Wszystko co mieli do
opowiedzenia już opowiedzieli, a tym samym przygoda Tomasiego oraz Gleasona ze
światem komiksowego Supermana dobiegła końca. Albo jak ktoś woli - chcieli coś więcej powiedzieć w tym temacie, lecz nie było im to dane. Finalizują oczywiście w swoim
stylu, do jakiego zdążyliśmy przywyknąć czytając poprzednie sześć tomów serii.
Czego można się spodziewać w tej odsłonie? Nie zabraknie efektownych
pojedynków, niosących ważne przesłanie treści oraz Kal-Ela w roli troskliwego
małżonka i ojca dorastającego syna. Po kłopotach ze strony Lexa Luthora i
wycieczce na Apokalips, tym razem zaglądamy do świata Bizarro, a także wracamy
na chwilę na Ziemię-21, aby jeszcze raz odwiedzić jednego z bohaterów NOWEJ
GRANICY Darwyna Cooke'a.
Zbiór ten otwiera jedna z
lepszych, jeśli nie najlepsza historia, z umieszczonych w jubileuszowym ACTION
COMICS #1000. Vandal Savage postanawia raz na zawsze pozbyć się Supermana,
wykorzystując w tym celu hypertime i tworząc z różnych linii czasu więzienie
dla swojego przeciwnika. Po raz kolejny jednak okazuje się, jak wielką siłę
stanowi rodzina, i że myśl o żonie oraz
synu pozwala eSowi przezwyciężyć kłopoty i odnaleźć drogę do domu. 15
stron wędrówki przez różne okresy w dotychczasowej historii Supermana, a
wszystko pięknie zobrazowane na zasadzie: jeden panel na całą stronę. Patrick
Gleason błyszczy tutaj pokazując szeroki wachlarz możliwości i zmienność stylu.
Po tak ciekawym wstępie
przechodzimy do głównej, tytułowej opowieści z udziałem Bizarro. Przy tej
okazji należy podkreślić, że jest to zupełnie inna postać, niż ta widziana na
kartach RED HOOD AND THE OUTLAWS pisanej przez Scotta Lobdella. W DCU takie
sytuacje nie są czymś wyjątkowym, dobrym przykładem chociażby zamieszanie wokół
Cyborga-Supermana. O ile wersję z udziałem sympatycznego klona autorstwa
Lobdella strasznie polubiłem - żałujcie, jeśli jeszcze nie znacie tej serii, o tyle Bizarro i cały jego pokręcony świat
przedstawiony w SUPERMANIE znacznie mniej trafiły w moje gusta.
Jak większość z Was kojarzy,
historie opisujące przygody Bizarro są bardzo specyficzne, zwłaszcza jeśli
chodzi o mniej lub bardziej odwrócone/pokręcone dialogi oraz kwestie
wypowiadane przez tego bohatera/złoczyńcę (to ostatnie zależy od interpretacji
danego twórcy). W tym konkretnym przypadku, aby jak najbardziej oddać realia
panujące na alternatywnej, kwadratowej Ziemi, stopień odwrotności i
przeciwności osiągnął poziom, który dla mnie w wielu miejscach okazał się wręcz
niemożliwy do przejścia. Dla części osób takie zagwostki językowe mogą stanowić
dodatkowy smaczek, ale dla mnie akurat stały się one katorgą i w dużym stopniu
odebrały przyjemność z lektury. Przyczepię sie również do długości tego story
arcu, który według mnie powinien zostać rozpisany na więcej odsłon. Twórcy na
łamach trzech zeszytów chcieli pokazać jak najwięcej rzeczy, wprowadzić jak
najwięcej postaci (np. Legion of Fun), przez co akcja toczyła się w zbyt
szybkim tempie, w sporym tłoku oraz chaosie.
Z wartych zapamiętania
momentów to przede wszystkim fajne nawiązanie do pierwszych stron SUPERMAN #1 z
Rebirth, postać Robzarro (odpowiednik Damiana Wayne'a), który jest ciekawszy od
samego Boyzarro, czy też zestawienie relacji ojciec-syn na przykładzie Kal-Ela
oraz Bizarro. Całość obfituje w dużą ilość humoru oraz dramaturgii i
wzruszających chwil, zwłaszcza samo zakończenie. Zapowiadała się kontynuacja
wątku dotyczącego dwóch nieletnich superbohaterów ze świata Bizarro, ale jej nie
dostaniemy, gdyż kto inny aktualnie odpowiada za scenariusz serii z rodziny
Supermana.
Ilustracje w tej nietypowej historii
stworzył Doug Mahnke, który jak zwykle (oprócz fragmentów, gdzie sam nakłada
tusz) spisał się zgodnie z moimi oczekiwaniami i stanął na wysokości zadania.
#45 to one-shot będący niczym
innym, tylko kwintesencją tego wszystkiego, co najważniejsze i najlepsze w tym
runie. Nasi bohaterowie w bardzo emocjonalny sposób rozstają się z Hamilton
County, czemu towarzyszy z jednej strony sporo smutku i nostalgii, ale chyba
jeszcze więcej powodów do radości i uśmiechu. Przesłodki, wzruszający, w 100%
rodzinny zeszyt.
Ostatnia umieszczona w tym
tomie historia pochodzi z SUPERMAN SPECIAL. Gleason oraz Tomasi powracają tym
razem na tajemniczą wyspę dinozaurów, gdzie jakiś czas temu (konkretnie w SUPERMAN
#8-9) przeżyli emocjonujące przygody u boku Kapitana Storma. Twórcy
postanawiają optymistycznie zakończyć swój run i serwują szczęśliwe zakończenie
również jedynemu pozostałemu przy życiu członkowi Straceńców. Ciepła i
poruszająca lekcja o dotrzymywaniu obietnic oraz pokazująca, że zawsze i w
każdym miejscu jest coś, o co trzeba walczyć. Jakiś cel, który trzeba sobie
wyznaczyć i konsekwentnie realizować. Rysunki wykonał gościnnie, znany osobom
śledzącym tą serię na bieżąco - Scott Godlewski. Ku mojemu zaskoczeniu artysta
ten spisał się całkiem dobrze, znacznie lepiej niż w kilku poprzednich
odsłonach, które miał okazję zilustrować.
I tak oto kończy się run
Patricka Gleasona oraz Petera Tomasiego, którzy (oczywiście z pomocą kilku
znanych artystów) od początku Odrodzenia zrewolucjonizowali świat Supermana.
Ich wersja przygód Ostatniego Syna Planety Krypton bazująca w dużej mierze na
ukazaniu silnych, bogatych relacji pomiędzy Clarkiem, Lois oraz Jonem miała w
sobie coś magicznego, pozytywnego i powodująca wiele przyjemności z czytania/oglądania.
Omawiany tom stanowi kolejny przykład na to, że wymienieni scenarzyści potrafią
wczuć się w pisanych przez siebie bohaterów, kochają postać Supermana i próbują
przelać tą miłość również na czytelników. Świetne zbalansowanie akcji, humoru
oraz rodzinnych klimatów. Zakończenie typu "i żyli długo i
szczęśliwie" jak najbardziej pasuje do tej dwuletniej sagi o supertacie. Rozumiem,
że nie każdemu taki sposób przedstawienia eSa mógł się podobać, ale choć miał
swoje słabsze momenty, to dla mnie to był jeden z lepszych runów dotyczących
tego bohatera, jakie kiedykolwiek powstały.
Coś się kończy, coś się
zaczyna. Bendis is coming, o czym już w kolejnej recenzji.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN #42 - 45,
SUPERMAN SPECIAL #1 oraz ACTION COMICS #1000.
Omawiane wydanie zbiorcze możecie nabyć między innymi w sklepie ATOMComics.
Dawid Scheibe
"O ile wersję z udziałem sympatycznego klona autorstwa Lobdella strasznie polubiłem - żałujcie, jeśli jeszcze nie znacie tej serii" - mozna jakies wskazowki czego szukac?:)
OdpowiedzUsuń