Nie mam zielonego pojęcia czy
wydawnictwo Eaglemoss może, a jeśli tak to w jakim stopniu, układać sobie plan
wydawniczy WKKDC. Z jednej strony widzę tu ogromną niekonsekwencję w
publikowaniu dwutomowych opowieści, które w tomach 1-60 puszczano obok siebie,
zaś od odsłony 61 lecimy już trybem podobnym do tego z WKKM. Z drugiej zaś
doceniam mocno fakt, że jedyny tom kolekcji z Kapitanem Marvelem w jednej z
głównych ról pojawił się w punktach sprzedaży na dwa dni przed premierą filmu
kinowego z udziałem Billy’ego Batsona. Szkoda tylko, że nie jest to najlepsza
historia, która zaprezentowanym poziomem nawet nie ma startu do wydanego
niedawno przez Egmont SHAZAM: POTWORNE STOWARZYSZENIE ZŁA.
Opowieść dzieje się trzy miesiące po
tym, jak Kapitan Marvel ujawnił się światu. Obserwujemy go jak zmaga się z
wielkimi robotami atakującymi Fawcett City. W innym miejscu Superman
bezskutecznie próbuje powstrzymać grupę złodziei sztuki. Niespodziewanie te dwa
wątki okazują się mieć ze sobą wiele wspólnego, co doprowadza do pierwszej
współpracy tych dwóch stosunkowo podobnych do siebie postaci (o czym zresztą
lata temu prowadzono nawet batalię sądową). Tym razem jednak herosi nie zaczną
od wzajemnego okładania się po gębach, a między nimi szybko narodzi się więź
mistrz/uczeń. Wszak młody Billy Batson skrycie podziwia takich bohaterów jak
właśnie legendarny Człowiek ze Stali.
Autorem scenariusza do SUPERMAN/SHAZAM:
PIERWSZY GROM jest Judd Winick, który jeszcze dekadę temu był jednym z bardziej
rozpoznawalnych nazwisk w gronie scenarzystów DC Comics. Ma on na swoim koncie
udział w takich tytułach jak GREEN LANTERN czy GREEN ARROW, a także BATMAN oraz
POWER GIRL. To także jemu zawdzięczamy mocno… nietypowy sposób w jaki Jason
Todd wrócił do żywych. Recenzowany właśnie komiks nie był jedynym jego
autorstwa z Kapitanem Marvel w roli głównej, ponieważ potem zajął się także
liczącym 12 numerów THE TRIALS OF SHAZAM! Dla mnie był to zawsze scenarzysta
mocno nierówny. Na jeden udany tytuł jego autorstwa przypadał z reguły kolejny,
o którym ciężko było powiedzieć coś dobrego (pamięta ktoś jego run w CATWOMAN z
New52?). SUPERMAN/SHAZAM: PIERWSZY GROM niestety zakwalifikowałbym do tego
drugiego grona.
Spotkanie Kapitana Marvela z
Supermanem jest bowiem do bólu sztampowym komiksem, który tylko momentami miewa
jakieś lepsze momenty. Scenarzysta nie sili się tu na zbytnią oryginalność i
podczas prowadzenia tego team-upu nie skupia się niemal na niczym, co nie
byłoby oczywiste. Od lat po świecie krąży taki trochę niesprawiedliwy dowcip,
że ”Kapitan Marvel to taki Superman tylko magiczny” i wydaje się, że Winick
postanowił rozpisać ten żarcik na cztery zeszyty. W efekcie dostajemy kilka
przyjemnych scen, do których zresztą zaraz przejdę, lecz przykrywa je sporo
nijakiej treści. Główna intryga jest bardzo łatwa do przewidzenia, udział Lexa
Luthora jest tu w zasadzie niepotrzebny – no chyba iż twórca chciał się
pośmiać, że obaj tytułowi herosi mają łysoli za największych wrogów. Całość
idzie paskudnie przewidywalnymi ścieżkami i gdyby nie kilka końcowych scen,
byłaby to dla mnie pozycja do szybkiego przeczytania i jeszcze szybszego
zapomnienia.
Na szczęście Winick nie poszedł w
łatwym do przewidzenia kierunku i nie nakreślił relacji Supermana z Kapitanem
Marvelem jako typowe ”najpierw dajemy sobie po ryju, a potem zostajemy
kumplami”. Tutaj twórca postawi bardziej na relację mistrz/uczeń i poprowadził
ją w taki sposób, że obaj herosi doskonale się w niej odnaleźli, zaś komiks
robi się nieoczekiwanie ciepły i z wręcz wzruszającą końcówką. Zaskoczyło mnie
na plus i chyba tylko dzięki temu SUPERMAN/SHAZAM: PIERWSZY GROM utkwi mi w
pamięci na nieco dłuższy okres czasu.
Wyróżnić chciałbym też rysownika
Joshuę Middletona, którego możecie kojarzyć z bardzo fajnego, Marvelowskiego ”NYX”.
Rysownik ten dysponuje mocno specyficznym stylem, dzięki któremu warstwa
graficzna komiksu sprawia wrażenie, jakby ktoś porozmieszczał na kartkach
papieru stopklatki z animacji. Wrażenie to potęguje dobór kolorów, za które
również odpowiedzialny był Middleton. Jak zwykle jest to wrażenie totalnie
subiektywne, lecz mocno przypadł mi do gustu styl grafiki na łamach SUPERMAN/SHAZAM:
PIERWSZY GROM.
Dodany do tomu archiwalny zeszyt tym
razem pochodzi z 1974 roku i prezentuje spotkanie Supermana z niejaki Kapitanem
Gromem, czyli ówczesną wersją Kapitana Marvela. Widzimy więc jego mocno
zmieniony origin, co stanowiło dla mnie miłą wartość dodaną. Nie każdy tom
WKKDC może pochwalić się dodatkowym zeszytem, który faktycznie coś wnosi do
końcowej oceny całości.
Nie jest to moim zdaniem najlepszy
komiks jaki można było dotychczas znaleźć na łamach WKKDC i nawet nie uważam,
by SUPERMAN/SHAZAM: PIERWSZY GROM było najlepszą pozycją z Kapitanem Marvelem wydaną
w naszym kraju. Jeśli jednak film Wam się spodobał, to warto zaryzykować. Wszak
nie wiadomo czy i kiedy doczekamy się kolejnej publikacji z udziałem Billy’ego
Batsona.
Krzysztof Tymczyński
Opisywane wydanie
zawiera materiał z komiksów SUPERMAN/SHAZAM: FIRST THUNDER #1-4 oraz SUPERMAN #276.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz