Zabierając się za recenzję
drugiej części NOWEJ GRANICY, nie potrafiłem myśleć o niczym innym, jak tylko o
tym, że podzielenie tej historii przez Eaglemoss na dwa tomy nie ma większego
sensu. Da się to uzasadnić tym, że wydania Wielkiej Kolekcji Komiksów DC mają
ograniczoną objętość, a kompletna edycja dzieła Darwyna Cooke’a znacznie
odstawałaby liczbą stron od poprzednich numerów, ale z artystycznego punktu
widzenia jest to kompletnie niepotrzebny zabieg.
NOWA GRANICA to bowiem tytuł,
który stanowi spójną, skrzętnie zaplanowaną od początku do końca, opowieść.
Taką, którą najlepiej czyta się ciągiem. Przedstawiona w niej historia płynie
swoim spokojnym nurtem, którego nie warto zaburzać żadnymi sztucznymi podziałami.
Brutalne, pozbawione jakiejkolwiek finezji przerwanie go w połowie, a następnie
wyczekiwanie na resztę przez dwa tygodnie odrobinę wybija z rytmu i każe od
nowa wprowadzać się w ten błogi, nostalgiczny nastrój, towarzyszący lekturze.
Nie ukrywam też, że recenzowanie
drugiej części jako osobnego tomu jest dość problematyczne. Nie mówimy tu w
końcu o długiej serii, w której zmieniają się artyści, czy też pojawiają się
nowe wątki i zaskakujące zwroty akcji. Nic z tego. Najnowszy numer WKKDC
oferuje dokładnie to samo, co poprzedni, czyli kawał wybitnego, pamiętnego komiksu.
Nie powinien zatem zmienić u nikogo jego dotychczasowej percepcji NOWEJ
GRANICY. Ani na gorszą, ani na lepszą. Logika podpowiadałaby zakończyć na tym
ten tekst, ale z poczucia recenzenckiego obowiązku przybliżę materiał zebrany w
omawianym albumie.
Druga połowa NEW FRONTIER pokazuje
ostateczne przekazanie pałeczki nowej generacji herosów przez starą gwardię. O
ile pierwsza prezentowała jeszcze bohaterów bliższych Złotej Erze, o tyle tutaj
stopniowo do głosu zaczynają dochodzić ikony, kojarzone już mocno z czasami
Srebrnej Ery. Cooke w bardzo inteligentny, symboliczny sposób za pomocą
stworzonej przez siebie historii zarysował zmiany, jakie zaszły przez lata w
branży komiksu.
Wątkiem, który wysuwa się na
pierwszy plan jest bez wątpienia domknięcie genezy Hala Jordana jako Zielonej
Latarni. Zwróćcie uwagę, że autor wcześniej oszczędzał nam rozbudowanych
originów – Superman, Batman oraz Wonder Woman pojawili się na łamach NOWEJ
GRANICY już jako ukształtowani herosi. Trochę tak jak w rzeczywistości, nie trzeba
ich było nam przedstawiać. Któregoś razu po prostu zaistnieli w naszej
świadomości i utrzymują się w niej do dzisiaj.
Dla Jordana scenarzysta zrobił
zatem wyjątek. Jego dorastanie do funkcji, którą przyjdzie mu z czasem pełnić,
zostało opisane przez Cooke’a nieśpiesznie i z pewnym pietyzmem. Dzięki temu spotkanie
Abin Sura, znalezienie pierścienia i co za tym idzie także dołączenie do
Korpusu Zielonych Latarni jawi się tutaj jako znaczące, a zarazem w pełni
satysfakcjonujące zwieńczenie drogi bohatera. Scenarzysta pozwolił nam obserwować
ją od samego początku, co tylko wzmocniło finalnie efekt i przywiązanie do
postaci Hala. Jordan odgrywa w tej historii rolę spersonifikowanej Srebrnej
Ery, która wyrosła na bazie doświadczeń poprzednich pokoleń, żeby w pewnym
momencie rozpocząć prawdziwą rewolucję.
Samo zakończenie tej epickiej
opowieści jest fantastycznie podbudowane. Cooke zgrabnie wiąże i domyka
wszystkie dotychczasowe wątki, pozwala protagonistom się zjednoczyć, a finałowe
starcie z potężną, nieznaną dotąd siłą wypada bardzo emocjonalnie. Czuć, że
jesteśmy świadkami czegoś wielkiego.
Dodatkiem do tego tomu jest
siedemnasty zeszyt antologii SHOWCASE, prezentujący genezę Adama Strange’a.
Wybór o tyle dziwny, że akurat ta postać pojawia się w NOWEJ GRANICY w zasadzie
tylko na chwilę. Przedstawiające team-up czołowych superherosów wydawnictwa, ADVENTURE
COMICS #466, o które wzbogacono pierwszy tom wydania Eaglemoss, znacznie
bardziej współgrało z faktyczną zawartością NEW FRONTIER.
Darwyn Cooke stworzył niezwykle
ciepłe, krzepiące dzieło, na łamach którego oddał szacunek dziesiątkom
fantastycznych bohaterów. Zarówno tych fikcyjnych, jak i rzeczywistych, którzy
powołali ich do życia. Pozycja obowiązkowa.
5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DC: THE NEW FRONTIER #4-6
oraz SHOWCASE #17.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz