piątek, 6 kwietnia 2018

GREEN LANTERN: EARTH ONE VOL. 1


Earth One to cykl składający się z powieści graficznych, na łamach których twórcy opowiadają początki znanych superbohaterów ze świata DC, ale w zupełnie nowym świetle. Coś jak elseworld, tyle że w powiększonym formacie. Akcja rozgrywa się na jednej z alternatywnych Ziem, czyli poza kontinuum, co oczywiście umożliwia autorom dużą swobodę, dowolność i praktycznie brak jakichkolwiek ograniczeń. Klasyczne historie zostały (bez żadnego przesadyzmu) odpowiednio zmodyfikowane, zaś znane i lubiane postacie w większości ukazane z bardziej przystępnej, ludzkiej strony. Po Supermanie, Batmanie, Nastoletnich Tytanach oraz Wonder Woman, przyszedł czas na Green Lanterna/Hala Jordana i tym samym nakreślenie sytuacji, jaka panuje w kosmicznym zakątku Ziemi Jeden. Dotychczasowe tomy okazały się w moim odczuciu na tyle dobre pod względem fabuły, jak i wizualnym, że bez wahania postanowiłem dołączyć do swojej kolekcji najnowszą odsłonę autorstwa Gabriela Hardmana oraz Corinny Bechko.

Wspomniany przed chwilą duet twórców znany jest mi przede wszystkim z serii komiksów z cyklu PLANET OF THE APES, gdzie ich pomysły oraz sposób przedstawienia historii od razu trafiły w moje gusta. Może dlatego nie miałem praktycznie obaw o to, jak małżeństwo Bechko oraz Hardman poradzą sobie z nową interpretacją mitologii GL.

Podobnie jak w przypadku innych bohaterów ze świata znanego jako Ziemia Jeden, również historia Hala Jordana doprowadza do dobrze nam znanego i spodziewanego momentu. Tyle tylko, że droga prowadząca do przemiany w Zielonego Latarnika jest nieco inna, a i sam główny bohater nie do końca przypomina niesfornego, szalonego oraz niezwykle odważnego pilota. W tej opowieści Hal jest pracownikiem firmy, która przeszukuje kosmos w poszukiwaniu cennych złóż. Osiem lat temu NASA została rozwiązana, a należący do tej organizacji Jordan nadal czuje potrzebę przeżywania niezwykłych przygód. I do tego wcale nie tęskni za planetą Ziemia, która według niego jest zacofanym oraz nudnym miejscem. Życie astronauty zmienia się w momencie, gdy na jednej z asteroid pomiędzy Marsem a Jowiszem natrafia przypadkiem na wrak obcego statku. Odnajduje martwego kosmitę (Abin Sur) z zielonym pierścieniem na palcu, a także uszkodzonego, sporych rozmiarów robota (Manhunter). Założenie pierścienia na palec inicjuje ciąg zdarzeń, w wyniku których Jordan zapoznaje się z niezwykłą mocą, dowiaduje się o istnieniu innych cywilizacji, Korpusu Zielonych Latarni oraz tyrańskich rządów sprawowanych przez Manhunterów. Ci ostatni są głównymi złymi całej historii. Straszą jedynie swoim wyglądem i siłą, jako oponenci są dosyć jednowymiarowi, monotonni.

Głównym towarzyszem i pierwszym nauczycielem Jordana jest tutaj Kilowog, który jednak również nie ma zbyt dużego doświadczenia w roli Green Lanterna. Oprócz niego pojawia się w mniejszej roli kilka znanych postaci ze świata GL, a także grupa zupełnie nowych Latarników. Co warte podkreślenia, w obawie przed potęgą Manhunterów pozostali przy życiu członkowie rozbitego Korpusu Woli przeszli w stan spoczynku, działają w ukryciu i tęsknią za dawnymi latami chwały tej organizacji. Wszelkie skojarzenia z GWIEZDNYMI WOJNAMI oraz rycerzami Jedi są jak najbardziej na miejscu. Jordan - mniej przypominający egoistę, bardziej statystycznego Kowalskiego - staje się iskrą, płomykiem nadziei i szansą przywrócenia dawnego stanu rzeczy. Oczywiście zagrożenie nie jest tak od razu możliwe do zlikwidowania i nie wszystko układa się po myśli głównego bohatera, ale ten pierwszy, bardzo ważny krok zostaje na kartach tego komiksu uczyniony.

Bechko oraz Hardman zrezygnowali z przysięgi Korpusu oraz sprawili, że to nie pierścień wybiera swojego posiadacza, tylko wręcz przeciwnie. Dosyć kontrowersyjna modyfikacja, gdyż każdy - czy to dobry czy zły - może stać się członkiem GLC i posiąść potężną moc, którą wykorzystać można w dowolnym celu.

Ilustracje są bez wątpienia mocną stroną komiksu i zdecydowanie pomagają w podkreśleniu ponurego, mrocznego, momentami wręcz przerażającego klimatu, jaki panuje na jego kartach. Zwłaszcza na początkowych kilkunastu stronach, które bardziej przypominają nastrojem film z udziałem Obcych, co oczywiście należy zaliczyć tylko i wyłącznie po stronie plusów. Kreska Hardmana nie jest z gatunku tych pięknych i poprawnych, wręcz można ją określić jako brudną, szorstką, w kilku miejscach zbyt chaotyczną i niedokładną. Trudno jednak wyobrazić sobie kogoś innego, kto lepiej zobrazowałby strach i czerń kosmosu. Widać, że artysta ten świetnie czuje się w klimatach science-fiction, a przy okazji wprowadza zupełnie nową jakość, jeśli chodzi o wizualizację przygód Zielonego Korpusu. Kolorysta Jordan Boyd również stanął na wysokości zadania, chociażby wtedy, gdy rozświetla zielonym światłem otaczającą bohaterów czerń.

W ramach dodatków dostajemy cztery strony grafik wykonanych przez Hardmana, a także pierwotny zarys całej opowieści.

GREEN LANTERN: EARTH ONE to pozycja skierowana zarówno do osób na co dzień mocno siedzących w komiksach wydawanych przez DC, jak i dla zupełnych nowicjuszy. Dla tych, którzy świetnie orientują się w świecie Zielonych Latarni, ale również dla osób jedynie okazjonalnie zaglądających do kosmicznego zakątka DCU. Każda ze wspomnianych grup inaczej spojrzy na przedstawioną historię, wyciągnie z niej inne przemyślenia, ale z pewnością każdy będzie na swój sposób ukontentowany. Historia jest fajnie zilustrowana, utrzymana w dobrym tempie, zawiera sporo ciekawej akcji oraz ubogacona jest w mroczny, pesymistyczny klimat. Czyta się dosyć szybko, a po zakończonej lekturze nie czułem się rozczarowany, gdyż dostałem produkt w większości zgodny z moimi oczekiwaniami. Na minus zapisałbym zbyt szybkie jak na mój gust sfinalizowanie całości. Wygląda to trochę tak, jakby w pewnym momencie Bechko oraz Hardman zostali zmuszeni do podkręcenia tempa i skrócenia omawianej przez siebie historii. Szkoda również poświęcenia nowych postaci typu Veca, których obecność mogłaby na dłużej ubogacić świat GLC, a zamiast tego autorzy decydują się ich z tego świata przedwcześnie usunąć.

Aktualnie przeżywamy całkiem dobre czasy dla miłośników Korpusu Zielonych Latarni. Ciekawe rzeczy dzieją się na łamach HAL JORDAN & THE GLC wydawanego w ramach Odrodzenia, a niedawno ukazały się przedruki obu części EMERALD DAWN, czy też pierwszych kroków stawianych przez Kyle'a Raynera w roli Green Lanterna. Teraz dochodzi GL: EARTH ONE, z którym również warto przynajmniej dla samego porównania się zapoznać.

Omawiany album z jednej strony stanowi zamkniętą całość, co cechuje ten cykl, zaś z drugiej posiada otwartą furtkę do stworzenia kontynuacji. Kontynuacji, która raczej na pewno nastąpi, gdyż jak pokazuje przyjęta praktyka każdy z tytułów w ramach Earth One podzielony jest na trzy rozdziały. Komiksy z tej linii cieszą się sporym zainteresowaniem fanów, sam chętnie po nie sięgam, stąd też trudno spodziewać się innej decyzji ze strony DC. Wszystko zależy jednak od samych twórców, gdyż jak wiadomo nie ma tutaj żadnego sztywnie narzuconego grafiku, a kolejne tomy dzielą przeważnie duże odstępy czasowe. Powstają one w przerwie pomiędzy innymi projektami. Aktualnie najbliżej finalizacji wydaje się druga odsłona WONDER WOMAN. Ja z kolei najbardziej czekam na kolejnego BATMANA duetu Johns/Frank (prace nad nim przerwane zostały przez trwające aktualnie DOOMSDAY CLOCK) oraz wciąż mam nadzieję, że Francis Manapul znajdzie czas na realizację obiecanego AQUAMANA. Kiedykolwiek ukaże się GREEN LANTERN: EARTH ONE VOL. 2 to z pewnością również po niego sięgnę.

Ocena: 4,5/6

Omawiany komiks znajdziecie oczywiście w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

4 komentarze:

  1. Tak, Aquaman! Jestem absolutnie za. Jeszcze Francis Manapul. Ostatnio Aquaman Dana Abnetta wskoczył na miejsce mojego ulubionego runu komiksowego, więc mam aktualnie duży hype na cokolwiek z tą postacią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie czytam Green Lanterns. Tak z ciekawości. Niektóre historie są koszmarne ale ma parę bardzo fajnych momentów. Jestem w połowie trzeciego tomu i jak na razie Humphriesowi najlepiej wychodziły jednoczęściowe originy. Zamierzam skończyć ten run skoro już zacząłem

      Usuń
    2. A to miał być zwykły komentarz a nie odpowiedz

      Usuń