Od czasu kiedy miałem przyjemność prowadzić spotkanie z Jamesem Tynionem IV na Pyrkonie 2017, jego kariera mocno się rozwinęła. Nawet w naszym miłym kraju nad Wisłą otrzymaliśmy większość jego kolejnych tytułów. Niektóre były lepsze (jak COŚ ZABIJA DZIECIAKI czy DEPARTAMENT PRAWDY), inne zaś… nie do końca spełniały pokładane w nich nadzieje (DETECTIVE COMICS, BATMAN). Nie zdziwiło mnie więc, że na fali tej popularności Egmont zaserwował nam jego bardzo świeży (12, „finałowy” zeszyt tej serii ukazał się w grudniu 2022) horror MIŁY DOM NAD JEZIOREM. Jak James sprawdził się jako scenarzysta tym razem?
10 osób dostaje
zaproszenie do tajemniczej willi nad jeziorem od niejakiego Waltera. Wszyscy
należeli do jego kręgu znajomych/przyjaciół na pewnym etapie swojego życia,
choć o nim samym wiedzieli niewiele. Ich wakacje w tym bardzo ekskluzywnym
miejscu mają potrwać tydzień. Jednakże już pierwszego wieczoru odkrywają, że
powodem ich znalezienia się w nim jest… koniec świata. Mogą tylko oglądać na
social mediach, jak przerażeni mieszkańcy Ziemi wstawiają nagrania z ostatnich
chwil swojego życia. Walter… Walter zaś okazuje się kimś o wiele bardziej
nietypowym, niż nawet oni mogli podejrzewać.
Z fabułami Jamesa
Tyniona IV często mam tak, że podoba mi się ich punkt wyjścia, ale ich
rozwinięcie oraz zakończenie już zwykle mnie rozczarowuje (wyjątkiem jest
jak na razie wspomniany już DEPARTAMENT PRAWDY oraz COŚ ZABIJA DZIECIAKI). MIŁY
DOM NAD JEZIOREM jest jak zbiór wszystkich elementów, który powinny mi pasować,
ale nie do końca jednak grają mi w jego twórczości. Sam pomysł jest
niesamowicie intrygujący. Określona grupa osób zamknięta w odciętej od świata
willi, to oczywiście pomysł stary jak przynajmniej I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO Agaty
Christie, ale połączenie tego z apokalipsą, kosmitami oraz tajemniczym planem
tych ostatnich sprawia, że nie mamy wrażenia obcowania z odgrzewanym kotletem.
Na plus oceniam też próbę pokazania różnych reakcji, jakie bohaterowie
prezentują w momencie zderzenia z ponurymi faktami oraz zarysowania ich
portretu psychologicznego.
Jednakże… z każdą
kolejną stroną mój zapał do tego tytułu malał. Przez opisywany album przewija
się aż 12 postaci i jakbyście kazali mi wymienić je wszystkie, to nie
potrafiłbym tego dokonać. A czytałem go z dwa razy. O wielu nie dowiadujemy się
praktycznie niczego. Im dalej w las ich portrety psychologiczne zaczynają się
rozłazić coraz bardziej. Ich zachowania — dopasowane do tego czego aktualnie
wymaga scenariusz. Każda kolejna głupotka (wraz z zakończeniem, które jest
wyciągnięte z najtańszego podręcznika scenopisarstwa z kosza w hipermarkecie)
zaś coraz bardziej boli. Chciałbym poznać odpowiedzi na zadane pytania (i
pewnie sięgnę po drugi tom), ale boję się, że albo ich nie dostaniemy, albo
wywołają one u mnie migrenę (z uwagi na poziom głupot z taniego horroru klasy
Z).
Całość ratuje
kreska Álvaro Martineza Bueno, który dwoi się i troi, aby nadać jak największe
poczucie realizmu opowiadanej historii. Jednocześnie sprawdza się zarówno w
budowaniu grozy (choć nie jest to szczególnie straszna opowieść), jak i w
scenach bardziej komediowych czy rodzajowych. Kupują mnie też jego zabawy
rozłożeniem kadrów na stronie/stronach oraz dynamika, którą nadaje historii. Do
tego Jordie Bellaire to kolorystka, która trafia idealnie w mój gust, a barwy,
które świetnie dobrała, podkreślają dziwność oraz anormalność całej opowieści.
Polskie wydanie reprezentuje sobą typowy poziom Egmontu. Mamy więc do czynienia z twardą okładką, papier kredowy, minimalną ilość dodatków oraz jak zwykle trzymające poziom tłumaczenie Pauliny Braiter. Nie różni się ono niczym właściwie od innych wydań komiksów z DC BLACK LABEL. Na spokojnie jednak można byłoby wydać ten tytuł w miękkiej oprawie oraz na gorszej jakości papierze.
MIŁY DOM NAD
JEZIOREM to rozczarowanie. Średniak, który szybko się czyta, ale nic nie
sprawia, że mógłby zapaść komuś na dłużej w pamięci. Boję się, że niestety
kolejne tytuły z nowej serii DC HORROR okażą się równie nijakie. A szkoda, bo w
przeszłości wydawca ten potrafił naprawdę zaserwować nam rzeczy niesamowite. Jeżeli
nie jesteście osobami, które chcą mieć na półce każdy komiksowy horror wydany u
nas, to możecie spokojnie pominąć ten tytuł.
Opisywane
wydanie zawiera materiał z komiksów THE NICE HOUSE ON THE LAKE #1-6.
Komiksu szukajcie w internetowym sklepie Egmontu lub w ofercie sklepu ATOM Comics.
-------------------
Recenzja całej serii (dwóch tomów), jaką na początku roku napisał Dawid - klik.
Dzięki za recenzję! Kurcze,myślałem,że ten komiks będzie lepszy,bo zapowiedzi i to co gdzieś na necie i YT mi się przewinęło to raczej ok wyglądało. Przymierzałem się do kupna,ale chyba sobie podaruje i kupię kolejne zeszyty Departamentu Prawdy;)
OdpowiedzUsuń