poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Dlaczego Marvel jest lepszy od DC?


PRIMA APRILIS!!!
Dzisiejszy dzień jest równie dobry jak każdy inny, by móc z czystym sumieniem w końcu to wyznać: Marvel pod każdym możliwym względem jest lepszym wydawnictwem od DC. I zaraz Wam to udowodnię na licznych przykładach.
Wydawnictwo

Kilkanaście dni temu pewien właściciel sklepu sprowadzającego używane komiksy z USA chwalił się, że jest jedną z najbardziej uczciwych firm w Polsce, bo tak powiedziały mu latające zielone wróżki, które zaczął widzieć po odstawieniu leków. Tymczasem liczący już kilka dekad na karku Marvel nie musi nic udowadniać, ponieważ jest encyklopedycznym przykładem tego, jak szanować swoich najlepszych pracowników. W czasach, gdy potomkowie Billa Fingera nieskutecznie walczyli o to, by uznano jego zasługi przy kreacji postaci Batmana, Steve Ditko, Jack Kirby i Stan Lee co sobotę spotykali się na herbatce i wspominali idealną współpracę z czasów, gdy połączonymi siłami współtworzyli przygody licznych herosów oraz wspólnie kąpali się potem w blasku reflektorów i czerpali z tego równo rozłożone zyski. Z kolei Todd McFarlane do dziś w każdym wywiadzie podkreśla, że tak naprawdę wcale nie chciał odchodzić z Marvela, lecz jego ówczesny pracodawca mocno zachęcał go, by wraz z innymi współtworzył wydawnictwo Image i nieustannie trzymał za niego kciuki. Czy można sobie wymarzyć lepszego pracodawcę? Mało tego! Okazuje się, że niedawne plotki o tym, jakoby Marvel niesprawiedliwie traktował pracujące tam panie tak naprawdę rozpuściło DC, ewidentnie zazdrosne o nieprzerwane pasmo sukcesów konkurenta.

Komiksy

Podczas gdy DC średnio co rok restartuje wydawane przez siebie serie i zalewa rynek nowymi ”jedynkami” w pierdylionie wariantów, a także co 6 miesięcy wypuszcza kolejny wielki event, który zmieni absolutnie wszystko, niestrudzony Marvel konsekwentnie rozwija jeden, nieskomplikowany i przystępny dla każdego świat. Efektem jest to, że praktycznie każda wydawana przez Dom Pomysłów seria nosi trzycyfrowy numer porządkowy i osiągnięto to bez nie mających sensu praktyk, a już tym bardziej Marvel nigdy nie sprawiał, że jubileuszowe odsłony serii zupełnie przypadkiem trafiały na sklepowe półki przy okazji premier filmowych. Co więcej, w Marvelu zawsze ujmowało mnie to, że nie eksploatuje się tam postaci do cna i nie używa się ich, jeśli nie ma na nie żadnego, dobrego pomysłu. Weźmy na przykład Batmana i Wolverine’a. Podczas gdy to cholerne DC wrzuca Mrocznego Rycerza gdzie się da i kiedy się da, Marvel wskrzesił Logana i dał mu jeden, malutki, trzymający się na uboczu uniwersum tytuł. No chyba nie myśleliście, że wrzucą go od razu do trzech składów X-Men, dwóch Avengers i dorzucą do tego pięć innych miniserii? Marvel to przykład wydawnictwa, które nad słupki sprzedażowe przekłada to, aby historia zawarta w komiksie stała na odpowiednim poziomie.

Pamiętacie moment, gdy DC odtrąbiło wszędzie gdzie się da, iż w ramach dywersyfikacji oferty wprowadza muzułmańskiego Green Lanterna? Żałosne, Marvel nigdy na coś takiego by nie poszedł. Tutaj wszelkie zmiany są wprowadzane w sposób organiczny i z pewnością nie po to, by wyszarpać kolejne dolary z kieszeni nowych czytelników. Thor kobietą, Ms Marvel muzułmanką, czarnoskóry Kapitan Ameryka czy Iceman ujawniający się jako gej – widzieliście chociaż jeden plakat lub news, który promowałby te wydarzenia? No pewnie że nie, dobre i sensowne historie nie potrzebują sztucznego rozgłosu i zawsze obronią się same.

Filmy i seriale

Moim zdecydowanie ulubionym fragmentem ostatnich ”Avengersów” jest ten, gdy Kapitan Ameryka, Venom, Daredevil, Black Bolt, Polaris oraz dzieciaki z Runaways wspólnie kopią dupę Doktorowi Doomowi, a następnie zbijają piątkę z serialowymi Agentami T.A.R.C.Z.Y. To jest właśnie prawdziwa siła Marvela: nieważne czy film czy serial, wszystko i tak dzieje się w jednym uniwersum i dosłownie raz za razem otrzymujemy tego dowody. Wciąż co prawda czekam na to, że Ghost Rider dołączy do Defenders, ale ABC i Netflix już coś przebąkiwały o tym, że będzie miało to miejsce lada chwila. Zresztą skoro już przy serialach jestem. W przeciwieństwie do padających jak muchy produkcji DC, Marvel ani razu nie musiał używać słowa ”kasacja” w kontekście swoich tytułów. Jeśli już któreś się kończą, to robią to w sposób całkowicie naturalny, jak na przykład niebywale udane ”Inhumans” sprzed kilkunastu miesięcy. A w DC co? ”Gotham” skasowane po pięciu sezonach, ”Arrow” po ośmiu, w obu przypadkach informacja spadła na nielicznych widzów nagle, niczym grom z jasnego nieba. Żałosne.

No i kino. Naprawdę nie wiem jak DC chce podskoczyć Marvelowi, produkując filmy totalnie na jedno kopyto. Tylko mrok i mrok, podczas gdy każda kolejna produkcja Domu Pomysłów opiera się na czymś zupełnie innym. Weźmy na przykład niedawną ”Kapitan Marvel”. Te żarty, ta fabuła, te zwroty akcji, te niesamowite postacie – produkcję tę nijak nie można przyrównać do czegokolwiek, co pojawiło się wcześniej. I co warte podkreślenia, wreszcie – po wielkim sukcesie ”Elektry” – coś na dużym ekranie z kobietą w roli głównej. DC nigdy by się na to nie odważyło. Nie miało na to jaj już w 1975 i 1977 roku, gdy bez wahania kasowało wszelakie pomysły seriali z paniami u steru.

Animacje i gry

Podczas gdy DC zalewa rynek animowanymi serialami i filmami, fałszywie twierdząc iż dba o to, by przedstawiciele każdego przedziału wiekowego i płci mogli niemal nieustannie sięgać po coś dla siebie (nie oszukujmy się, chcą tylko naszych pieniędzy), Marvel wykazuje się wielkim sercem i pozwala małemu, totalnie nieznanemu studiu Sony wykonać pierwszą od lat pełnometrażową animację z ich bohaterami. Marvel dobrze wie, że skoro każdego roku premierę mają po 3-4 filmy, dla osób w każdym wieku, to totalnie bez sensu jest równoległe produkowanie czegoś tylko dla tych najmłodszych.

Z grami jest nawet śmieszniej. ”Spider-Man” z PS4 to absolutnie cudowna i oryginalna gra z licznymi, niespotykanymi dotąd rozwiązaniami. Osoby twierdzące, że część mechanik inspirowana jest jakimiś mało znanymi szrotami z DC, jakimś ”Arkham coś tam”, niech wstaną i wyjdą. No i znowu wielkość Marvela daje o sobie znać, ponieważ ponownie zamiast samemu odnosić kolejne sukcesy, pozwolili malutkiemu Sony się wykazać z ich postaciami. Tak trzeba żyć. 

Podsumowując

Marvel to mistrzowie.

3 komentarze:

  1. Wiem że to wszystko jest oblane sarkazmem, dlatego się wypowiem że akurat filmy i seriale marvel ma zdecydowanie lepsze, filmy DC to w większości miernoty, dopiero ostatnio zaczynają się podnosić choćby Aquamanem i do Avengers startu nie mają żadnego a seriale marvela mają 1000 razy więcej mroku i brutalności niż żałosne serialiki od arrowverse od jednej z najgorszych stacji produkującej tasiemcowe serialowe mdłe młodzieżówki arrowverse - seriale arrowverse dlatego mają tyle sezonów bo the cw ma obsesję na przeciąganie seriali w nieskonczoność nawet gdy poziom już dawno spadł, przykład? - 15 sezonów supernatural, 8 sezonów the vampire diaries i spin off za spin offem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie mam na myśli DC Universe których Titans i Doom Patrol naprawdę są dobre, ale serialiki od The CW to niesamowita słabizna, pełna mdłych miłosnych dramacików dla nastolatek. Oczywiście ma plusy jak takiego Manu Bennetta który jest fenomenalny, ale przodują wielokrotnie miłosne stereotypowe dramaty bohaterów, ugrzeczniony całokształt bo to w końcu the cw i przeciąganie na siłę seriali, jeśli nie te kwestie to nawet poniekąd bym się zgodził bo choć kocham oba uniwersa to komiksowo wybieram DC ale filmowo i serialowo a zwłasza filmowo? Zdecydowanie marvel. Może gdyby nie takie produkcje jak Suicide Squad czy serialiki tragicznego the cw to miałbym tu inną opinie, trzymam nadzieję ze DC Universe to zmieni.

      Usuń
  2. Świetny post! Dobrze się czytało! Pozdrawiam, Maciej

    OdpowiedzUsuń