niedziela, 10 grudnia 2023

DC BOHATEROWIE I ZŁOCZYŃCY TOM 61 - DEATHSTROKE: ZAWODOWIEC

Deathstroke powraca w głównej roli na karty kolekcji wydawanej przez Hachette. Po raz pierwszy zetknęliśmy się z tą postacią w tomie 32, gdzie zaprezentowano początek runu Marva Wolfmana i Steve'a Erwina z lat 90-tych. Tym razem osoby odpowiadające za kolekcję postanowiły nas uraczyć pierwszymi rozdziałami zupełnie nowej serii ongoing runu, jaka wystartowała w ramach inicjatywy DC Odrodzenie w sierpniu 2016. Scenarzysta Christopher Priest wraz z rysownikiem Carlo Pagulayanem (oraz kilkoma innymi wspomagającymi go na przestrzeni kilku lat artystami) stworzyli zupełnie nowe przygody Slade'a Wilsona dostosowane do nowych czasów, jednocześnie nie zapominając o bogatym dorobku pozostawionym przez Wolfmana. 

"Kim był Slade Wilson...? Bohaterem wojennym...? Oddanym mężem...? Kochającym ojcem...? Jeńcem wojennym...? ...największym zabójcą na świecie...?"

Najnowszy kontrakt wciąga Slade'a w sam środek afrykańskiej wojny domowej, a przy okazji będzie chciał uwolnić swojego przyjaciela, który oficjalnie uznawany jest za martwego. Dodatkowo ktoś wystawił zlecenie na zabicie jego córki i Deathstroke zrobi wszystko, aby odnaleźć osobę odpowiedzialną za ten cały spisek. W tej misji skrzyżują się jego ścieżki z Batmanem, Robinem, Supermanem czy Clock Kingiem. 

Jak część osób dobrze się orientuje - to nie jest pierwsza styczność polskiego czytelnika z runem Priesta, gdyż w 2020 egmont opublikował jego środkowy wycinek, a konkretnie historię BATMAN KONTRA DEATHSTROKE. Jeśli zatem ktoś czytał wspomniany komiks, to mniej więcej wie, czego można spodziewać się po zawartości ZAWODOWCA. Scenarzysta w specyficzny dla siebie sposób wprowadza czytelnika w realia związane ze Slade'em Wilsonem podkreślając przede wszystkim, jak złym, zepsutym, pozbawionym empatii, współczucia i manipulującym innymi jest on człowiekiem. Poznajemy różne osoby z jego otoczenia, rolę jaką odgrywają w życiu zamaskowanego płatnego zabójcy, a także często skomplikowane relacje, jakie łączą poszczególne postacie z Deathstroke'iem. Zwłaszcza interesujący jest wątek rodziny Slade'a, mocno dysfunkcyjnej i odbiegającej od standardów, gdzie aż kipi od chorych relacji i zachowań. Zostają odświeżone i przytoczone (często w formie flashbacków) różne przełomowe wydarzenia z życia Slade'a, które wprowadził po raz pierwszy Marv Wolfman, i których nowy scenarzysty nie zamierzał pomijać. Dzięki nastaniu Odrodzenia można było co nieco zrestartować i np. przywrócić do życia sporo ciekawych i ważnych osób, które z różnych względów na przestrzeni lat zostały uśmiercone. 

Specyficznie. To jedno słowo dobrze oddaje, jak czyta się ten komiks i czy czerpie się z niego przyjemność, czy też nie. Jeśli ktoś dobrze orientuje się w różnych wcześniejszych przygodach Deathstroke'a, to nie powinien mieć żadnego problemu z odnalezieniem się na początku omawianego albumu i zakładam, że łatwo poukłada sobie chronologię wydarzeń, doceni wszelkie gierki prowadzone na linii scenarzysta-czytelnik oraz sposób, w jaki wszystkie elementy układanki łączą się w jedną całość. Czasami trzeba mocniej pogłówkować, dopowiedzieć sobie pewne wydarzenia, a może nawet przeczytać jakiś rozdział jeszcze raz, aby lepiej zrozumieć zamiary Deathstroke'a i to, kto kogo oraz dlaczego przechytrzył. Nic nie jest tutaj wyłożone jak na tacy. Przez różne twisty fabularne akcja jest niezwykle atrakcyjna, wciągająca i trzyma w napięciu do samego końca. Łatwo mi sobie jednak wyobrazić, że część osób, zwłaszcza na początku, będzie mieć mnóstwo pytań, na które nie do końca otrzyma odpowiedzi. Skoki z miejsca na miejsce oraz pomiędzy teraźniejszością i różnymi etapami z przeszłości Slade'a mogą wprowadzić chaos, bałagan i siłą rzeczy zniechęcenie do tego komiksu oraz całej serii. Nic nie można na to poradzić, po prostu taki styl pracy obrał scenarzysta. Specyficzny.

Warstwa graficzna należy do tych spójnych, przejrzystych, jednolitych i ogólnie dosyć przyjemnych w odbiorze. Ilustracje pasują do charakteru opowieści, gdzie jest dużo dynamiki, wybuchów, pojedynków, częstych zmian scenerii. W większości odpowiadają za nie Carlo Pagulayan (ołówek) oraz Jason Paz (tusz), którzy mają pełne pole do popisu i wykorzystują dobrze swoją szansę starając się jak mogąc urozmaicić trochę czytelnikowi śledzenie poszczególnych rozdziałów. Skłamałbym jednak rzucając jakimiś ochami i achami w stronę rysowników. Odwalili oni kawał solidnej roboty, jaką widać w ostatnich latach w wielu innych superbohaterskich tytułach, i która w mojej ocenie nie wyróżnia się jakoś szczególnie, nie będzie za chwilę pamiętana.

Oprócz tradycyjnego wstępu opisującego podejście Christophera Priesta do tytułowej postaci i podkreślającego sposób, w jaki twórca ten z reguły tworzy komiksowe historie, znajdziemy także na końcu wywiad z tym scenarzystą. A w nim Priest podsumowuje krótko cały swój run i wypunktowuje kilka najciekawszych/najważniejszych jego zdaniem momentów z udziałem Deathstroke'a.

DEATHSTROKE: ZAWODOWIEC to udana mieszanka widowiskowej akcji, rodzinnej dramaturgii, nieoczekiwanych zwrotów akcji, gościnnych występów, czy też pewnych elementów detektywistycznego śledztwa. Dzieje się sporo, akcja prowadzona jest w szybkim tempie, a czytelnik musi sam oddzielić fałszywe tropy od tych prawdziwych. Dla mnie jest to ciekawa, ambitna, zachęcająca do sięgnięcia po ciąg dalszy lektura, a zarazem jedna z lepszych serii, jakie ukazały się pod szyldem Rebirth. Nie wszystkim jednak przypadnie do gustu taki a nie inny sposób pisania i przedstawiania wydarzeń, jakie proponuje Priest, przez co takie jednostki mogą od tego komiksu odbić się jak od ściany. Zgadza sie, to nie jest komiks dla każdego, więc jeśli szukacie czegoś lekkiego i łatwego w odbiorze, to sorry, ale źle trafiliście.

--------------------------------------------

Ostatni w tym roku tom kolekcji to SEKRETNA SZÓSTKA: SZÓSTKA Z PIEKŁA RODEM (20.12), czyli historia od dawna przeze mnie (i zapewne przez wielu innych fanów DC) w Polsce wyczekiwana. Bierzcie w ciemno - nie zawiedziecie się. Z kolei 3 stycznia ukaże się inna perełka, klasyk z lat 80-tych zatytułowany LEGION SUPERBOHATERÓW: WIELKA CIEMNOŚĆ. Komiks świetny, ale skierowany do wąskiej grupy odbiorców, którzy nie boją się gęstych od postaci opowieści, i którym przypadł do gustu tom 37.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DEATHSTROKE: REBIRTH #1 oraz DEATHSTROKE #1 - 8.

Dawid Scheibe

3 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję 👌! Chyba odpuszczę sobie Deathstroke'a. To co piszesz, przewijało się też w innych recenzjach,na które trafiłem,że styl narracji jest "specyficzny" i można się łatwo pogubić 😬. A że nie jestem jakimś fanem i znawca Deathstroke'a to pewnie dla mnie byłoby to ciężkie do poukładania. Za to 2 kolejne tomy biorę na pewno! Co do Legionu,to ostatnio mniej do mnie trafiają komiksy "grupowe",ale pierwsza część tej historii z tomu 37 mi się podobała (a ten nadchodzący tom to chyba bezpośrednia kontynuacja,nie?) I z chęcią przeczytam ciąg dalszy! Będzie recenzja Sekretnej Szóstki?Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom z Legionem to bezpośrednia kontynuacja albumu 37. Najbliższe dwa tomy jak najbardziej zamierzam zrecenzować :)

      Usuń
    2. Elegancko👌 Czekam w takim razie😉 Pzdr!

      Usuń