czwartek, 14 kwietnia 2022

BATMAN: DEATH METAL tom 3

Gdy piszę  te słowa, na polskim rynku ukazuje się czwarty i zarazem ostatni tom DEATH METAL. A zatem nie ma przebacz, trzeba się zmusić i napisać wrażenia z trzeciego woluminu tego „dzieła”. Jeśli jesteście tu ze mną, to istnieje spora szansa, że DEATH METAL Wam się podoba. Zazdroszczę. Chciałbym czerpać z lektury taki fun, jak przy poprzedzającym go evencie. Moje wrażenia z lektury DM do pozytywnych raczej nie należą, ale mimo to, staram się znajdować jakieś plusy. Drugi tom chwaliłem na ile się dało, niestety wobec trzeciego znowu jestem raczej na „nie”. Z czego jednak wynika mój sinusoidalny stosunek do serii – o tym po krótce poniżej.

Wcześniej jak zdarta płyta powtarzałem, że w DM tie-iny > główna mini seria. Vol 3 zawiera zaledwie jeden zeszyt pisany przez Scotta Snydera, reszta to twory innych twórców rozbudowujące Metalverse. Czyli będzie dobrze, prawda? Prawda??? Ano nie jest.

Na dzień dobry dostajemy pięcioczęściową historię "Metal Zagłady" pióra Joshuy Williamsona. Oszpecony i ubrany w przewiewną szatę Lex Luthor chce odkupić winy, ale nie oszukujmy się, po prostu zorientował się, że w obecnej sytuacji jest na przegranej pozycji, a to nie w jego stylu. W tym celu zamierza pokrzyżować plany matki multiwersum poprzez uwolnienie członków Legionu Zagłady, których wcześniej bez mrugnięcia okiem sprzedał Perpetui. Sam jednak nie da sobie rady. Na misję wyruszają Nightwing (jadący na koniu robocie), Starfire, Cyborg, Hawkgirl i Detektyw Chimp. Wszyscy w okropnych postapo metalowych wdziankach. Rysują Xermanico i Robson Rocha. Wizualnie jest ok, Władca umysłów - Mroczny Batman będący miksem Batsa i Martiana Manhuntera (nie mogę się zmusić do używania polskiej wersji jego przydomku) miał potencjał, choć ten nie został w pełni wykorzystany. To te naciąganie dobre rzeczy, a faktycznym plusem jest tutaj Grayson,  Williamson dobrze wyczuł tę postać. Jednak to za mało by w moim odczucie usprawiedliwić sens istnienia "Metalu Zagłady".

"Solo Lobo" z one-shota INFINITE HOUR EXXXTREME #1 mógłbym opisać jednym zdaniem. Brzmiałoby ono: -Siema, lata 90-te z tej strony, dzwonimy, żebyś wrócił do domu. Tieri & Kirkham, Cloonan & Morales, Humphries & Cowan - to autorzy historii z tego zeszyciku. W latach 90-tych czytałem kilka komiksów z Lobo w roli głównej, choć byłem zdecydowanie za młody na ich treści. Lobo obecnie to relikt tamtej epoki, który IMO nie działa gdy nie jest pisany dla odbiorcy +18. Wyjątkiem może być mini seria CRUSH & LOBO, ale tam ciężar narracyjny skupiał się na córce Ważniaka, a nie exxxtremalnym Czarnianinie. W INFINITE HOUR EXXXTREME #1 Lobo na zlecenie Luthora poszukuje metalu śmierci wpadając po drodze na amalgamat samego siebie i Mrocznego Rycerza: Batmana Kurdebele. Powrót do full 90's edgy Lobo Giffena i Bisleya nie był dla mnie traumatycznym przeżyciem, ale czytanie solowych perypetii Ważniaka w wersji PG to droga przez mękę. Przez cały zeszyt uśmiechnąłem się raz - przy genezach Trójcy w wersji zLobowanej, gdzie kloaczny humor trafił w punkt.

Następnie dostajemy DEATH METAL #5. Zjednoczone resztki bohaterów i złoczyńców pod wodzą Wonder Woman zwierają szyki i szykują się do ostatecznego starcia. Biorąc pod uwagę wcześniejsze fikołki Snydera, ten rozdział jest dość spokojny i niezbyt męczący, choć może to być zasługa poprzedzającego go zeszytu z Lobo.

                                 It's Raining (Main) Men

Zeszyt wieńczący ten tom to zbiór czterech historyjek opatrzony wstępem Króla Robina. Zawiera on emotki z tą postacią, które można sobie sfotografować i używać potem w mediach społecznościowych. Chociaż tyle. Zarówno opowiastka z Zsaszem jak i super zwierzętami dają radę. Czego nie da się powiedzieć o Green Lantern/Green Arrow oraz historyjce ze Steelem - z obu już kompletnie nic nie pamiętam.

Tom 3 to pączek zalany lukrem z kleksem nadzienia w środku. Osobiście wolę odwrotne proporcje. Obcowanie z tym woluminem było dla mnie podwójną stratą czasu. Raz przy lekturze i ponownie przy pisaniu recenzji. Nie polecam.


Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Dark Nights: Death Metal” #5, „Dark Nights: Death Metal – Infinite Hour Exxxtreme!” #1, „Dark Nights: Death Metal – The Multiverse Who Laughs” #1, „Justice League” #53–57.

Komiks do kupienia m.in w sklepie Egmontu i na ATOM Comics.


Damian "Damex" Maksymowicz

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem najlepszy Batman to Batman Detective Comics oraz Batman Odrodzenie. Warto przeczytać choć jeden tom z tych serii. Najlepiej autorstwa:Kinga i Tyniona IV.

    OdpowiedzUsuń
  2. To już wiem, czemu powstał soundtrack do Death Metal. W ramach przeprosin i na otarcie łez.

    OdpowiedzUsuń