W tomie tym mamy do czynienia z trzema historiami. W pierwszej z nich Spectre potrzebuje pomocy Batmana by odnaleźć porwanego Jima Corrigana. W drugiej Mroczny Rycerz zmuszony jest odwiedzić opanowane przez Jokera wesołe miasteczko. W ostatniej podczas podróży do Japonii Bruce Wayne i grupa innych biznesmenów zostają zaatakowani przez Deadshota, a samolot którym lecą rozbija się na niemal bezludnej wyspie.
Najsłabiej wypada pierwsza z nich. Teoretycznie Batman ma tu rzadką ostatnio możliwość pokazania swych detektywistycznych umiejętności. W praktyce jednak niemal całą robotę odwala za niego Batkomputer. Sam pomysł, choć intrygujący pozbawiony jest jednak jakichkolwiek wyjaśnień. Nie dowiadujemy się ani kim w zasadzie są porywacze, ani jak udało im się ukryć Corrigana przed Spectre, ani co właściwie chcieli osiągnąć. Znajdzie się w niej wprawdzie kilka fajnych scen, jak na przykład początkowe spotkanie bohaterów, lub przesłuchanie pewnego przestępcy podczas którego ku zaskoczeniu Mrocznego Rycerza przychodzi mu odgrywać rolę „dobrego gliny”, jednak jako całość jest nijaka i szybko ulatuje z pamięci.
Znacznie lepsze są tytułowe jednozeszytowe „Pozdrowienia z
Gotham”. Joker, zamiast wdawać się w kolejną sztampową walkę z Nietoperzem,
grążąc śmiercią zakładników zmusza go do udziału w różnych rozrywkach
lunaparku. Oglądanie jak we dwójkę jeżdżą zderzającymi się samochodzikami czy
odwiedzają Tunel Miłości chyba każdego przyprawi o uśmiech. Nie obyło jednak
bez potknięć – niektóre sytuacje są trochę zbyt naciągane. Szczególnie niewiarygodna
była scena, w której sprzedawca hot-dogów nie tylko odmawia Jokerowi oddania mu
swego wózka, ale jeszcze zaczyna mu pyskować twierdząc, że ten go nie zabije.
Oczywiście szybko zostaje wyprowadzony z błędu. Na szczęście raczej
humorystyczny klimat tej opowieści sprawia, że tego typu rzeczy nie przeszkadzają
zbytnio.
Album zamyka najdłuższa trzyczęściowa historia, w której
Bruce Wayne musi kombinować jak powstrzymać Deadshota, nie zdradzając
jednocześnie swej tożsamości, do pomocy mając jedynie dwóch stareńkich
weteranów II Wojny Światowej, którzy byli jedynymi ludzkimi mieszkańcami wyspy
przez ponad 70 lat. Utrzymana jest ona również w dość lekkiej tonacji, choć
humoru jest w niej mniej niż poprzedniczce. Jest to bardzo przyjemna,
rozrywkowa opowieść, a wspomniani powyżej staruszkowie od razu budzą sympatię czytelnika.
Każda z historii ilustrowana jest przez innego rysownika. Tą
poświęconą Spectre współtworzył Kyle Hotz i choć generalnie jego kreska może
mnie nie zachwyciła, to jednak Batman czy Spectre w jego wykonaniu wyglądają fenomenalnie
(w ich przedstawieniu bardzo widoczne są inspiracje Kelleyem Jonesem) i nie
miałbym nic przeciw temu by jeszcze wrócił do tego tytułu. „Pozdrowienia z
Gotham” ozdobione są natomiast kreską Douga Mahnke, który jak zawsze odwala
kawał dobrej roboty. No a starcie Bruce’a z Deadshotem narysował Christian
Duce. Jego ilustracje są po prostu poprawne i choć ogólnie wypada lepiej od Hotza,
to jednak brak mu jego przebłysków geniuszu.
To wydanie nie jest żadnym „musiszmieć”, a jedynie zbiorem
kilku lepszych lub gorszych zamkniętych historii (jedynie w tle całego tomu
przewija się wątek Mr. Freeze’a, który pewnie zaowocuje czymś więcej w
następnym tomie), jednak dzięki talentowi Tomasiego czyta się je dobrze i tak
jak wspominałem często wywoływały u mnie uśmiech na twarzy.
Tomasz Kabza
Opisywane wydanie zbiera materiał z DETECTIVE COMICS #1006-1011
Komiks jest do kupienia w sklepach Egmontu i ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz