środa, 17 kwietnia 2019

ŁASUCH TOM 2

Nie gódź się

Jedyną myślą nie do zniesienia jest to, że znieść można wszystko.

Jeff Lemire ponownie zabiera nas do świata hybryd. I po przeczytaniu tego tomu mam podobne odczucia jak w przypadku poprzedniego. Z jednej strony kilka motywów i wątków fenomenalnie rozwiniętych i poprowadzonych, lecz jednocześnie nieopuszczające mnie poczucie, że dostaję jednak stary dobrze znany produkt przepakowany jedynie w odświeżone opakowanie.

Tom drugi kontynuuje wątki rozpoczęte przez wcześniejszą odsłonę. Wracamy do znanych nam już bohaterów w momencie, gdy będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami podjętych wcześniej decyzji. Jepperd żyje i zmaga się ze świadomością, że pozostawił swojego podopiecznego – Gusa - na pastwę ludzi, którzy zrobią wszystko by znaleźć lekarstwo na zarazę dziesiątkującą ludzkość. Pozostawił go i oszukał mimo wszystkich złożonych obietnic. Z jednej strony świadomość, że to może jedyna szansa na odnalezienie ratunku z drugiej uczucia, którymi obdarzył Gusa. Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju. I dlatego postanawia dotrzymać słowa i rusza mimo wszystko na ratunek chłopcu. Jednak ma świadomość, że sam nie da sobie rady z tak dobrze uzbrojonym posterunkiem, a dobrowolnie nikt mu nie odda tak cennego obiektu badawczego. Z tym problemem zwraca się więc do osoby, która ma większe możliwości niż on. I tak na scenę wchodzi nowy gracz. Bardzo potężny gracz. Z całą armią mutantów pod ręką. Tutaj jednak Jepperd musi podjąć kolejną bardzo ważną decyzję. Bo król szachownicy zgadza się na udzielenie pomocy pod jednym małym warunkiem, którym jest oddanie mu wszystkich hybryd znajdujących się w ośrodku. Bohater kłamie i podejmuję ryzykowną grę na dwa fronty, w której może stracić wszystko.


W tym samym czasie w obozie obserwujemy Gusa. Opuszczonego i dręczonego poczuciem bycia zdradzonym przez jedyną osobę, której zaufał. Warunki, w których się znalazł, wymogły na nim błyskawiczne dostosowanie się do nich i wydoroślenie. Nasz bohater zaczyna być pomysłowy niczym Kevin sam w domu i sam przygotowuje plan ucieczki. Chłopak zaczyna rozumieć, że żeby przeżyć będzie musiał się uciec do metod, eufemistycznie mówiąc dyskusyjnych pod względem moralności. Zaczyna się w nim dokonywać przemiana. Przestanie być nieporadnym dzieckiem, które liczy jedynie na pomoc innych. Sam zaczyna mierzyć się z życiem i całą sytuacją. Życie utwardza jego kark kolejnymi ciosami. Plan ucieczki przybiera coraz bardziej rzeczywisty zarys, a z drugiej strony muru nadchodzi armia zdolnych do wszystkiego i wykonujących każdy rozkaz swojego pana mutantów. Tak oto wszyscy idą na wojnę, na której każdy ma coś do ugrania i stracenia. Marzenia i motywacje bohaterów zostaną zweryfikowane w bitewnym szale.

Mówiłem, że jest kilka wątków fenomenalnie poprowadzonych. Do takich zaliczam rozwinięcie relacji na linii Jepperd-Gus. Ukryte ojcowskie instynkty pomieszane z traumą stracenia dziecka ze strony Jepperda. Ze strony Gusa to strata ojca i chęć znalezienia kogoś, kto mógłby mu zapewnić bezpieczeństwo i poczucie miłości. Oboje są w stanie zaspokoić swoje emocjonalne potrzeby. Jednak pewne wydarzenia i źle podjęte decyzje oddalają ich od siebie. I ten rozłam pomiędzy dwoma głównymi bohaterami jest jednym z głównych tematów tego tomu. Dodatkową barierę wprowadza pewna dziewczyna, która pojawia się w życiu Gusa i samo dorastanie chłopca (młodzieńczy bunt?). To wszystko powoduje, że chce on żyć na własną rękę i zaczyna odrzucać coraz bardziej Jepperda. Zaczyna rozumieć, że nie potrzebuje niańki w postaci ala ojca, bo jest w stanie poradzić sobie w tym świecie sam. Ta część komiksu jest wręcz idealna do rozpatrywania jej pod względem badań Freuda. Traumy i podświadome motywacje chcąc nie chcąc kierują naszymi bohaterami i wpływają na ich zachowanie. I właśnie dzięki zrozumieniu wnętrza psychiki postaci możemy zrozumieć podejmowane przez nich działanie. Nie ma tu irracjonalnego zachowania. Wszystko jest motywowane i uzasadniane wcześniejszym doświadczeniem i przeżyciami bohaterów. To sprawia, że bohaterowie stają się bliżsi czytelnikowi, a cała opowieść przybiera bardzo wiarygodnego rysu. Mógłbym powiedzieć, że cała ta opowieść jest o radzeniu sobie z własną przeszłością i wewnętrznymi traumami. Cały czas powraca również pytanie o moralność i jej zachowanie w niemoralnych czasach. To nie akcja a tło psychologiczne jest tutaj najciekawsze. I to ono wynosi dzieło Lemire’a na wyższy poziom. Gdyby nie to byłby to kolejny komiks postapo niemający poza akcją nic więcej do zaoferowania.

Warstwa graficzna nie uległa zmianie, dostaliśmy to, do czego przyzwyczaił nas już Jeff Lemire. Choć zaobserwować można jedną ciekawą nowość. W pewnym fragmencie, gdy autor cofa się w przeszłość podczas snucia opowiadania, układ na stronie ulega zmianie. Rysunki umieszczone są poziomo, a nie pionowo jak w całej pozostałej części komiksu. W tym fragmencie ulega także zmianie konwencja, w jakiej rysuje Lemire. Ciekawy sposób na wyodrębnienie retrospekcji. Na samym końcu otrzymujemy, do czego już nas wydawnictwo Egmont przyzwyczaiło zbiór alternatywnych okładek wykonanych przez różnych rysowników.

Podsumowując, mimo iż w swym całkowicie pierwotnym fundamencie „Łasuch” wykorzystuje wszystkie morfemy charakterystyczne dla gatunku, jakim jest postapo to wznosi na nich ciekawą i tchnącą nowością budowlę, tym samym nie kopiuje bezmyślnie jedynie utartych schematów, lecz rozwija je w intrygujący sposób.

mc

Omawiany komiks znajdziecie na ATOM Comics oraz na Egmont.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz