wtorek, 10 maja 2022

BATMAN (2022)

Zwierzęta się udomowiły

To miasto zdycha na wściekliznę. Czy ścieranie pojedynczych kropel piany z jego warg to najlepsze co mogę zrobić?

Ścierwo psa w alei dziś rano, odcisk opony na rozerwanym brzuchu. To miasto się mnie boi. Zobaczyłem jego prawdziwą twarz. Ulice to przedłużenie rynsztoków, a rynsztoki są pełne krwi i kiedy studzienki pokryją się wreszcie strupami całe robactwo się potopi. Nagromadzony brud seksu i morderstw spieni im się na wysokości pasa, a wszystkie kurwy i politycy spojrzą w górę i zakrzykną: "ocal nas!". A ja spojrzę w dół i szepnę: "nie".


    Choć powyższe cytaty nie pochodzą z najnowszej odsłony opowieści o Batmanie, lecz z kultowej powieści graficznej Strażnicy autorstwa Alana Moore’a, doskonale oddają one klimat panujący w filmie Matta Reeves’a, do tego stopnia, że mogłyby stanowić jego integralne motto. Wszechobecne brud, zgnilizna, zbrodnia oraz pełna bezradności rozpacz wylewają się z każdego zakamarka Gotham City — miasta zagubionych dusz i ulicznych śmieci, które gdzie indziej chowa się w cieniu albo zmiata do rynsztoków. Ale Gotham jest zbyt duże i wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli. Tutaj handlarze narkotyków i prostytutki, krętacze i narkomani są najbardziej widoczni. Tutaj cienie i rynsztoki przejmują władzę i nie ma komu pilnować samych strażników. Rozkład sięga samych korzeni. Zdaje się, że tego miasta już nic nie uratuje, że nikt już w nie nie wierzy, a jedyną rozsądną decyzją jest wyjazd w jak najodleglejsze rejony, wolne od paraliżującego zła będącego codziennością w Gotham. Tym, którzy jednak zdecydują się zostać na miejscu, nie pozostanie nic innego niż przystosowanie się, wpadnięcie w to bagno, które wciąga coraz bardziej. 

    Jednak przez ten gruby mrok usilnie przebija się drobne światło w kształcie nietoperza. Światło niepoprawnej wiary i naiwnej nadziei tlące się w jednym skrzywdzonym chłopcu. Choć i ono czasami przygasa. Wtedy nad Gotham zapadają zupełne ciemności, a zło chwilowo triumfuje. Lecz po tych chwilach zawahania, depresyjnego zwątpienia rozświetla się ono na nowo, gdyż Bruce Wayne ponownie uzmysławia sobie, jakie wybrał życie, że wie, co robi. I że każdego dnia mógłby przestać. Ale nie dzisiaj. I jutro też nie. Podejmuje taką decyzję świadomie i dobrowolnie, chociaż mógłby to wszystko odrzucić, i jak w wierszu Gotham Marcina Świetlickiego powiedzieć: „Ja opuszczam Gotham/ Z Kobietą Kotem/ Mój pojazd rdzewieje na parkingu/ Mój kostium mam w walizce/ Nie użyję go nigdy/ Tak bardzo chciałem żeby przetrwało/ A teraz już mi się nie chce/ I niech to miasto sczeźnie”.

    Do tej pory główną i najcięższą walką, jaką toczył, była wbrew pozorom, nie ta z ulicznymi złoczyńcami, lecz z własną traumą, stratą rodziców. To właśnie ona powodowała owe momenty przygaszenia i wycofania. Jednak tym razem przyjdzie mu zmierzyć się z czymś innym, czymś co może całkowicie rozsadzić dotychczasowe fundamenty, na których budował swoje życie Bruce Wayne. Nagle zostanie postawione mu przewrotne pytanie: „a co, jeśli w tej historii to twój ojciec i ty jesteście tymi złymi, zastanawiałeś się kiedyś na tym Bruce?”. Ten wywracający motyw zapoczątkowany został w Mrocznym Rycerzu Nolana, gdzie Joker, choć kłamliwy psychopata, w rzeczywistości jest prawdziwym bohaterem. Przed Jokerem w Gotham panował zupełny bałagan. Całe części miasta zostały zamknięte, szerzyła się przestępczość zorganizowana, a większość ważnych urzędników miejskich była całkowicie skorumpowana. Po nadejściu Jokera, w bardzo krótkim czasie zlikwidowano prawie cały półświatek przestępczy, wielu umoczonych urzędników uwięziono lub zabito. To wszystko było częścią mistrzowsko wykonanego planu. Joker pozbył się kluczowych przestępców, skorumpowanych urzędników oraz policjantów. Gotham było bezpieczne, ponieważ to Joker posprzątał ulice, podczas gdy Batman kojarzył się mieszkańcom wyłącznie ze strachem i terrorem. 

    Joker pojawia się tutaj nie bez powodu. Oba filmy: Joker z 2019 roku oraz najnowszy Batman mają ze sobą wiele wspólnego. Najogólniej mówiąc, są to dzieła o wymowie socjalnej oraz antykapitalistycznej, łączące niczym Deleuze i Guattari w Anty-Edypie szaleństwo z kapitalizmem, prezentujące jak niszczący wpływ ma społeczeństwo galopującego wolnego rynku i konsumpcjonizmu na jednostkę (szczególnie bardziej wrażliwą). Wkrada się tu inna perspektywa, już nie bogaczy, śmietanki towarzyskiej, lecz tych uciśnionych oscylujących na dole drabiny społecznej, tych pogardzanych, zapomnianych i na co dzień przez swoją przeźroczystość zupełnie niezauważalnych (to jakiś szerszy tren ostatnich lat w kinematografii, wystarczy przywołać Parasite, czy serial Squid Game). Takie postawienie sprawy jest jednak niebezpiecznym balansowaniem na granicy, gdyż ten tok myślenia bardzo łatwo może doprowadzić do usprawiedliwienia (a za łatwo jest usprawiedliwiać się dziedzictwem), zrzucenia realnej odpowiedzialności za zło na barki determinizmu. Bez trudu można powiedzieć: jestem taki przez moje dzieciństwo, przez społeczeństwo, przez system, w końcu przez miejsce, w którym żyję lub się wychowałem. To chyba kolejny wielki temat podejmowany przez te filmy: walka pomiędzy determinizmem a próbą wyrwania się z niego i powiedzenie z ducha egzystencjalnego mogę. To jedno słowo przenosi całą odpowiedzialność na człowieka. Bo jeśli "możesz", to znaczy również, że "możesz nie". Jeśli popełniam niegodziwość, to jest to tylko i wyłącznie moja niegodziwość. Joker byłby postacią, która zupełnie zatraciła się w deterministycznych usprawiedliwieniach dla samego siebie i swoich zbrodni, z kolei Bruce Wayne cały czas, z różnym oczywiście skutkiem, próbuje wyrwać się spod władzy wiszącej nad nim traumy. 

    Na koniec pozostaje ostatnie, być może najważniejsze pytanie: czy do tej pory uciśniony i tłamszony głos rzeczywiście został usłyszany przez społeczeństwo, czy może ponownie zagłuszyła go bogata elita, sprowadzając wyłącznie do roli niebezpiecznego wariata, którego jedyna przyszłość jest w Azylu Arkham. Czy prawda o wszystkich Wayne’ach tego świata i ich układach zdołała przebić się na powierzchnię? Zakończenie nie pozostawia złudzeń. Wszystko pozostaje po staremu. Miejsce jednych szczurów zajmują inne szczury i nawet szalenie donośny śmiech Jokera nie jest w stanie obudzić w ludziach skostniałego sumienia.


mc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz