wtorek, 19 kwietnia 2022

ROBIN VOL. 1: LAZARUS TOURNAMENT

Równo rok temu Damian Wayne otrzymał własną serię ongoing, na łamach której czytelnicy mogą śledzić nowe przygody tego niepokornego Robina, jakie mają miejsce z dala od Gotham City. Joshua Williamson (scenariusz) oraz Gleb Melnikov (rysunki) to duet odpowiedzialny za wysłanie Damiana na tajemniczą wyspę, gdzie bierze on udział w turnieju przypominającym bardzo MORTAL KOMBAT. Niedawno ukazało się pierwsze wydanie zbiorcze, a zatem pora sprawdzić, czy wspomnianym przed chwilą autorom udało się wykreować coś wartego przeczytania i obejrzenia.

Joshua Williamson to ostatnimi czasy główny architekt DCU, idący w ślady swoich poprzedników - Geoffa Johnsa, czy Scotta Snydera i wprowadzający ważne zmiany w komiksowym świecie DC. Z powodzeniem chwyta kilka srok za ogon pisząc jednocześnie takie serie, serie jak BATMAN, ROBIN, DEATHSTROKE INC. Przede wszystkim jednak, od dłuższego czasu przygotowuje czytelników do rozpoczynającego się już za chwilę dużego eventu  - DARK CRISIS. Nie był i nadal nie jest to w mojej ocenie jakiś wybitny scenarzysta, ale jako solidny rzemieślnik nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a od czasu do czasu potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć. Osobiście zawsze chętnie sięgam po komiksy, do których przykłada swoją rękę, aby przekonać się, czy czasem nie jest to jedna z tych historii, gdzie udało mu się wyczarować coś więcej, niż poprawnego. I wiecie co - ROBIN jest właśnie taką serią.

Omawiany zbiór zawiera pierwszych sześć zeszytów regularnej serii, jak również dwuczęściowy prolog z BATMANA i DETECTIVE COMICS. To właśnie w krótkim wstępie widzimy, jak pokłócony z ojcem Damian porzuca dotychczasową rolę i opuszcza Gotham, aby dołączyć do matki i zająć należne mu od narodzin miejsce. Przy okazji po raz pierwszy spotyka na swojej drodze przedstawicieli League of Shadows. Damian postanawia odszukać tajemniczą wyspę, gdzie odbywa się nietypowy turniej i poznać skrywaną przed nim przez lata prawdę dotyczącą League of Lazarus. Jednocześnie pragnie wygrać zawody jako najlepszy młody wojownik w DCU i udowodnić matce, iż dorósł do nowej roli. Na miejscu czeka go jednak kilka niespodzianek, a także... śmierć!

Damian Wayne to zbyt pewny swoich umiejętności, wkurzający zachowaniem mały gnojek o trudnym charakterze, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Posiada on chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. I mowa tutaj zarówno o czytelnikach, jak i bohaterach komiksowego świata DC. Po kłótni z Batmanem i ostentacyjnym zerwaniu 'R' z piersi, Robin decyduje się opuścić bat-rodzinkę i przenieść się w zupełnie inne klimaty. Do tej pory podążał drogą detektywa, a teraz wybiera ścieżkę demona. Rozgrywany raz na sto lat krwawy turniej ze swoimi oryginalnymi zasadami, okazuje się dokładnie tym, czego postać Robina od dawna potrzebowała. Nie musi już wstrzymywać ręki, jak to było u boku Mrocznego Rycerza, mogąc się w pełni wyszaleć. Trzeba jednak pamiętać, że to nie gra komputerowa i tracąc wszystkie życia nastąpi nieodwracalne i bolesne w skutkach game over.

W komiksie jest dosyć tłoczno, jeśli chodzi o występujące w nim  postacie, ale o dziwo nie miałem poczucia, jakby pewne osoby zostały wrzucone na siłę. Williamson dba o to, aby każdy był jakiś, kryły się za nim pewne warte odkrycia tajemnice, stanowił wartość dodaną do opowiadanej historii. Niektórzy nawiązują z Damianem bliższe więzi, inni niekoniecznie, ale trzeba przyznać, że tacy Ravager, Respawn, Flatline czy powracający do DC po przerwie Connor Hawke i ich relacje z tytułowym bohaterem dostarczają sporo przyjemnych, niekiedy zaskakujących momentów. W tej brutalnej rozgrywce i próbie znalezienia odpowiedzi na nurtujące Damiana pytania, jest również czas na trochę relaksu i śmiechu, jak chociażby rozmowa z Connorem na temat Bruce'a i Olivera (plus fragment sam na sam z Graysonem). Pojawiają się również ważne przemyślenia i życiowe nauki, a równy poziom historii oraz nie do końca możliwe do przewidzenia twisty fabularne sprawiają, iż czytanie perypetii głównego bohatera ani przez chwilę nie ociera się o nudę.

Jeśli zależy Wam na jednolitej i równej warstwie graficznej, to trafiliście idealnie. Gleb Melnikov to dla mnie osoba całkowicie anonimowa, choć jak spojrzałem na szybko na listę jego dokonań, to okazuje się, iż zetknąłem się wcześniej z 3-4 razy z jego pracami, chociaż tego nie pamiętam ;) Ilustracje, choć nie są jakoś przesadnie szczegółowe, uważam za bardzo przyjemne w odbiorze i według mnie powinny przypaść do gustu statystycznemu odbiorcy. Zwłaszcza, jeśli ktoś lubi bardziej dynamiczny, kreskówkowy styl i prace rysowników pokroju Capullo, Ramos, czy Bogdanovic. W tych konkretnych warunkach, gdy mamy na pierwszym planie do czynienia w większości z perypetiami nastolatków i trzeba przemycić do fabuły trochę humoru (albo nawiązać do mangi), kreska Melnikova sprawdza się bardzo dobrze. Jeden z rozdziałów gościnnie narysował Jorge Corona, którego obecność nie wpływa praktycznie na płynność warstwy wizualnej, a wszystko przez trochę zbliżony do głównego rysownika styl. Mówiąc krótko - ilustracje w tym komiksie stoją na mocno satysfakcjonującym poziomie.

ROBIN: LAZARUS TOURNAMENT to wciągająca, utrzymana w szybkim tempie, emocjonująca, momentami zabawna, napakowana sporą ilością pojedynków i przede wszystkim przyjemna lektura, o której sile decydują głównie dobrze rozpisane postacie. I nawet gdyby nie znajdował się w tym zbiorze taki zachęcający cliffhanger, to i tak chętnie sięgnąłbym po ciąg dalszy. Żadnych cudów po tym tytule nie oczekiwałem na starcie, a otrzymałem naprawdę dobrej jakości produkt, wartościowe uzupełnienie batmanowego zakątka DCU. Bawiłem się przy tym komiksie przednio.

ROBIN obok NIGHTWINGA i FLASHA należał do najlepszych serii wydawanych przez DC w ubiegłym roku (był kandydatem do redakcyjnych Złotych Boosterów), co może stanowić zachętę dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji za ten komiks się zabrać. Chętnie zakupiłbym kiedyś polską wersję od Egmontu, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, iż szanse na to są niewielkie, bo nie ma słowa 'Batman' w tytule, ani nazwiska 'Taylor' na okładce ;)

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ROBIN #1 - 6, BATMAN #106 oraz DETECTIVE COMICS #1034.

Komiks ten znajdziecie m.in. na ATOM Comics.

Dawid Scheibe

1 komentarz:

  1. Więc warto go kupić. Recenzja jest znakomita. DC również ma dobre komiksy.

    OdpowiedzUsuń