piątek, 11 maja 2018

INJUSTICE 2 VOL. 1


Po dłuższej rozłące Tom Taylor (hurraaa!) powrócił do pisania jednej z najlepszych komiksowych serii, jakie ukazują się z logo DC na okładce. Mowa oczywiście o świecie znanym z gry INJUSTICE: GODS AMONG US, której szokujący na wielu płaszczyznach, komiksowy prequel okazał się niespodziewanie strzałem w dziesiątkę. Tym razem Taylor zajął się wypełnianiem luki, jaka powstała pomiędzy zakończeniem pierwszej części gry, a początkiem drugiej. Czas na powrót do alternatywnej rzeczywistości, gdzie wszystkie absolutnie chwyty są dozwolone, gdzie mamy do czynienia z ostrą jazdą po bandzie, i gdzie w przeciwieństwie do głównego DCU niczego nie można do końca przewidzieć.

Powrót Toma Taylora daje się odczuć już na samym początku komiksu, w rozmowach Batmana z Supermanem oraz z Harley. Scenarzysta ten oraz INJUSTICE to dwie połówki jednej, sprawnie prosperującej maszyny. To jego piaskownica i jego zabawki, którymi ponownie dano mu możliwość operować. Efekty są zgodne z moimi oczekiwaniami, gdyż jak widać Taylor świetnie rozumie pisane przez siebie postacie. Do lektury tego komiksu można podejść ubogaconym w lekturę wcześniejszych roczników (od INJUSTICE YEAR ONE do YEAR FIVE) oraz pomostu w postaci INJUSTICE: GROUND ZERO. Nie jest to jednak jakoś mocno wymagane, podobnie jak znajomość gry/gier pod tym samym tytułem. Zwłaszcza, że po odejściu Taylora poziom serii zaczął co raz bardziej pikować w dół, a już samo GROUND ZERO ukazane z perspektywy Harley Quinn jest naprawdę ciężko strawne. Brian Buccellato ambitnie starał się nadać komiksowi własny styl, ale ewidentnie nie potrafił utrzymać niezwykłej magii oraz klimatu, jakie otaczały INJUSTICE przez prawie trzy lata.

Najważniejsze fakty są takie, że Superman i sympatycy jego dyktatury zostali po długiej oraz wycieńczającej batalii pokonani i umieszczeni w więzieniu. Teraz to Batman i jego sprzymierzeńcy będą chcieli przywrócić porządek na świecie. Niestety nie przyjdzie im to lekko i przyjemnie, gdyż za rogiem już czai się kolejny wielki gracz, który ma swoje własne plany odnośnie gatunku ludzkiego. Od tej pory rozpoczyna się szalona jazda bez trzymanki, gdzie trup ściele się gęsto, gdzie mistrzowsko napisane dialogi oraz włożone w usta bohaterów one-linery dosłownie wgniatają w fotel, oraz gdzie w razie potrzeby każdego można w dowolnej chwili wskrzesić i ponownie umieścić na tej wielkiej szachownicy. Tutaj nie ma żadnych ograniczeń oraz zahamowań, a scenarzysta dostaje wolną rękę i pełnię swobody, z czego bardzo chętnie i bez opamiętania korzysta.

Jedną z najlepiej rozpisanych postaci jest tutaj Harley Quinn, która dosłownie wymiata i skrada praktycznie wszystkie sceny ze swoim udziałem. Czy to proponując babeczkę gackowi, czy to chociażby sprzedając headbutta Ra'sowi. Wow, nigdy wcześniej nie spotkałem się, aby ktoś tak idealnie wczuł się w postać i zaprezentował tę bohaterkę tak, jak wydaje się, że ukazana powinna być od zawsze. Inną ważną postacią pierwszych rozdziałów jest Ted Kord. Jego tragiczna sytuacja z miejsca przywołuje na myśl pamiętny COUNTDOWN TO INFINITE CRISIS z 2005 roku i konfrontację z Maxem Lordem. Kilka scen, które faktycznie wyciskają łzy u nawet najtwardszych komiksomaniaków. Pojawia się również wątek drugiego Batmana badassa, którego tożsamość wyjawiona zostanie w późniejszych odsłonach, ale osoby obeznane ze światem Mrocznego Rycerza już teraz mogą się pewnych rzeczy domyślić. Swoje pięć minut otrzymuje Kara Zor-El, której origin został lekko zmodyfikowany na potrzeby INJUSTICE, w wyniku czego Dziewczyna ze Stali trafia do Kahndaq. Ma to oczywiście swoje istotne konsekwentne. Taylor przywraca do serii również dwójkę usuniętych dawno temu ze sceny kochanków i ich dzieciaka. Naprawdę sporo się dzieje dobrego i trzeba przekonać się o tym na własne oczy.

Ilustracje, z jakimi mamy do czynienia w tym komiksie zdecydowanie nie są tymi z górnej półki. Bruno Redondo, Daniel Sampere i Mike S. Miller to solidni rzemieślnicy i nic więcej. Zwłaszcza dwaj pierwsi potrafią jednak sprawić, że całkiem przyjemnie śledzi się przebieg wydarzeń rozgrywanych na łamach tego tomu. Jest wielu artystów, którzy dokładniej i bardziej szczegółowo odwzorowaliby poszczególne postacie czy wydarzenia. W tym wypadku, podobnie jak we wszystkich poprzednich zeszytach opisujących od roku 2013 cały świat INJUSTICE, nie ma to jednak o dziwo dla mnie większego znaczenia. Taki a nie inny dobór rysowników, czy też postawienie na żywą kolorystykę świetnie sprawdza się, gdy przychodzi do wizualizacji pomysłów Toma Taylora. Mówiąc krótko, szata graficzna nie rzuca przesadnie na kolana, ale czasami zaskakuje bardzo pozytywnie i co najważniejsze -  w żadnym wypadku nie przeszkadza w delektowaniu się lekturą tego komiksu. Wręcz przeciwnie.

Pierwszy tom INJUSTICE 2 pokazuje bardzo wyraźnie, że wraz z powrotem pierwotnego scenarzysty również sytuacja w komiksowym świecie przez niego wykreowanym powróciła na właściwe tory. Idealnie wyważona mieszanka brutalnej przemocy, wyciskających łzy momentów, spektakularnych pojedynków oraz wysokiej klasy humoru. Nic tak nie odpręża i nastraja pozytywnie po ciężkim dniu, jak lektura nowego numeru tej serii. Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, gdy niepozorny tie-in do gry komputerowej okazuje się najlepszym produktem, jaki ma do zaoferowania w swojej ofercie DC Comics. To właśnie na kolejne odsłony INJUSTICE 2 rzesze czytelników czeka z wytęsknieniem każdego tygodnia. Tutaj nie ma dylematu w rodzaju: czytać, czy nie czytać? polecać, czy nie polecać? Jedynym właściwie postawionym pytaniem jest: czy Ty już zapoznałeś/aś się z tym komiksem, czy jeszcze z niewiadomych przyczyn zwlekasz?

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów INJUSTICE 2 #1 - 6

Omawiany komiks znajdziecie, zarówno w miękkiej, jak i twardej okładce do wyboru, w sklepie ATOM Comics.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz