środa, 11 maja 2022

BATMAN TOM 3: OPOWIEŚCI O DUCHACH

Dziwnie czułem się rozpoczynając lekturę trzeciego tomu BATMANA Jamesa Tyniona, jaki  niedawno ukazał się nakładem Egmontu. Dziwnie między innymi dlatego, że chociaż jest to stosunkowo świeża historia, to w USA szybko zapomniano o tym runie. Na finiszu jest krótki okres przejściowy, kiedy to swoją wizję Mrocznego Rycerza prezentuje czytelnikom Joshua Williamson, zaś fani gacka (w tym moja skromna osoba) od pewnego czasu mocno zaciskają już ręce w oczekiwaniu na rozpoczęcie pracy przez nowego scenarzystę - Chipa Zdarsky'ego. Ale to oczywiście odległa przyszłość z perspektywy osoby zbierającej polskie wydania BATMANA, zwłaszcza że dochodzą problemy z dostępnością papieru i częstotliwość ukazywania się kolejnych tomów serii może się zmniejszyć. Na tą chwilę pozostaje zatem emocjonować się kolejnymi przygodami Człowieka Nietoperza spod pióra wspomnianego Jamesa Tyniona IV, choć sprawa nie jest łatwa, gdyż od początku swojego runu twórca ten nie daje czytelnikom jakoś szczególnie dużo powodów do zadowolenia.

Chaos wywołany w Gotham przez Jokera dobiegł końca, ale to nie znaczy, że Bruce i reszta bat-rodziny może teraz odetchnąć i udać się na zasłużone wakacje. Miasto powoli podnosi się z kolan, a Batman musi odnaleźć się w nowej, trudniejszej dla niego rzeczywistości. Pozbawiony swojej fortuny nie może bowiem liczyć już na takie bogate wyposażenie i wsparcie w walce z przestępczością, jak do tej pory. W dodatku do Gotham przybywa tajemnicza osoba z przeszłości głównego bohatera, która postanawia zainterweniować w kwestii tego, jak Batman radzi sobie z dbaniem o porządek w swoim mieście. Oznacza to automatycznie kłopoty dla Łowcy Klaunów oraz Harley Quinn.

Jeśli po przeciętnym pierwszym tomie i słabym drugim zdecydowaliście się dalej kontynuować przygodę z BATMANEM pisanym przez Jamesa Tyniona IV, to moje gratulacje. Nie tak łatwo Was złamać i zniechęcić. Album OPOWIEŚCI O DUCHACH, pod względem objętości mniej okazały od swoich poprzedników, stanowi w dużej mierze kontynuację wątków zainicjowanych w tomach 1-2, ale też całkiem dobrze sprawdza się jako zamknięty twór. Można traktować go również jako taki etap przejściowy między dwoma większymi story arcami. Scenarzysta wprowadza na i tak mocno już zatłoczoną scenę kolejną po Designerze, Clownhunterze, czy Punchline nową postać w dziwacznym i raczej niefortunnym stroju, aby jeszcze bardziej namieszać w życiu Batmana. Ghost-Maker (widziany wcześniej na jednej stronie w epilogu WOJNY JOKERA) to osoba, jaką Bruce spotkał lata wcześniej, na pewnym etapie swojego przygotowania do roli Mrocznego Rycerza. Na jaw wychodzą rewelacje dotyczące więzi łączącej kiedyś obie postacie, a także różnic, jakie doprowadziły do zerwania relacji między nimi. Okazuje się, że każdy z nich ma inną wizję na temat tego, w jaki sposób należy wyeliminować problem przestępczości w Gotham, co zgodnie z przewidywaniami doprowadza do nieuniknionej konfrontacji.

O ile początek zapowiadał się całkiem dobrze i był potencjał na coś angażującego czytelnika, o tyle klimat ten szybko wyparował, zastąpiony w dużej mierze zapychaczem z udziałem Harley oraz Łowcy Klaunów. Nie można też nie wspomnieć o finale starcia z Ghost-Makerem, gdzie twist rzucony nam przez scenarzystę okazał się tak nagły i nieuzasadniony, że aż głupi i denerwujący. W każdym razie po tym mocno średnim debiucie, Ghost-Maker zostaje na dłużej w batmanowym zakątku DCU, a kolejne historie z jego udziałem są jakby co ciekawsze, rzucające więcej światła na tego złoczyńcę/bohatera - wykreślcie wedle uznania błędne określenie.

Oprócz głównej opowieści album ten zawiera również dwie inne, krótsze historie. Pierwsza pochodzi z BATMAN ANNUAL #5 i w całości skupia się na Łowcy Klaunów. Podczas rozmowy z doktor Leslie Thompkins poznajemy origin Clownhuntera, który prędzej czy później musiał zostać zaprezentowany, patrząc na rolę, jaką pełni Bao Pham w tej tynionowej telenoweli. Tragedia, utrata wiary w Batmana i wzięcie sprawy we własne ręce. Wyszło w porządku, ale bez większego zaskoczenia.

Druga bonusowa opowieść to bezpośrednia kontynuacja urwanej historii z udziałem Batgirl, jaka pojawiła się w WOJNIE JOKERA. Została ona ucięta przez Egmont w takim sprytnym momencie (bez czterech ostatnich stron z BATGIRL #48), że niektórym mogło się wydawać, iż to był właśnie koniec numeru. Śledztwo dotyczące seryjnego zabójcy to taki typowy wypełniacz, który nie ma żadnego powiązania z wątkiem dotyczącym Ghost-Makera, ale wydarzenia w nim przedstawione mocno wpływają na rodzinę Gordonów i samą Barbarę. Ostatnia scena jest trochę myląca i może generować pewne niepotrzebne pytania odnośnie dalszych losów Batgirl, co zresztą wyjaśnia później zeszyt 50. Kto jest ciekawy, jak kończy się run Cecil Castellucci i jakie decyzje podejmuje Barbara, może sięgnąć po ten zeszyt w oryginale, bo w polskim przekładzie go nie uświadczymy.

Jorge Jimenez dostał tym razem wolne, ale powróci z nowymi siłami i jeszcze lepszymi rysunkami w grudniowym tomie czwartym. Zamiast prac rewelacyjnego Hiszpana możemy tym razem podziwiać ilustracje kilku innych artystów (niektórzy dostają zaledwie po parę stron), z czego część jest już czytelnikom znana z kart wcześniejszych odsłon BATMANA. Chodzi tutaj głównie o Guillema Marcha oraz Carlo Pagulayana, którzy stają na wysokości zadania i gwarantują dosyć przyjemną w  śledzeniu szatę graficzną. Rozdział poświęcony Łowcy Klaunów w całości przypadł Jamesowi Stokoe, którego nietypowe i urocze moim zdaniem prace wyróżniają się zdecydowanie na tle pozostałych, utrzymanych w klasycznych klimatach superbohaterskich. Chociaż wizualnie komiks nie jest jednolity, to jednak o dziwo ogląda się to dosyć przyjemnie i gościnni twórcy jakoś mocno nie przeszkadzają w odbiorze całej historii. Co nie zmienia faktu, że nikt chyba nie lubi, jak historię rozpisaną na małą ilość zeszytów ilustruje nie jeden, tylko aż siedmiu rysowników.

Patrząc na nazwiska rysowników wymienione na drugiej stronie zauważyłem całkiem przypadkowo błąd (powtórzony również na stronie czwartej), a mianowicie widnieje tam także Rileya Rossmo. Akurat on przy tym tomie swoich palców nie maczał. Błąd wynika zapewne z faktu, że w oryginale DC wrzuciło do trzeciego wydania zbiorczego krótką historię z DETECTIVE COMICS #1027 duetu Tynion IV/Rossmo, a Egmont zastąpił ją opowieścią z udziałem Batgirl. Ale to mały szczegół/pierdółka wyłapana przypadkiem. Dla mnie ważniejszą sprawą jest to, że tłumaczenie tego komiksu jest jak najbardziej ok.

Dodatków szukać próżno, a na końcu umieszczono zaledwie cztery okładki alternatywne do zeszytów 101-104, które wykonał Francesco Mattina.

Znowu dostajemy tynionowego BATMANA, który jest jedynie poprawny, i który szybko ginie w tłumie innych bat-opowieści. BATMANA, gdzie znowu brakuje tego czegoś, przysłowiowego pazura, i gdzie pojawia się niedosyt po przewróceniu ostatniej strony. Scenarzysta albo nie potrafi, albo z różnych względów nie może zaproponować czytelnikowi czegoś bardziej oryginalnego, nieszablonowego i zaskakującego, trzymając się mocno utartych, bezpiecznych schematów. Tyle tylko, że taka sytuacja wcale mnie już nie dziwi, gdyż po szumnie zapowiadanej, a finalnie rozczarowującej WOJNIE JOKERA, stało się więcej niż pewne, iż akurat ten konkretny run nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii komiksu DC. Cały czas człowiek łudzi się, że może jednak kolejny tom będzie właśnie tym, który wywinduje poziom w górę, ale potem przychodzi ponownie rozczarowanie. BATMAN: OPOWIEŚCI O DUCHACH to komiks dla mniej wymagających miłośników Człowieka Nietoperza, którym przypadły do gustu dwa poprzednie wydania zbiorcze, albo którzy zwyczajnie pragną zachować ciągłość wydarzeń w oczekiwaniu na to, czego będziemy świadkami w tomach czwartym i piątym. Teraz czas na Sainta, Nakano, Magistrate i mocno podrasowanego wizualnie Stracha na Wróble.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #101 - 105, BATGIRL #48 - 49 oraz BATMAN ANNUAL #5.

Omawiany komiks znajdziecie w sklepie Egmontu oraz w ofercie sklepu ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz