czwartek, 17 października 2024

JOKER: ŚWIAT


Cztery lata temu ukazał się wyjątkowy projekt BATMAN: ŚWIAT, antologia stworzona przez autorów z kilkunastu krajów. Najwidoczniej tego rodzaju bat-kolekcja okazała się być na tyle sporym sukcesem, że DC Comics poszło za ciosem i tak oto dostaliśmy album JOKER: ŚWIAT. Na wstępie zaznaczę, że DC trochę oszukało i 12 z 13 historii jest premierowych. Segment japoński to po prostu przedruk fragmentu mangi JOKER: OPERACJA SPECJALNA. Swoją drogą, całkiem udanej komedii (nie lubię mang, a ta mi się podobała), ale rzecz w tym, że z tego powodu nie biorę jej pod uwagę w poniższym zestawieniu. To jedziemy, od moim zdnaniem najsłabszej, do najlepszej.


12. Kamerun, "Czarna terapia": Scenariusz nie sili się na oryginalność i zamiast komiksowej miniatury dostajemy nudny teaser większej historii, która zapewne nigdy nie doczeka się kontynuacji.

11. Meksyk, "Zapaśnik": Brudna, intrygująca kreska w historii torturowania syna tytułowego zapaśnika. Moja wrażliwość mówi temu "nie".

10. Stany Zjednocozne, "Epilog jest prologiem": Reklamowanie tego szorta jako epilogu do TRZECH JOKERÓW jest sporym nadużyciem. Brak znajomości tej historii w żadnym stopniu nie zmieni postrzegania 3J. Ciekawszą lekturą od tych kilku premierowych stron jest poprzedzający je biogram Geoffa Johnsa. 

9. Niemcy, "Żadnego jazzu": Joker lubi jazz i chce kontrolować pogodę. Jedynym efektem pogodowym, jaki ja poczułem było wianie nudą.

8. Polska, "Królewski błazen": Jest lepiej niż w BATMAN: ŚWIAT. Tamta opowieść była bardzo waniliowia i jeśli cokolwiek sie z niej pamięta, to nieudany żart z tego, że "bat" to po polsku "nietoperz", a to przecież tyle liter... oklaski, kurtyna 😐.
Tym razem rysuje Jacek Michalski, którego twórczość nie była mi dotychczas znana. Jego kreska nie trafiła w mój gust, ale przyczepię się do anatomii Jokera. Wielka głowa mocno kontrastuje z krótkimi rękami i cienkimi jak patyki nogami. Skutkiem czego, przypomina on kukiełkę z ulicznych przedstawień. Artysta nie jest w tej karykatulności złoczyńcy konsekwentny, albowiem na ostatniej stronie (gdzie mamy coś na kształt ulotki promującej nasz kraj – serio, przyjrzyjcie się ekranom w pokoju Jokera) wygląda proporcjonalnie. Uważam i można się ze mną nie zgodzić, że przy antologii, która wychodzi w 13 krajach artysta o mniej zachowawczym, bardziej wyróżniającym się stylu zrobiłby większe wrażenie. A jak już jesteśmy przy szkodzie, to szkoda, że pisanie scenariusza ponownie przypadło w udziale Tomaszowi Kołodziejczykowi. Bycie dobrym wydawcą, czy pisanie (przed laty) książek sci-fi nie czyni z miejsca odpowiednim wyborem na scenarzystę komiksowego. Ach, gdybyśmy mieli tylko w naszym kraju jakiś zaprawionych w pisarskim fachu twórców, albo znanych także poza nim (<chrząkniecie> Sztybor <chrząkniecie>). Co do samej fabuły, kręcącej się w okół próby kradzieży obrazu "Stańczyk" pędzla Jana Matejki, to nie jest ona złym pomysłem. Skojarzenie jednego błazna z drugim nasuwa się samo - z resztą Stańczyk pojawił się niedawno na okładce nowej płyty Lady Gagi, towarzyszącej filmowi JOKER: FOLIE À DEUX. Na pierwszej stronie poznajemy kilku polskich superbohaterów. Nie są to jednak ci znani polskim czytelnikom, jak Ćma czy Bler, a nowe twory, z których każdy dostaje zaledwie jeden kadr. Niedźwiedziołak Wojciech (łapiecie?), geniusz komputerowy Syrena, władający telepatyczną "gadką" Cwaniak, Profesor Geist oraz - trzymajcie się mocno - walcząca impulsami energetycznymi Ai-polon-ia 😂. I wreszcie wisienka na torcie, ten, który stawi czoło błaznowi ze zgniłego Zachodu. Nasz własny rycerz: czarny rycerz z Krakowa, który zabija złych ludzi. Zawisza Czarny!


Prawda, że wygląda jak Hegemon z "Kajka i Kokosza", tyle, że w turbo zbroi?  Cringowo, ale chociaż w przeciwieństwie do historii z BATMAN: ŚWIAT zapada w pamięć i wywołuje śmiech. Może nie takiego efektu oczekiwał scenarzysta, ale przynajmniej tym razem historia jest jakaś a nie nijaka. Ogółem to tak, jak z średnioudanym obrazkiem dziecka, można pochwalić kilka elementów unikając górnolotnego i nic nie wnoszącego "pięknie" i schować do tęczki na pamiątkę.

7. Brazylia; "Miasto szaleńców, cmentarz żywych": Transfer Jokera do więzienia w Ameryce Południowej. Mała lekcja brutalnej historii i kreska przywodząca mi na myśl Dave'a McKeana z czasów AZYLU ARKHAM, choć zdecydowanie w jaśniejszych barwach.

6. Korea  Południowa, "Naśladowca": Historia gliniarza wyłapującego naśladowców gothamskiego klauna. Jedyna w tym zbiorze, w żaden sposób nie związana z krajem, w którym dzieje się miejsce akcji.

5. Turcja, "Głupiec w butach": Joker pucybut mający swoich młodszych pomagierów daje wykład o kradzieży dziecistwa kulturowego. Rzecz ma miejsce w XIX-wiecznym Stambule i daje nam możliość zobaczenia klauna z DC w fezie i z wąsem.

4. Hiszpania, "Wiosenna przerwa": Jedyna opowieść, jaką zapamiętałem z poprzedniej antologii również pochodziła z tego kraju historia (autorem był wóczas Paco Roca). Tym razem hiszpański segment wyróżnia się przede wszystkim warstwą graficzną Davida Rubina, autora powieści graficznej "Ogień".

3. Czechy, "Kafka, piwo, semtex": Ładnie narysowany casting na czeskiego Jokera. Lekkie i zabawne.

2. Włochy, "Strategia potęgowania napięcia": Najbardziej polityczny fragment zbioru, gdzie wyzwolony Joker może być postrzegany poniekąd jako bohater, inspirujący do rewolucji. A to wszystko przedstawione euorpejską kreską tak, że aż czuć włoskie słońce na twarzy.

1. Argentyna, "Pogrzeb": Tym razem, nemezis Batmana staje się wzorem dla postaci chuligańskiego Jokera.  Historia pseudokibiców, działających na zasadach zorganizowanej przestępczości jest czymś, coś co mogłoby wydarzyć się i u nas. Z perspektwy Polaka, jest ona najbardziej uniwersalną w całym zbiorze i pozbawiona nawiązania do DC śmiało nadawałaby się na dłuższą formę komiksową.

Zbiory opowiadań to zazwyczaj taka mieszanka studencka, są orzechy, które lubimy bardziej od innych i są też rodzynki (nie znoszę rodzynek). A jak już zjesz, to było i nie ma, nie da się zjeść drugi raz i tak samo, nie widzę sensu wracać do ponownej lektury JOKER: ŚWIAT. Uśmiałem się na polskim "Królewskim błaźnie" i jestem pod dużym wrażeniem argentyńskiego "Pogrzebu", a to i tak więcej niż się spodziewałem po tym komiksie przed jego lekturą.


Komiks otrzymałem do recenzji od wydawcy. Wydawca nie ma wpływu na moją opinię.



Damian Maksymowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz