sobota, 24 października 2015

BATWOMAN VOL. 6: THE UNKNOWS

Recenzja ostatniego tomu przygód BATWOMAN w ramach New 52


To było raczej nieuniknione. Nikogo, kto śledził losy serii BATWOMAN od września 2011 roku nie powinno chyba dziwić, że po zmianie scenarzystów wraz z numerem 25 komiks ten nie cieszył się już taką sympatią fanów co wcześniej, i że kwestią czasu było, aż dostanie ona cancela. Marc Andreyko dostał i tak według mnie dużo miejsca na pokazanie swojej wersji Kate Kane, a dobrnięcie tego tytułu do liczby 40 wydanych zeszytów i dwóch annuali to całkiem niezły wynik. Ponieważ od samego początku trwałem przy tej serii głupio było ją porzucić przed samym końcem, stąd oczywiście zaopatrzyłem się w ostatni tom zatytułowany THE UNKNOWS, aby dowiedzieć się, czy i w jaki sposób domknięto wszystkie wątki. 

Poprzedni tom pokazał, że Andreyko nie jest przypadkowym wyborem, i że ma jakąś ściśle określoną wizję tego, jak powinny potoczyć się dalej losy głównej bohaterki. Vol. 5 nie był taki zły, w życiu osobistym Kate zaszła ważna zmiana dotycząca relacji z Maggie, a na scenie pojawiła się pewna wampirzyca, co zapowiadało ciekawą kontynuację. O dziwo jednak kolejny tom nie kontynuuje od razu poprzedniego wątku. Na samym początku dostajemy przypomnienie w pigułce i z innej niż wcześniej perspektywy drogi, jaką przebyła Kate do momentu przywdziania stroju Batwoman prosto z kart serii SECRET ORIGINS. Nic odkrywczego, ale przystępnie narysowane i idealnie nadające się dla kogoś, kto nie znał tych przygód. Końcówka zbioru to z kolei one shot wydany przy okazji Futures End, w którym widzimy jedną z możliwych przyszłości Batwoman, gdyby ta nadal była wampirem. Nie jest to przyszłość wynikająca bezpośrednio z bieżących wydarzeń, a jedynie będąca sztucznym rozwinięciem wątku, który jak wiadomo został już zakończony na łamach serii. Mało logiczny wybór, ale być może scenarzysta dostał takie a nie inne wytyczne. Jak to mówią wampirów nigdy za wiele. W każdym razie jest to dynamiczne starcie obu sióstr, które szybko się czyta, a wymowna końcówka tego specjalnego zeszytu idealnie pasuje na zakończenie całego tomu.

Pomijając początek i zakończenie, akcja pozostałej części zbioru toczy się wokół Batwoman i jej niezwykłego zespołu, który jakby na to nie patrzeć przypomina jakąś ubogą wersję Batmana i jego Outsiders. Andreyko zastosował także ciekawy, trochę irytujący zabieg, gdzie najpierw zostajemy wplątani wraz z piątką, nazwijmy ich bohaterów w sam środek decydującego starcia, aby później wrócić do przeszłości i krok po kroku dochodzić do tego, w jaki sposób Kate i spółka wpadli w takie tarapaty. Historia ta ociera się trochę o magię, mamy przeniesienie akcji w przestrzeń kosmiczną, a później prosto w czasy Średniowiecza, co klimatycznie nijak ma się do tego, do czego przywykliśmy na co dzień, jeśli chodzi o przygody Batwoman. Scenarzysta poszedł we własnym, oryginalnym kierunku, tyle tylko, że taki wybór kompletnie nie jest w moim guście. Czy naprawdę trzeba na siłę wplątywać główną bohaterkę w pojedynek z Morgan Le Fey, wystrzeliwać wahadłowcem w kosmos i przenosić w czasie? Czy trzeba otaczać Kate na siłę i bez logicznego wytłumaczenia takimi postaciami, jak Etrigan, Ragman, Clayface (kompletnie out of character w tym przypadku i strasznie irytujący) oraz Red Alice? Oczekiwałem kolejnych solowych przygód Kobiety-Nietoperza, a otrzymałeś coś, co nie dość, że jest słabo poprowadzone, to jeszcze zupełnie nie pasuje do komiksu zatytułowanego BATWOMAN. Kompletna padaka...

Jeremy Haun już nie jest niestety ilustratorem serii, a jego miejsce zajęło kilku innych artystów z Georgesem Jeanty na czele. Niestety żaden z nich nie porywa swoimi pracami – typowi przeciętni, niczym nie wyróżniający się rzemieślnicy, a jedyne pozytywne wrażenie zrobił na mnie Trevor McCarthy swoimi pracami na początku zbioru. Jeanty, który odpowiada za większość ilustracji ma wyraźny problem z przedstawieniem twarzy postaci, aby te wyglądały adekwatnie do swojego wieku. Jego wersja Kate przypomina bez maski początkującą, wesołą licealistkę, zamiast poważną kobietę. Georges słabo rysuje także kostium bohaterki, a zwłaszcza pelerynę, przez co ma się wrażenie, że postać ta klimatycznie jest z innej epoki, może bardziej pasuje do serialu o Batmanie z lat 60-tych. Ogólnie zatem szata graficzna nie jest dopieszczona, co kiedyś było jak na ironię największym atutem serii.

Po sposobie wydania omawianego komiksu widać wyraźnie, w jak głębokim poważaniu ma wszystko, co z tym tytułem związane DC Comics. Brak dodatków, ba, brak nawet wszechobecnych ostatnimi czasy reklam na końcu zbioru. Typowy „goły” trejd, gdzie ostatnia strona historii jest zarazem ostatnią stroną całego tomu.

Seria BATWOMAN została zakończona i trzeba przyznać władzom DC, że była to chyba jedyna rozsądna w tym momencie decyzja. Skoro bowiem nie ma już miejsca i pomysłu na solowe eskapady Kate Kane po Gotham City, to po co męczyć czytelników jakimiś zastępczymi historyjkami zapchanymi mnóstwem gościnnie przewijających się postaci? Jeśli ktoś jest zagorzałym fanem Kobiety-Nietoperza i chce mieć na półce wszystkie tomy z jej udziałem, to oczywiście nic go nie powstrzyma przed zakupem i tego wydania zbiorczego. Ja osobiście komiksu tego nie polecam, uważając czas spędzony na jego lekturze za stracony, nie mówiąc już o słabo zainwestowanych w tym przypadku pieniądzach. Pozostaje czekać na to, że dla tej bohaterki przyjdą lepsze czasy, a przede wszystkim pojawi się ktoś z konkretnymi pomysłami i zielonym światłem od DC na ich pełną realizację.

Ocena: 2,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATWOMAN #35 – 40, BATWOMAN ANNUAL #1, BATWOMAN FUTURES END #1 oraz SECRET ORIGINS #3.

Ostatni tom BATWOMAN w ramach New 52 jest dostępny w sklepie ATOM Comics

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz