poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Kącik Komiksiarza #19: Musimy porozmawiać o recenzjach.



Musimy porozmawiać o recenzjach (i nie tylko).

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie pewna topka największych rozczarowań filmowych roku bodajże 2017. Wywołała ona niemałe kontrowersje, posypały się komentarze oburzenia. Dlaczego? Ponieważ Pani (z całym szacunkiem dla niej), która sporządziła tę listę, wybrała większość najwyżej ocenianych filmów owego okresu, zakwalifikowała je jako największe rozczarowania i ostro skrytykowała. I w sumie miałem zamiar jedynie uśmiechnąć się ironicznie i nie przejmować się tym. No bo w końcu każdy walczy o wyświetlenia i lajki w taki sposób, jaki potrafi. Jednak po jakimś czasie przyszła refleksja. I stwierdziłem, że jeśli nie będzie się takich spraw piętnować, to będziemy otrzymywać coraz więcej takich tekstów. W czym tkwił problem? A no w tym, że recenzja to nie tylko własne subiektywne refleksje jak się niektórym wydaje. Zrozumcie wszyscy raz na zawsze, że jeśli w przypadku filmu np. aktorstwo jest dobre technicznie, to jest to obiektywny fakt. I nie zmieni tego to, że nie lubię danego aktora. A jeśli ktoś chce krytykować coś to niech znajdzie logiczną argumentację, bo opinie w stylu „nie bo nie” to możecie sobie... (z szacunku dla czytelników nie dokończę). Niektórzy chcą udawać wielkich hipsterów, co nie idą za tłumem i krytykują powszechnie chwalone dzieła. Niestety mało która z tych osób uzasadnia swoje zdanie i wytyka błędy. Większość wykazuje się jedynie złym gustem. I nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi mi o to, że każdemu ma się podobać to, co większości. Ale pewne rzeczy trzeba docenić, jeśli faktycznie chce się być branym na poważnie. Bo jest różnica pomiędzy powiedzeniem „Nie zachwycił mnie, ale doceniam, bo jest technicznie bardzo dobrze zrobiony” a zwykłym hejtowaniem bez argumentacji, bo hehe krytykuje coś, co wszyscy lubią, jestem taki fajny, idę pod prąd. Chyba trzeba przypomnieć pewne pojęcia. Na początek definicje słowa recenzja. No to sprawdźmy co podaje sjp. Możemy tam przeczytać: „recenzja - fachowe, krytyczne omówienie i ocena np. dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, filmu itp.” I pada tutaj kilka słów kluczowych, którym się bliżej przyjrzę.

Fachowe

Żyjemy w czasach, w których każdy może napisać, co tylko chce i upublicznić. Pytanie tylko, czy powinien. Jeśli ktoś, kto zobaczył kilka klasyków i zechce zostać nagle krytykiem filmowym, to można się spodziewaćtego, jaki będzie poziom jego recenzji. Ludzie naprawdę proszę was, zaufajcie recenzentom. Oni zobaczyli/przeczytali o wiele więcej niż zwykły Kowalski. Najprawdopodobniej zajmują się tym latami i mają ogromne doświadczenie. Są w stanie dostrzec nawiązania do innych dzieł i o wiele lepiej zinterpretować dany tekst kultury. Dla niedzielnego czytelnika coś może być objawieniem, natomiast recenzent dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu będzie wiedział, że jest to stworzone z ogranych klisz i otrzymaliśmy jedynie odgrzewany kotlet. Więc jeśli koniecznie musisz się podzielić własną opinią a dopiero zaczynasz stawiać kroki w jakimś temacie to znajdź kogoś z większym doświadczeniem i zapytaj o radę. Chcesz pisać o komiksach to skontaktuj się z którymś z blogów lub którymś z vlogerów. Tutaj nikt nie gryzie. Sam mogę o tym zaświadczyć, bo też taką drogę przeszedłem. Możliwości jest multum. Dla chcącego nic trudnego. Jest takie powiedzenie "nie od razu Rzym zbudowano". Za swoje motto powinni wziąć je sobie wszyscy początkujący recenzenci. Wszyscy widzą lajki, natomiast mało kto dostrzega ilość czasu, którą poświęcamy, żebyście wy mogli sobie przyjść, kliknąć i przeczytać recenzje czy inne teksty na naszym blogu. To tak jak ze sklepami dopiero, jak się zacznie w jednym pracować, dostrzega się ile ciężkiej pracy kosztuje to, żebyśmy mogli sobie przyjść i kupić świeże bułki. A tak się nikt nad tym nie zastanawia.

 Krytyczne omówienie

To jest część, o której spora część recenzentów zapomina niestety. Powtórzę jeszcze raz RECENZJA TO NIE TYLKO OCENA, a także właśnie omówienie. Nie wystarczy powiedzieć, podoba mi się to lub tamto. Trzeba jeszcze dodać, dlaczego i co z tego wynika. Potrzebna jest również pewnego rodzaju interpretacja i analiza całego tekstu. I tego zazwyczaj brakuje.

Ocena

Gdy patrzę na oceny niektórych ludzi np. na Filmwebie, to chwytam się za głowę. Film ze świetnymi zdjęciami i ocena 1/10 z daremną argumentacją lub jej brakiem. No ludzie, co z wami jest nie tak? Ktoś oślepł czy jak? Nie ma chyba takiego dzieła, w którym nie ma niczego, co można by docenić (ooooj, są - dop. Krzysie T.). Po to są te 2/3/4, by też je wystawiać. Nie można popadać w skrajności. W końcu zacznijcie odróżniać hejt od złego gustu. Bo jeśli ktoś nie dostrzega pewnych walorów danego dział to znaczy, że nie ma odpowiedniej wiedzy lub wykazuje się ignorancją i złym gustem. Jeśli coś jest technicznie dobrze zrobione według standardów panujących wśród kinematografii, to jest to coś, czego nie zmieni wasza antypatia do twórcy, aktora czy danego gatunku filmowego.

A teraz cofnę się do szkoły podstawowej. Bo to właśnie tam doszukuję się początków problemów, których efekty możemy teraz obserwować. Pamiętam, jak nauczano nas pisać recenzję. Każda dosłownie każda praca zaczynała się od formułki „W dniu takim a takim mieliśmy okazję zobaczyć spektakl/film taki a taki w teatrze takim a takim”. Bo przecież czytelnik musi wiedzieć, kiedy dokładnie widzieliśmy lub przeczytaliśmy dane dzieło i gdzie. Dobra jedziemy dalej. Oczywiście trzeba wymienić reżysera, wszystkich głównych aktorów i odgrywane przez nie postacie. A no i nie zapomnijmy o twórcy zdjęć, scenografii i kostiumów. Przecież każdego, kto czyta recenzje, obchodzi twórca strojów. Gdy już przebrniemy przez tę ultra ciężką część możemy przejść dalej. Teraz przychodzi pora na ocenę. Bierzemy kilka głównych elementów filmu: fabuła aktorstwo muzyka scenografia. I do każdego dopisujemy odpowiednio podobało mi się/nie podobało. Ambitniejsi mogą użyć kilku przymiotników takich jak „olśniewająca” czy „beznadziejny". I niech mi ktoś powie, że szkoła nie zabija indywidualności i kreatywności. Każdy pisał utarte formułki bez większego zastanowienia. A to, że z prawdziwą recenzją miało to tyle wspólnego, co ja z fizyką kwantową, to już nikogo nie obchodziło. Skoro ludziom od początku wpaja się, że recenzja polega na wypisaniu twórców aktorów i ocena typu podoba/nie podoba to, jak mamy oczekiwać artykułów na wysokim poziomie. Gdzie jest to „fachowe i krytyczne omówienie"? Gdzie jakaś wnikliwa analiza tekstu? A może ludzie już nie oczekują takich recenzji? Może wystarczą im gwiazdki i skala 1-10?

Drodzy twórcy programu edukacji, dlaczego zmuszacie uczniów do uporczywego i notorycznego pisania rozprawek, które do niczego się nie przydadzą? Dlaczego zaniedbujecie o wiele ważniejsze formy wypowiedzi? Jeśli widzę recenzje, wpisy, w których roi się od błędów wszelkiego rodzaju. Nagminne są obecnie literówki. A już szczytem wszystkiego są błędy merytoryczne. Jeśli komuś nie chce się sprawdzić nawet podstawowych faktów i myli imiona, nazwiska czy nazwy utworów wprowadzając tym czytelników w błąd to po co, ja się Was pytam, cokolwiek publikuje. Ja rozumiem, że liczy się szybkość w szczególności w przypadku recenzji, które generują wyświetlenia do 2/3 tygodni od premiery. Później takie teksty odchodzą w zapomnienie, bo nikogo już nie interesują. No, chyba że zawarte są w nich kontrowersyjne treści. I to kolejny rak toczący współczesną publicystykę. Chyba każdy spotkał się z clickbaitami. Tytuł sensacyjny i zapowiadający ciekawą treść natomiast gdy przeczyta się całość, okazuje się, że tytuł nie miał nic wspólnego z zawartością, wręcz ją zakłamywał w celu zdobycia większej ilości wyświetleń. Jak jeszcze nas oszukują? A no np. dzielą tekst na kilka stron. Dzięki temu otrzymują 2 albo 3 razy więcej wyświetleń niż normalnie. Mistrzem w tym jest serwis o tematyce popkulturalnej, który kiedyś chwaliłem, teraz zszedł na psy. Robią dla wyświetleń wszystko. No bo który szanujący się portal wrzuca quizy o piersiach lub tyłkach aktorek no śmiechu warte. Więc taka rada dla wszystkich pomyślcie i sprawdźcie trzy razy to, co napisaliście, zanim to opublikujecie. Pozostawiam was z tymi przemyśleniami i na tym koniec mojego dzisiejszego marudzenia. Amen.

4 komentarze:

  1. Co jest, kurcze, z tą nagonką na recenzentów ostatnio? Najpierw Comics Weekly, teraz DCM dołącza. Czy nikt mnie nie poinformował, bo jestem wśród tych będącym celem nagonki?

    "Ludzie naprawdę proszę was, zaufajcie recenzentom. Oni zobaczyli/przeczytali o wiele więcej niż zwykły Kowalski. Najprawdopodobniej zajmują się tym latami i mają ogromne doświadczenie. Są w stanie dostrzec nawiązania do innych dzieł i o wiele lepiej zinterpretować dany tekst kultury. Dla niedzielnego czytelnika coś może być objawieniem, natomiast recenzent dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu będzie wiedział, że jest to stworzone z ogranych klisz i otrzymaliśmy jedynie odgrzewany kotlet."
    No i co z tego? Nie wiem, mam się wstydzić powiedzieć, że jakieś dzieło mi się (nie) podobało tylko dlatego, że nie miałem wiedzy, żeby odnieść go do innego dzieła sprzed 70 lat?

    "Chcesz pisać o komiksach to skontaktuj się z którymś z blogów lub którymś z vlogerów. Tutaj nikt nie gryzie."
    Chyba że się nie ukorzysz przed mędrcami z góry. Wtedy gryzą, co widać.

    "Film ze świetnymi zdjęciami i ocena 1/10 z daremną argumentacją lub jej brakiem. No ludzie, co z wami jest nie tak? Ktoś oślepł czy jak?"
    W życiu dałem 1 na Filmwebie tylko jednemu "dziełu": "Interstellar. Czy jest to obraz technicznie dobry? Jak najbardziej. Czy aktorstwo daje radę? Na pewno w pewnej mierze. Ale co z tego, skoro jest to taki gniot, że męczyłem się, oglądając to. Techniczne wykonanie mnie w ogóle nie interesowało, bo tylko siedziałem i czekałem, aż się skończy. Miałem więc dać więcej i stwierdzić: "No, widoczki ładne były, film 4/10"?

    "Jeśli widzę recenzje, wpisy, w których roi się od błędów wszelkiego rodzaju."
    Naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówi pan o dawaniu argumentów czy wyjaśnień, samemu ivh nie dając. Czemu negatywna recenzja jakiejś pani jest zła? Czym jest hejt, a czym zl gust? Jak się panu film podoba a komus nie to już automatycznie jest głupi i tylko hejtuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Nie dałem argumentów? A mi się wydawało, że wymieniłem szereg błędów popełnianych podczas pisania recenzji. Nie tylko o recenzji mówiłem, a również ogólnie o współczesnej publicystyce (patrz ostatni akapit)

      2. Nie negatywna recenzja jest zła tylko recenzja pozbawiona konstruktywnej argumentacji.

      3. Hejt - mówienie w sposób wrogi i agresywny na jakiś temat lub o jakiejś osobie. Nie mylić ze zwykłą krytyką mającą uzasadnienie!

      4. "Jak się panu film podoba a komus nie to już automatycznie jest głupi i tylko hejtuje?" Absolutnie nie i nie wiem skąd takie wnioski wyciągnąłeś.

      Usuń