środa, 23 lutego 2022

BATMAN: DEATH METAL tom 2

Ociągałem się z recenzją tego tomu jak tylko mogłem... Jednakże Egmont narzucił na tyle szybkie tempo wydania kolejnych tomów, że nie wypada mi dłużej zwlekać z wypluciem z siebie wrażeń z lektury drugiej części gargantuicznego eventu, jakim był DEATH METAL. 

Moje ogólne nastawienie do całości wyłożyłem już przy okazji opisywania poprzedniej odsłony. Wersja TLDR: tie-iny są w większości naprawdę dobre, ale główna historia bardzo mi się nie podoba. I właśnie dlatego drugi tom był lekturą o wiele lepszą od swojego poprzednika. W tym stosunkowo cienkim woluminie zaledwie jeden zeszyt pochodzi z głównej mini serii, pisanej przez architekta całego wydarzenia, reszta to towarzyszące jej one-shoty.

Niestety nawet w tym jednym jedynym zeszycie w całości Snyder odpala się na całego:


METAL był pizzą z pokaźną liczba dodatków. DEATH METAL to z kolei pizza, która ugina się od ich ciężaru i zalana jest mieszanką sosów w ilości, którą trzeba mierzyć w litrach. Przydałby się edytor, który powiedziałby: "Scott, prr szalony!" Danie Snyderowi aż tak dużej swobody dało w moim odczuciu efekt przeciwny od zamierzonego. Jasne, sequel musiał być "bardziej" niż pierwszy METAL, ale we wszystkim trzeba znać umiar, nawet w pisarskim szaleństwie, a tego w DM zdecydowanie zabrakło. Inni scenarzyści starają się coś z tego chaosu ulepić, dzięki czemu nie musiałem - jak przy tomie pierwszym - brnąć przez kolejne stronice na siłę.

Mimo niechęci do całego eventu, są tu rzeczy, które mi się podobały:

1. Powrót jednego z moich ulubionych złoli Superboya Prime'a.

2. Owlman z Syndykatu Zbrodni, którego duma została urażona tym, że to Batman, który się śmieje, a nie on sam jest najmroczniejszym odbiciem Batmana w multiwersum.

3. Oprawa graficzna, mimo wielu rysowników tom pod kątem graficznym daje radę.

4. One-shot z genezą Króla Robina jest cudownie creepy, Tomasi i Rossmo dowieźli.

5. W SPEED METAL #1 Williamson zrobił tak dobrą robotę, że jest mi autentycznie przykro, że zamiast Wally'ego przyszło mu pisać przygody nudziarza Barry'ego (#MakeBarryAllenDeadAgain).


Choć to żaden wyczyn, to jest lepiej niż w tomie 1. To wciąż pozycja raczej dla bezkrytycznych fanów DC. Jeśli jakimś cudem czytacie te słowa, a nie macie jeszcze jeszcze tomu pierwszego, to tak trzymać! Kupcie lepiej coś dobrego, jak SIEDMIU ŻOŁNIERZY.


Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Dark Nights: Death Metal” #4, „Dark Nights: Death Metal – Trinity Crisis” #1, „Dark Nights: Death Metal – Robin King” #1, „Dark Nights: Death Metal – Multiversum’s End” #1, „Dark Nights: Death Metal – Rise Of The New God” #1. 

Komiks do kupienia m.in w sklepie Egmontu i na ATOM Comics.


Damian "Damex" Maksymowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz