czwartek, 21 marca 2024

KSIĘGI MAGII tom 3: ROZWAŻANIE MOŻLIWOŚCI

Przygody Tima Huntera w ramach inicjatywy SANDMAN UNIWERSUM dobiegają końca. Seria zaliczyła dobre rozpoczęcie, bardzo dobry środek, ale czy umiała zakończyć się z gracją? Niekoniecznie.

W 2018 roku SANDMAN UNIWERSUM wystartowało w USA z fanfarami, sporym zainteresowaniem mediów oraz dużymi nakładami finansowymi skierowanymi na promocję. Nawet sam Neil Gaiman wypowiadał się pochlebnie o tej inicjatywie. Dość szybko jednak zainteresowanie kolejnymi tytułami zaczęło widocznie spadać. Poziom przedsięwzięcia, które architektem głównym (poza garniturami z DC Comics) był Simon Spurrier był może różny, ale raczej dobry. Nie wybitny. Zdarzały się różne potknięcia (vide DOM SZEPTÓW), ale wstydu nie było. Udało się zachować równowagę między odcinaniem kuponów od znanej marki, a jednak dostarczaniem (przynajmniej) porządnej rozrywki.

Dwa lata później świat stanął na głowie. 2020 rok to początek globalnej pandemii COVID-19, która mocno zachwiała naszą rzeczywistością. Doprowadziła też do przetasowań na rynku komiksowym. Między innymi DC Comics postanowiło wygasić wszystkie do tej pory wychodzące serie z SANDMAN UNIWERSUM. Doszło nawet do tego, że ostatnie zeszyty LUCYFERA ukazały się jedynie w wydaniu zbiorczym. Od tamtej pory (poczynając od THE DREAMING: WAKING HOURS) postawiono na wydawanie w ramach tej inicjatywy tylko mini serii (zwykle zamykających się potem w jednym wydaniu zbiorczym). Przez krótki czas wydawało się nawet, że cała ta linia wydawnicza umrze, ale sporo dla jej utrzymania przy życiu zrobił James Tynion IV i jego NIGHTMARE COUNTRY. Aktualnie jedyną serią wychodzącą w jej ramach jest nowy tytuł o Johnie Constantine, gdzie do pisania tej postaci powrócił znowu Simon Spurrier.

Z tego powodu ciężko nie mieć wrażenia, że zakończenie przygód Tim Huntera było trochę pisane na kolanie. Szczególnie że za scenariusz ostatnich pięciu zeszytów nie odpowiada tworząca od początku serię Kat Howard, a nowy scenarzysta David Barnett.

Zeszyty 14-18 kontynuują konsekwentnie wcześniejszą opowieść. W #14 (który dostaliśmy też w pierwszym tomie JOHN CONSTANTINE. HELLBLAZER) John próbuje pozbyć się Tima (wiedząc, co ten może dokonać), ale ostatecznie daje mu szansę. Następnie Hunter musi się zmierzyć ze swoją złą wersją z innego wymiaru (teoretycznie będącej w zmowie z Zimnym Płomieniem) oraz rodzącą się niechęcią do jego osoby, którą zaczynają wykazywać dzieciaki z jego szkoły (w tym jego była najlepsza przyjaciółka).

Kiedy główne zagrożenie (wcześniej zapowiadane zarówno w KSIĘGACH MAGII oraz HELLBLAZERZE) zostaje pokonane, to seria niejako próbuje otworzyć nowy rozdział. Poznajemy nastolatkę o imieniu Izzy, która także umie posługiwać się magią (i ma za nic reguły). Odwiedzamy wymiar magicznego, niekończącego się nigdy festiwalu magicznego i kiedy Tim wraca do rzeczywistości… Bęc… Musimy na szybko kończyć fabułę. Dowiadujemy się więc, kim są członkowie Zimnego Płomienia i dlaczego polują na Huntera. Poznajemy prawdziwą tożsamość jego nauczycielki – Pani Rose. A pojawiający się znikąd Martwi Detektywi sądzą Tima za dotychczasowe nadużycia. Jedynie los matki głównego bohatera pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą.

Nie jest więc źle. Dostajemy odpowiedzi na większość pytań. Główny bohater uczy się i idzie do przodu. Jednocześnie widać, że wszystko to było pisane w ogromnym pośpiechu oraz z o wiele mniejszą kontrolą jakości niż w poprzednich tomach. Cały finał zawiera się bowiem w jedynie 3 zeszytach. I pewne wątki kończą się za nim tak naprawdę miały okazję wybrzmieć.

Do tego jakby scenariuszowi bardzo ciąży motyw ksiąg magii, które Tim ma  zbierać i użytkować. Pojawiają się one dość przypadkowo i rzadko kiedy są czymś więcej niż wytrychem fabularnym, aby akcja mogła potoczyć się w wymaganym kierunku. Równie dobrze mógłby je zastąpić jakikolwiek inny przedmiot.

Trochę też boli, że rozwiązanie kwestii przyszłości Tima oraz jego ewentualnego zejścia na złą stronę (które było ważne dla dwóch serii z SANDMAN UNIWERSUM) w sumie jest mało emocjonujące. Nie wciąga szczególnie czytelnika. Z dużej chmury dostajemy wyjątkowo mały deszcz.

Jeżeli chodzi o rysunki, to znowu odpowiadają za nie Tom Fowler (od początku serii) oraz częściowo wspierający go Craig Taillefer (pracujący przy serii od drugiego tomu). Wciąż mamy do czynienia z cartoonowo-młodzieżowym stylem graficznym, który sprawdza się przy tej opowieści, ale nie wzbudza też większych emocji. Panowie nie eksperymentują z dynamiką kadrów, ekspresją bohaterów czy wyglądem potworów. Wszystko jest poprawne i rzemieślnicze. To samo można dokładnie napisać o kolorach, za które odpowiadają Jordan Boyd, Marissa Louise oraz Brain Reber – poprawne, ale bez fajerwerków.

KSIĘGI MAGII zapowiadały się na tytuł, który będzie chciał namieszać w magicznym zakątku SANDMAN UNIWERSUM, łącząc paranormalny dramat ze szkolną młodzieżówką. Ostatecznie jednak (w dużej mierze przez czynniki zewnętrzne) zakończyły swój los jako co najwyżej średnia seria, która zainteresuje raczej tylko największych fanów Tima Huntera. Ewentualnie może zainteresować czytelników bardziej zbliżonych do niego wiekiem, dla których będzie to raczej pierwsze spotkanie z nim.

 

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BOOKS OF MAGIC #14-23.

Komiks ten znajdziecie m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz