RED HOOD AND THE OUTLAWS to
jedna z największych niespodzianek in plus całej inicjatywy o nazwie Rebirth, o
czym dobitnie świadczy jakość pierwszego wydania zbiorczego tej serii. Z
niewytłumaczalnych względów Scott Lobdell sam przeszedł swego rodzaju
odrodzenie i tchnął w pisany przez siebie komiks nowego ducha, poprawiając
wszystkie błędy i bolączki, z jakimi zmagał się ten tytuł w trakcie New 52.
Efekt przeszedł moje wszelkie oczekiwania, a lektura tomu pierwszego sprawiła,
iż z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do "skonsumowania"
kolejnej odsłony. Czy scenarzysta potrafił utrzymać wysoki poziom, czy też
historia z infiltracją gangu Black Maska była tylko jednorazowym wyskokiem i
teraz wszystko wróci do smutnej normy?
O ile poprzednio twórcy
skupili się głównie na postaci Red Hooda, o tyle tym razem najwięcej miejsca
poświęcono innej członkini zespołu - Artemis. Zanim jednak przejdziemy do wątki
bezpośrednio dotykającego Amazonki, Lobdell zaprasza nas do lektury one-shota,
będącego po części epilogiem do poprzedniego story arcu. Pokazuje on, że były
Robin oraz nieudana kopia Supermana tworzą udany team-up i widać, że dobrze się
uzupełniają. Przy okazji wychodzą na jaw pewne fakty dotyczące Bizarro, a Jason
musi podjąć trudną decyzję: pozbyć się przysłowiowej tykającej bomby, czy też
zaufać, że nowy kompan będzie trzymał jego stronę? Co warte podkreślenia, Scott
Lobdell wkłada w usta Bizarro proste kwestie, które nie są tak denerwujące oraz
ciężkie do przyswojenia, jak chociażby uczynili to Tomasi oraz Gleason w
niedawnej historii na łamach SUPERMANA.
Po tym wstępie na dobre
zagłębiamy się w klimaty dotykające Artemis i na podstawie jej zwierzeń, jakie
dzieli z Jasonem, dowiadujemy się mrocznych szczegółów na temat przeszłości
dziewczyny oraz magicznego artefaktu w postaci Łuku Ra. Jak się okazuje Artemis
należy do grupy Amazonek, która opuściła dobrowolnie Themiscyrę i znalazła nowy
dom na Środkowym Wschodzie, zakładając miejsce o nazwie Bana-Mighdall. Akcja
bardzo szybko przenosi się do ogarniętego wojną Quaracu, gdzie trójka
połączonych przez los indywidualności będzie musiała zmagać się z własnymi
problemami. Dla Bizarro będzie to okazja, aby na chwilę stać się zbawcą
lokalnej, żyjącej w ciągłym strachu bez perspektyw na lepsze jutro
społeczności. Dla Red Hooda powrót do Quaracu przywołuje oczywiście na myśl
demony przeszłości związane z matką, Jokerem, łomem oraz bombą, czyli tragedią,
jaka rozegrała się lata temu w ramach historii "A Death in The
Family". Rozdrapywanie starych ran nigdy nie należy do przyjemnych, a już
zwłaszcza, gdy dotyczy Twojej śmierci. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało
:P
To, co świadczy o sile tej
serii to od samego początku niebanalne dialogi oraz relacje pomiędzy tytułową
trójcą. Więź łącząca Jasona z Bizarro pokazana w #7, czy też wstawki Red Hooda
w barze podczas opowiadania rudej to przykłady tego, co w tym komiksie cenię
sobie najbardziej. Nie idą oni w ślady swoich bardziej znanych odpowiedników
(odpowiednio Batmana, Supermana oraz Wonder Woman), chociaż często nie
ukrywają, iż bardzo by tego chcieli. Podążają własną ścieżką, są wyjątkowi i
niepowtarzalni. Scenarzyście udało się sprawić, że czytelnik przejmuje się
losem każdego z nich, kibicuje im i nie może przejść obok ich perypetii
obojętnie.
Główna intryga obfituje w dużo
wybuchów, wymian ciosów oraz masę zniszczeń, czyli coś dla fanów tego typu
opowieści. Przebieg jest dosyć przewidywalny, podobnie jak finał potyczki, ale
mimo wszystko jest w tym wszystkim jakaś magia - dosłownie i w przenośni -
która sprawia, że podczas śledzenia historii pojawia się poczucie zadowolenia. Całość
kończy się cliffhangerem, który prowadzi bezpośrednio do kolejnej większej
historii, tym razem kręcącej się wokół Bizarro. Już teraz zapowiada się ciekawie.
Wcześniej pojawiał się na
chwilę Batman, teraz swoje pięć minut zalicza Wonder Woman, ale są to występy
symboliczne. Na całe szczęście komiks ten żyje własnym życiem i nie jest mocno
powiązany z resztą DCU, przez co nie trzeba do jego lepszego zrozumienia
śledzić innych serii, jak chociażby WONDER WOMAN.
Warstwa graficzna od początku
serii stoi na wysokim poziomie i nie inaczej jest w tym konkretnym przypadku. Dexter
Soy nie posiada może jakoś strasznie rozpoznawalnego nazwiska, ale bez
wątpienia jego kreska zasługuje na kilka ciepłych słów pochwały. Poszczególne
kadry w jego wykonaniu są wystarczająco szczegółowe i idealnie sprawdzają się w
tego typu akcyjniakach, do jakich zalicza się RED HOOD AND THE OUTLAWS. Tym
razem główny artysta serii dostaje pomoc od Mirko Colaka oraz Kenneth Rocafort.
Ten pierwszy dysponuje bardziej spokojnym, ale całkiem przyjemnym w odbiorze
stylem, zaś Rocafort to jeden z moich ulubieńców, którego zawsze chętnie
oglądam w akcji. Nawet, jeśli scenariusz jakiegoś komiksu potrafi być słaby, to
Kenneth i tak ratuje go jak może swoimi często przesadzonymi, momentami
chaotycznymi, magicznymi rysunkami ze specyficznym układem kadrów. Zarówno
gościnni twórcy, jak i odpowiadający za większą część tego komiksu Soy, w moim
odczuciu stanęli na wysokości powierzonego im zadania, podobnie jak
odpowiedzialna za nakładanie kolorów Veronica Gandini.
Drugi tom serii pisanej przez
Scotta Lobdella potwierdza, że projekt ten słusznie otrzymał kolejną szansę i
już pod szyldem Odrodzenia dostarcza na każdym kroku sporą dawkę przyjemności
dużej grupie odbiorców. Osobiście trochę wyżej oceniam pierwsze wydanie
zbiorcze poświęcone głównie postaci Jasona Todda, ale nadal jest to ciekawa,
wciągająca, niezbyt skomplikowana i tocząca się przeważnie w szybkim tempie
lektura. Najnowsza odsłona bardziej przeznaczona dla fanów Artemis i
amazońskich klimatów, ale miłośnicy pozostałej dwójki głównych bohaterów znajdą
coś dla siebie. Wybuchowa i ryzykowana z wielu względów mieszanka w składzie
Red Hood, Bizarro oraz Artemis (albo patrząc pod kątem Bizarro - "Me, Red
Him and Red Her") o dziwo po raz kolejny daje radę i sprawdza się jako
luźna, niezobowiązująca pozycja dla osób szukających dobrej drużynówki. Oczywiście
polecam.
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów RED HOOD AND THE OUTLAWS vol. 2 #7 - 11
Omawiany komiks znajdziecie między innymi w ofercie sklepu ATOM Comics.
Autor: Dawid
Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz