czwartek, 17 października 2024

SANDMAN PRZEDSTAWIA: BAJANIA


Tak trochę znikąd (w sensie potrzeby, bo zapowiedź pojawiła się już jakiś czas temu) Egmont uraczył nas tomem zbierającym 4 historie rozgrywające się w uniwersum Sandmana... tego oryginalnego, a nie cały czas wychodzącego UNIWERSUM SANDMANA napisane przez Billa Willinghama. Mam nadzieję, że nie miała to być przystawka rozgrzewająca nas przed pierwszym tomem SANDMANA. TEATRU TAJEMNIC. Nie ukrywam bowiem, że trochę przysypiałem podczas jej "konsumpcji".

Jestem prostym czytelnikiem komiksowym. Jak widzę w tytule słowa SANDMAN, to zwykle sięgam po dany tytuł choćby z ciekawości. Wiadomo jednak, że wśród rozbudowanego świata SANDMANA sprzed 2018 roku zdarzały się perełki (LUCYFER), jak i totalne odcinanie kuponów od oryginału. I z tym ostatnim niestety mamy tu do czynienia (plus próbą przyciągnięcia czytelników nazwiskiem Willinghama). 

W skład recenzowanego tomu wchodzą 4 historie: jedna z serii ŚNIENIE (numer 55) oraz 3 wydane w ramach 2 serii-antologii THE SANDMAN PRESENTS (powstałej po tym jak ŚNIENIE z antologii zmieniło się w serię z jedną, ciągłą fabułą). 

Zbiór zaczyna się od historii MERV DYNIOGŁOWY, AGENT ŚNIENIA z serii THE SANDMAN PRESENTS rysowanej przez znanego współpracownika scenarzysty — Marka Buckinghama. Jeżeli lubiliście przygody Jacka z Baśni (czy to w BAŚNIACH, czy w serii solowej), to dostaniecie tu powtórkę tego samego tylko z Mervem w roli głównej i w klimatach parodii przygód Agenta 007. Historyjka całkowicie przewidywalna od początku do końca i absolutnie nic niewnosząca do świata Śnienia. Graficznie jest ok, ale też bez żadnego ognia czy choćby cienia kreatywności. 

DALSZE PRZYGODY DANNY'EGO NODA, BOHATERSKIEGO AGENTA BIBLIOTECZNEGO bardziej pasowałyby do BAŚNI. Daniel Nod to postać stworzona przez Billa Willinghama właśnie na potrzeby tej opowieści (przewinie się jeszcze w tle ostatniej historii i potem nikt już z niego nie korzystał). Asystenci biblioteczni to osobnicy, którzy muszą odnaleźć książki wypożyczone z biblioteki lśnienia i niezwrócone na czas (pomysł trochę mało pasujący do tego świata). Przemierza więc krainy różnych opowieści wraz z Goldiem i odnajduje zagubione woluminy. Każdy świat jest zaś rysowany przez innego rysownika, a czasami nawet się one przenikają. Opublikowana 2 lata przed startem magnum opus Willinghama historyjka raczej co najwyżej może stanowić ciekawostkę dla fanów BAŚNI jako swego rodzaju wczesna wprawka. Poza powtarzającym się gagiem z Dannym zwracającym się do Goldiego co chwilę innym imieniem postaci drugoplanowych znanych z literatury nic innego mnie tu nie zaciekawiło, ani nie rozbawiło. 

Trzecia i najdłuższa z historii TESALIADA opowiada o przygodach ostatniej z tesalskich wiedźm, na którą ktoś nasłał Łapacza. Początkowi przeciwnicy ruszają razem w drogę, aby nasza bohaterka odkryła, kim są mocodawcy nasłanego na nią ducha. Stąd też wyrusza w drogę, korzystając ze schematu "Podróży Bohatera" Josepha Campbella. Teoretycznie wg dialogów bohaterów ma być trochę śmiesznie, trochę strasznie, a momentami nawet romantycznie(?). Jednakże wszystko to opowiedziane jest bez emocji, choć odrobiny tajemnicy czy nawet drobnej dawki adrenaliny. Najgorsze jest jednak to, że Tesalia straciła w tej opowieści cały swój pazur i aurę tajemniczości. Gdzieś zagubiły się jej warstwy i cały tragizm. Do tego Shawn McManus (jeden z twórców Tesali) narysował to wszystko dość kreskówkowo. Przez co nawet sceny rzezi wyglądają raczej, jakby spokojnie mogły trafić do filmu z kategorią wiekową PG-13. 

WSZYSTKO, CO ZAWSZE CHCIELIBYŚCIE WIEDZIEĆ O SNACH ALE BALIŚCIE SIĘ ZAPYTAĆ to zbiór luźnych historii o tworzeniu i reżyserii snów dla śmiertelników (w pewnym sensie inspirowanym filmem Woody'ego Allena, którego tytuł parodiuje). Wszystkie one znajdują swego rodzaju kulminację w wielkiej klapie mega-snu-widowiska reżyserowanego przez elfkę Naulę. Każdy z mini-epizodów rysowany jest przez innego rysownika. Czy są one bardzo zabawne? Nie. Jednakże skłamałbym, gdybym napisał, że kilka mnie leciutko nie rozbawiło. Najbardziej CZY SNY ŚNIĄ I CZY MAJĄ WŁASNE SNY? rysowane przez Duncana Fegredo. Nie szaleje on może tu jak w ENIGMIE czy TWARZY (wręcz mocno ułagadza swoją kreskę), ale wybija się na tle dość cartoonowych rysunków pozostałych historyjek. 

Co ciekawie zbiór ten jest niekompletny jeżeli chodzi o spin-offy SANDMANA pisane przez Billa Willinghama. Brakuje w nim THE SANDMAN PRESENTS: THESSALY — WITCH FOR HIRE — komiksu dla czytelników od 10 roku życia, gdzie Tesalia mierzy się z Kupidem. 

Polskie wydanie BAJAŃ w ramach skromnych dodatków posiada przedmowy do całego tomu i konkretnych opowieści od scenarzysty oraz galerię okładek na końcu. 

Nie oszukujmy się, to zbiór dla prawdziwych, obsesyjnych fanów świata SANDMANA albo Billa Willinghama. Pozostałym czytelnikom nie zaoferuje on niczego ciekawego. Szczególnie w cenie okładkowej 99,99 zł. Jeżeli chcecie, to oczywiście nie powstrzymam go przed jego zakupem (bo nie mam takich mocy), ale honor nie pozwoli mi wam polecić tego albumu. 

Komiks nadesłało wydawnictwo Egmont i nie ma to wpływu na ostateczną ocenę.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE SANDMAN PRESENTS: MERV PUMPKINHEAD AGENT OF D.R.E.A.M., THE DREAMING #55, THE SANDMAN PRESENTS: THE THESSALIAD #1-4, THE SANDMAN PRESENTS: EVERYTHING YOU ALWAYS WANTED TO KNOW ABOUT DREAMS... BUT WERE AFRAID TO ASK #1.

Wydanie zbiorcze znajdziecie w sklepie Egmontu oraz ATOM Comics.

Autor: Krzysztof Pielaszek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz