W tomie tym dochodzi do finalnego starcia między Niewidzialną Mafią a Supermanem oraz zgodnie z tytułem historii, członkami jego rodziny, a także Brainiaciem 5, który przybył z XXI wieku wraz z Jonathanem.
Już na starcie muszę wskazać na dużego plusa jak ma ten album względem poprzednich. W odróżnieniu od dwóch ostatnich historii fabuła biegnie tu normalnie do przodu zamiast skakać bez ładu i składu między niepowiązanymi wątkami lub różnymi planami czasowymi. Niestety to byłoby w zasadzie na tyle jeśli chodzi o pozytywy, bo fabuła choć tym razem łatwa do ogarnięcia jest nadal strasznie głupia i pełna naciąganych rozwiązań, jak choćby tego, że superbohaterscy członkowie rodziny Supermana niezależnie od siebie wpadają do Metropolis z niezapowiedzianą wizytą dokładnie w tym samym czasie, dzięki czemu są w stanie poradzić sobie z wyciągniętym przez Marisol Leone z kapelusza potężnym superzłoczyńcą, z którym samemu Człowiek ze Stali nie miałby szans. Albo wprawdzie bardzo zabawny, ale zarazem idiotyczny twist z tożsamością nowego właściciela Daily Planet. Generalnie scenariusz sprawia wrażenie pisanego w olbrzymim pośpiechu, bez przykładania uwagi do tego czy to co się dzieje ma jakikolwiek sens.
Szkoda, że całkiem obiecująco zaczynający się run Bendisa przy tym tytule gdzieś w połowie stracił impet i przeistoczył się w kompletnie pozbawioną ikry i sprawiająca wrażenie wymęczonej opowieść. Tak jakby scenarzysta zupełnie stracił do niej serce i ostatecznie poszczególne wątki zamykał na łapu-capu – ważne żeby zamknąć, nieważne jak. W efekcie praktycznie żaden z nich nie kończy się satysfakcjonująco. O ile też w przypadku poprzednich tomów, zawsze udawało mi się wskazać przynajmniej jedną świetną, zapadającą w pamięć scenę, to tym razem niestety nic takiego nie znalazłem. Wszystko tutaj nadaje się jedynie do szybkiego zapomnienia.
Za rysunki ponownie odpowiada John Romita Jr i mam wrażenie, że tym razem nieco bardziej przyłożył się do pracy, gdyż nie miałem problemu z rozróżnianiem postaci. Jednak nadal nie jest to nic specjalnego i na tle bliźniaczej serii lub pierwszych tomów tego runu wypada raczej blado. Także okładki jego autorstwa nie robią zbyt dużego wrażenia i o wiele ciekawiej od nich wypadają alternatywne wersje Lucio Parrillo, nawet mimo tego, że są nieco na jedno kopyto – zwłaszcza w przypadku dwóch z nich można by się zabawić w „znajdź 5 różnic między rysunkami”.
Tak więc jak widać w tym wydaniu zbiorczym, podobnie jak w poprzednim, nie ma praktycznie nic co mogłoby uzasadnić sięgnięcie po nie. Więc jeśli ktoś koniecznie chciałby zapoznać się z kryptończykiem pisanym przez Bendisa, to zdecydowanie bardziej polecałbym serię SUPERMAN, która wprawdzie również nie jest niczym nadzwyczajnym, ale nie dość, że lepiej się ją czyta, to jeszcze właśnie tam ma miejsce jedyne jak się wydaje istotne wydarzenie z runu tego scenarzysty, czyli wyjawienie przez tytułowego bohatera swej tożsamości całemu światu.
Tomasz Kabza
Opisywane wydanie zbiera materiał z komiksów Action Comics #1022-1028
Komiks do nabycia w sklepach Egmont i ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz