czwartek, 15 kwietnia 2021

HITMAN TOM 4

Jak już powtarzałem przy okazji recenzowania poprzednich tomów serii HITMAN, szalenie cieszę się z powodu tego, że wydawnictwo Egmont zdecydowało się sięgnąć po ten tytuł. Jasne, jest to wśród fanów DC Comics pozycja o statusie kultowej, lecz mimo wszystko o niejednym tytule podobnego kalibru można śmiało napisać, iż wydawca ten stara się za wszelką cenę go nie dostrzec. Cieszmy się zatem z tego, że HITMAN nie tylko na naszym rynku jest znowu obecny i nijak się nie zestarzał przez minione nieco ponad dwie dekady, ale także z powodu znacznie bardziej prozaicznego – czwarty tom jest bodaj najlepszym spośród dotychczasowych.

Niniejsza pozycja zawiera tym razem aż czternaście zeszytów, składających się na pięć dłuższych lub krótszych historii. Tom otwiera dwuczęściowa ”Martwa ziemia”, która jest swego rodzaju luźnym tie-inem do Batmanowego crossovera NO MAN’S LAND. Po wydarzeniach z końcówki poprzedniej odsłony serii HITMAN, Tommy zaszywa się w swoim domu. Gdy Nattowi udaje się w końcu nakłonić go do powrotu do żywych, nasz antybohater przekonuje się, iż Gotham zostało strawione przez trzęsienie ziemi, usunięte w granic USA, na ulicach panuje prawdziwy chaos i bezprawie, zaś dzielnicą Tommy’ego zaczęły interesować się wampiry. Nie trzeba wiele, by ścieżki klientów baru Noonan’s oraz krwiopijców przecięły się i doprowadziły do krwawego starcia. ”Jutro będzie lepiej” oraz stanowiące swoisty epilog ”Poranek po, noc przed” to z kolei historia na łamach której Tommy oraz Ringo wplątują się w nie lada drakę i wcale nie pomaga im fakt, że obaj sami najchętniej skoczyliby sobie do gardeł. ”Świeże mięso” to zdecydowanie najbardziej odjechana fabularnie opowieść w tym tomie, ponieważ Monaghan i spółka będą musieli stawić czoła na ulicach Gotham przeniesionym z przeszłości dinozaurom. I wreszcie ”Stary, ale jary”, gdzie powracają wątki znane z pierwszego tomu cyklu, lecz tym razem na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Sean – charyzmatyczny właściciel knajpy Noonan’s.

Jak widać po powyższym akapicie, scenariuszowo mamy tutaj do czynienia z pełnym spektrum tego, na co mógł wpaść ktoś taki jak Garth Ennis. Mamy więc i naprawdę zwariowane, lecz jednocześnie trzymające się kupy i charakterystycznego ”lore” tej serii fabuły, jak i historie zdecydowanie poważniejsze, a nawet momentami potrafiące złapać czytelnika za gardło. Nie brakuje tu oczywiście i wątków wojskowo-militarnych, za które komiksy Ennisa absolutnie uwielbiam, jak i pokaźnej dawki bardziej lub mniej kloacznego humoru (co nie uważam za cokolwiek złego, dobry żart z pierdzenia zawsze w cenie). Całość jest na tyle dobrze skonstruowana i przemyślana, że czytelnika wcale nie powinno dziwić to, iż w jednym rozdziale jesteśmy świadkami brutalnych, mafijnych porachunków, a w drugim już śledzimy walkę Tommy’ego i jego ekipy z tyranozaurami. No i jakoś to wszystko pasuje do siebie. Jednakże zdecydowanie mocniejsze uderzenie w bardziej poważne tony, jaki na łamach tego tomu serii HITMAN zastosował Ennis, jest też jego największą zaletą. Nie dość, że scenarzysta rewelacyjnie rozwija tu postacie drugoplanowe, to jeszcze tworzy przy tym scenariusze, które powinny zostać w naszych głowach na długo. Zdecydowanie najwyżej cenię sobie historię ”Jutro będzie lepiej”, którą Ennis nie tylko bardzo ładnie poukładał, ale także sprawił, iż postać, która dotąd jakoś szczególnie mocno mnie nie obchodziła, zyskała bardzo dużo w moich oczach. Opowieść ta jest mocna, szokująca i z naprawdę niesamowitym finałem, więc spełniła moje oczekiwania w więcej niż stu procentach.

Jedyną wadą tomu jest dla mnie dość nietypowy rozdział zamykający omawiany właśnie zbiór. To jednocześnie 50 zeszyt regularnej serii i Ennis przenosi nas tu nieco w przyszłość i przedstawia nietypową wycieczkę po znajomym miejscu, które teraz jest zabytkiem. Jak dla mnie rozdział ten nieco odstawał od reszty, aczkolwiek rozumiem co chciał tu przekazać czytelnikom scenarzysta. Po prostu niekoniecznie przypadł mi do gustu sposób tego, jak to przedstawił.

Tym razem mamy do czynienia także z jednolitą warstwą graficzną, ponieważ każdy ze znajdujących się w czwartym tomie serii HITMAN rozdziałów narysował John McCrea. I nie ukrywam, bardzo pozytywnie mnie artysta ten zaskoczył, ponieważ w niniejszej pozycji nie ma słabszych graficznie momentów. Narzekałem nieco na to przy tomie trzecim, gdzie miejscami widać było wyraźnie, iż rysownikowi temu jakby mocno się śpieszyło, tu nic takiego nie ma miejsca. McCrea może nie jest jakimś wybitnym wirtuozem ołówka, lecz z pewnością nie można powiedzieć, by nie dysponował ciekawym stylem, z którego potrafi zrobić znakomity użytek. Czwarty tom serii HITMAN prezentuje się pod względem graficznym bardzo porządnie i jednorodnie, co tylko pomaga cieszyć się kolejnymi opowieściami.

Czwarty tom serii HITMAN liczy sobie 340 stron w twardej oprawie i kosztuje okładkowo 99,99zł. Niestety nie otrzymujemy tu żadnych materiałów dodatkowych.

Przed nami już tylko piąty i zarazem ostatni tom cyklu HITMAN. Czytałem go już dobrych kilka lat temu i niestety pamięć może mi płatać figle, lecz zapamiętałem go jako nieznacznie słabszy od tego, co zaprezentowano na łamach niniejszego tomu. To jednak nic nie zmienia i będę polecać gdzie i kiedy się lekturę tej serii. I chociaż uważam tom czwarty za zdecydowanie najlepszy spośród wszystkich, to jednak warto sięgnąć po całość – tą, która już wyszła jak i tą, która przed nami. 

Krzysztof Tymczyński

HITMAN TOM 4 zawiera zeszyty #37-50 oryginalnej serii.

HITMAN TOM 4 do kupienia między innymi w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz