poniedziałek, 13 lutego 2023

ŚMIERĆ

Po sukcesie serialowego SANDMANA Egmont kuje żelazo puki gorące. Wydaje mnóstwo tytułów związanych z Sandmanem  oraz innych opowieści napisanych przez Neila Gaimana. Oczywiście, można powiedzieć, że wcześniej Egmont wydawał dużo tytułów od niego, ale nie w takim tempie jak dla mnie. W grudniu pisałem o UWERTURZE - komiksie z Sandmanowego portfolio, które można było wydać dużo później po zakończeniu wydawania odświeżonej głównej serii. Już w styczniu natomiast miał premierę komiks ŚMIERĆ opowiadający o siostrze Morfeusza. Minął ponad miesiąc pomiędzy wydaniem UWERTURY i ŚMIERCI, więc mój wniosek o tempie ma sens. Natomiast czy warto ŚMIERĆ przeczytać, czy może darować sobie? 

Album ŚMIERĆ jest składakiem. Co to znaczy? Jest tomem, który składa się z różnych historii, które nie stanowią całości. Co może jest plusem w wielu przypadkach, ale dla tego konkretnego wydania nie. Jedna trzecia z tych opowieści już była w innych woluminach związanych ze światem snów. Mam przez na myśli historie: ,,Odgłos jej skrzydeł”, ,,Fasada” oraz ,,Śmierć i Wenecja”. Pierwszą historię każdy powinien znać, gdyż jest kultowym zeszytem jeśli chodzi o SANDMANA, a odcinek serialu też był bardzo dobry. Dla przypomnienia jest to opowieść o spacerze Śmierci oraz Snu, gdzie ta pokazuje ostatnie chwile pewnych ludzi, ale chce przez to nauczyć Sen o ludziach, życiu, sensie istnienia. Raczej każdy zainteresowany tym tomem wcześniej przeczytał chociażby pierwszy tom SANDMANA i wie, jakie pozytywne emocje niesie ta opowieść. "Fasada" jest opowieścią o Elemental Girl, która nie chciała swojego daru. Dostała przymuszona do niego. Jest to słodko-gorzka historia opowiadająca o jej problemach związanych z nowymi umiejętnościami. Jest to historia, która ukazuje inne oblicze superbohatera w pewnym sensie. Osoby, co nie prosiła o swoje dary, a dostała je pod przymusem, przez co siedzi w depresji i myśli o samobójstwie. Bardzo dała ta opowieść do myślenia oraz zakończenie nie do końca rozumiem przez co mnie fascynuje jeszcze bardziej. Chyba z tych trzech najmniej lubiana przeze mnie już wcześniej wydanych historii. ,,Śmierć i Wenecja”, gdzie to miała być opowieść o żołnierzu, który zobaczył uosobienie Śmierci w dzieciństwie i w niej zakochał. Jeszcze jest wątek hrabiego, który zamknął się w pewnym momencie w zamku i żyje w nim długo, a Śmierć chce do niego przyjść. Historia jest w dużej mierze okej, bardziej bym wolał by się skupiła na tym żołnierzu niż hrabim oraz opowieści z nim, gdzie na koniec i tak mamy morał mówiący o tym, że Śmierć i tak znajdzie sposób.

Teraz przejdziemy do opowiadań, które nie były wydawane pod ten konkretny album. Najbardziej podoba mi się z nich "Wysoka Cena Życia", w której Śmierć odbywa jeden dzień bycia śmiertelniczką na Ziemi. Fabuła jest trochę kliszowa w paru aspektach, ale dała mi wiele frajdy. Nie jest to komiks z tą głęboką głębią, ale widzimy jak siostra Snu cieszy się życiem, jakim jest człowiekiem i co czyni ją tak wesołą. Oczywiście mamy tutaj jeszcze postać towarzyszącą - Sextona, który próbował popełnić samobójstwo, ale nie udało mu się. Bohaterka tego tomu już wie po co żyć, ale też przy okazji staje się innym człowiekiem, bardziej życzliwym. Historia przypomina bardziej nastoletniego dorosłego, który daje unikalny charakter tej opowieści. "Pełnia życia" jest moim numerem dwa omawianego komiksu. Historia tym razem nie skupia się na tytułowej bohaterce, a piosenkarce Foxglove, jej życiu prywatnym jak i zawodowym. Oczywiście Śmierć się pojawia, ale nie na niej skupiamy całą uwagę. Fabuła jest bardziej skupiona na artystce, jej lesbijskim związku z ukochaną Hazel, który nie ma najlepszych dni. Skupiamy się tutaj na miłości ludzi do siebie oraz co możemy zrobić dla ukochanych naszego serca. Wzruszająca dla mnie historia, ale jednocześnie zahaczamy o marzenie, które chcemy spełnić. Oczywiście wkrada się tam wątek końca swojego życia, ale nie skupia się na tym cała historia snuta przez kartki komiksu. Koniec swojego życia nie jest rozważany tutaj do cna. W całym kontekście nawet tego tomu nie jest rozważany tylko sama śmierć, a kontekst życia. Jakie jest dla nas ważne, że powinniśmy na tym się skupiać mało jest dyskusji nad tym tematem. I ta historia to jest bardziej opowieść miłosna o poświeceniu, które dla ukochanej osoby można zrobić, ale z ciekawymi postaciami, które zapamiętamy od razu. ,,Wysoka cena życia” oraz ,,Pełnia życia” jak dla mnie są kwintesencją tematu rozstania się z życiem i warto je przeczytać. 

Jeszcze mamy  ,,Zimową opowieść” oraz ,,Koło” , które są w porządku szczerze mówiąc. Nie ma w nich nic co przykuwa uwagę czytelnika. ,,Koło” jest historią związaną z 9/11 niż kompletną historią. Ma być podbudowaniem ludzi, szukaniem celu i sensu po takiej wielkiej tragi, ale nie jest to historia która będzie pamiętana. Jest to bardziej oznaka czasu, która została wydana.

,,Zimowa opowieść” jest monologiem samej Kostuchy,  dlaczego robi to co robi i jakby było, gdy przestała to robić. Jest bardziej wprowadzeniem do ,,Wysokiej ceny życia” niż samodzielną historią. Jako taką szybko się zapomina i ja po przeczytaniu rzeczywiście zapomniałem już o jej istnieniu.

Zawsze trudno mi się pisze o rysunkach szczególnie w takim albumie jak ten, który się nie skupia na walce, na kosmicznych rzeczach oraz na rozkładówkach, które mają pomieścić jak największą liczbę bohaterów. Są czytelne i realistyczna co umożliwia cieszenie się fabułą. Nie mają żadnego efektu onieśmielenia, ale angażują czytelnika co jest na plus. Klimat i nastrój opowieść którą przedstawiają odzwierciadlają świetnie, gdzie jest to ważne podczas czytania komiksu.

Jeszcze muszą dać pochwałę albumowi za dodatki, których ilość jest przyzwoita. Mamy wstęp Tori Amos, biogramy, galerie rysunków wariacji na temat bohaterki oraz krótką historię ,,Śmierć mówi o życiu”, która ma charakter edukacyjny na temat AIDS oraz chorób wenerycznych. Z tej całej dodatkowej zawartości największe wrażenie robią galerie, bo możemy zobaczyć przeróżną wrażliwość artystów na temat Śmierci, gdzie niektóre są zbyt realistyczne, a później mocno abstrakcyjne. Daje to duży podziw dla ludzkiej wyobraźni. Przy okazji nadmienię, że wydanie też jest bardzo solidne w twardej oprawie i się  nie rozlatuje. Nikt o tym nie wspomina, bo Egmont przyzwyczaił nas do jakości, ale według mnie jest to też ważna kwestia opowieści.

Album ŚMIERĆ warto przeczytać, ale nie w tej chwili. Uważam, że warto zainteresować się nim po skończeniu głównej serii SANDMAN. Jest to miejscami album wspominkowy z innych tomów tej serii, więc przeczytanie w tak krótkim czasie tej samej historii mija się z celem.    

Wcześniejsza recenzja sprzed kilku lat autorstwa Damiana  - klik

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SANDMAN #8 i #20, DEATH: THE HIGH COST OF LIVING #1-3, DEATH TALKS ABOUT LIFE, A DEATH GALLERY #1, SANDMAN: A GALLERY OF DREAMS #1, THE ENDLESS GALLERY #1, DEATH: THE TIME OF YOUR LIFE #1-3, VERTIGO: WINTER'S AGE #2, #9-11, THE WORLD'S FINEST COMIC BOOK WRITERS AND ARTISTS TELL STORIES RO REMEMBER oraz SANDMAN: ENDLESS NIGHTS.

Komiks do kupienia m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.

Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz