końcu zejść ze sceny. W tym bogatym w gościnne występy komiksie dominują (zwłaszcza w drugiej części) kwestie metafizyczne i nadprzyrodzone, czy zmierzenie się z problemem bliskości własnej śmierci, a całość nie jest jednoznaczna i tak naprawdę nie posiada konkretnego finału. Uważny czytelnik zauważy trochę analogii do wspomnianego SANDMANA, a także przyzna, iż list miłosny do różnych wersji Batmana na przestrzeni dekad mimo wszystko trochę zbyt pobieżnie i w sposób uproszczony nakreśla sylwetkę i znaczenie głównego bohatera. Mroczny Rycerz to bohater bardziej złożony, niż to widzimy okiem Gaimana, ale najwyraźniej scenarzysta uznał, iż to co zaproponował wystarczy, aby zaspokoić oczekiwania przeciętnego czytelnika.
Za rysunki odpowiedzialny jest jeden z powszechnie znanych i lubianych artystów, czyli Andy Kubert, któremu pomagają uważani za wybitnych specjalistów w swojej dziedzinie inker Scott Williams oraz kolorysta Alex Sinclair. Taki zespół najzwyczajniej w świecie nie mógł zawieść i rzeczywiście dostarczył szatę graficzną bardzo solidnie wykonaną i jednocześnie przyjemną dla oka. Kubert nigdy do moich ulubionych twórców nie należał, ale potrafię docenić, kiedy ktoś taki daje z siebie maksimum. Wspina się tutaj na wyżyny swoich umiejętności, przyćmiewając zdecydowanie Neila Gaimana i pokazując, że jego warsztat umiejętności jest znacznie większy i szerszy od tego, do którego nas przyzwyczaił. Kubert co chwilę zmienia styl nawiązując do artystów, jacy pracowali przy batmanowych komiksach na przestrzeni minionych siedmiu dekad i odtwarzając kilka znanych momentów/scen. Jak na tak krótką opowieść napakowana jest ona całą masą różnych smaczków i nawiązań nie tylko do świata komiksu, co stanowi nie lada gratkę dla starszych czytelników (lub tych dobrze orientujących się w tym konkretnym zakątku DCU) i okazję do wyłapywania drobnych szczegółów. Najbardziej z tego wszystkiego zapadły mi w pamięci ostatnie plansze, które nie miałyby tak mocnego i pięknego przekazu (coś się kończy, ale jednocześnie coś się zaczyna), gdyby nie praca wykonana przez młodszego z dwóch uzdolnionych artystycznie synów Joe Kuberta.
Główna historia duetu Gaiman/Kubert stanowi jedynie w przybliżeniu jakieś 40 procent całego albumu, a na tą większą część składają się dopisane na okładce 'inne opowieści o Batmanie'. Wśród nich znajdziemy między innymi znaną i publikowaną niejednokrotnie również w Polsce czarno-białą historię, w której widzimy odwieczną wojnę Batmana z Jokerem z innej strony. Obaj są tym razem jedynie aktorami, którzy odgrywają konkretne role w wyreżyserowanym spektaklu. Rysunki Simona Bisleya podkreślają luźny, humorystyczny wydźwięk tego spojrzenia z przymrużeniem oka na całą tematykę superhero. Druga opowieść ma bardziej poważny, psychologiczny wydźwięk i jest próbą poznania motywów, jakimi kieruje się Poison Ivy.
SECRET ORIGINS SPECIAL #1 to z kolei składanka autorstwa różnych twórców, nie tylko Gaimana, której motywem przewodnim jest przygotowywany dokument na temat znanych złoczyńców/przeciwników Batmana. W wydanym ponad 10 lat temu przez Egmont komiksie historia ta została okrojona o te moim zdaniem najlepsze rozdziały z udziałem Pingwina i Two-Face'a (nie z winy polskiego wydawcy). Jako całość opowieść ta sprawdza się oczywiście znacznie lepiej i dodaje pewne nowe elementy do originów kilku z najważniejszych postaci z galerii łotrów Człowieka Nietoperza. Tak jak w przypadku wspomnianej akapit wyżej "Pawany" sposób tworzenia fabuły oraz rysunki trąca mocno oldskulem, ale jest w nich to coś, dzięki czemu lektura dostarcza sporo przyjemności.
"Śmiertelna Glina" ze scenariuszem Alana Moore'a nigdy wcześniej nie była u nas wydana, a szkoda, bo to bez dwóch zdań wartościowa i poruszająca historia. W głównej roli pojawia się tutaj trzeci Clayface (Preston Payne) jako złoczyńca, ale też postać dramatyczna, żyjąca w swoim świecie i mająca obsesję na punkcie swojej nietypowej ukochanej. Trochę niespodziewanie, ale to właśnie chyba ten ostatni rozdział najbardziej przypadł mi do gustu w całym zbiorze. Tak naprawdę wszystkie dodatkowe historyjki oceniam jako dobre lub bardzo dobrze, stanowią o sile całego albumu i w żadnym wypadku nie można ich traktować jako zbędnych zapychaczy.
Od strony technicznej omawiany tom prezentuje się bardzo okazale, bijąc moim zdaniem na głowę standard, do którego przyzwyczaiła nas WKKDC od Eaglemoss. Ale to oczywista oczywistość dla tych, którzy zbierają kolekcję Hachette od pierwszego tomu. Oprócz słowa wstępu oraz biografii twórców otrzymujemy ciekawostki dotyczące początków Neila Gaiman i Alana Granta w komiksowym świecie Batmana, kulisy dotyczące powstania poszczególnych historii, czy też wyczerpujące posłowie. Wszystko to stanowi dopełnienie przeczytanych wcześniej opowieści i pozwala spojrzeć na nie przez pryzmat czasów i okoliczności, w jakich powstawały.
No cóż, pozostaje mi tylko podsumować omawiany album określeniem - udana i warta zakupu pozycja skierowana do największych miłośników Mrocznego Rycerza, pisarskiego stylu Neila Gaimana, a także kreski Andy'ego Kuberta. Zawieść może jedynie tych, którzy oczekiwali po scenarzyście jakichś spektakularnych fajerwerków i dzieła, które na trwałe zapisze się złotymi zgłoskami w historii Batmana. Wielokrotnie powtarzają się (i będą się powtarzać) pytanie odnośnie tomów kolekcji BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY, które są godne polecenia, i które fan komiksów DC powinien zakupić. Oto właśnie jeden z nich.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN v1 #686, DETECTIVE COMICS v1 #853, BATMAN: BLACK AND WHITE #2, SECRET ORIGINS #36, SECRET ORIGINS SPECIAL #1 oraz BATMAN ANNUAL #11.
Dawid Scheibe
Dzięki za recenzje! Kiedyś czytałem główną historie online,bo nie dało się w rozsądnej cenie kupić wydania;). Teraz już zakupiłem egzemplarz z kolekcji,to w końcu mam swój 👌. Z tego co przeglądałem po necie to 3 kolejne tomy "Bohaterowie i Złoczyńcy" są dobre i warte uwagi. Flash Odrodzenie,Projekt Omac (polecaliście go u siebie) i Aquaman Z Głębin. Znowu kolejne: BIS Strażnicy sprawiedliwości i szczególnie Joker Ostatni śmiech to ponoć słabizna. Jaka jest Wasza opinia,co warto z co nie?;) pzdr!
OdpowiedzUsuńJeśli interesuje Cię nasza opinia to obserwuj bloga, bo najbliższe tomy na pewno zostaną u nas zrecenzowane :)
UsuńDzięki, w takim razie czekam na recenzje👍. Pzdr!
OdpowiedzUsuń