środa, 30 czerwca 2021

BATMAN: TRZECH JOKERÓW


Gdy wróciłem do czytania komiksów, to właśnie za sprawą tych pisanych przez Geoffa Johnsa wsiąknąłem bardziej w uniwersum DC. Johns był wówczas pisarską maszyną – coś jak teraz Jeff Lemire – i zaczął wyhamowywać dopiero w trakcie New 52 by ogarniać kreatywnie marki DC w innych mediach. Tam nie święcił jednak porównywalnych sukcesów aż do czasu niedawnego serialu STARGIRL. Jeśli chodzi o komiksy to zachciało mu się bawić w Moore’a. Naśladownictwo jest najwyższą formą uznania, ale Geoff wziął to sobie zbyt dosłownie do serca. Efektem tego był sequel STRAŻNIKÓW – ZEGAR ZAGŁADY (moja recenzja tutaj), a teraz romansujący mocno z ZABÓJCZYM ŻARTEM komiks TRZECH JOKERÓW.

Historia tego projektu choć krótka, to jest mocno rozciągnięta w czasie. Pod koniec swego runu w LIDZE SPRAWIEDLIWOŚCI z New 52, w historii WOJNA DARKSEIDA Batman usiadł na Tronie Mobiusa. Ów kosmiczny artefakt posiada wszelaką wiedzę i Batman zapytał o imię Jokera. Odpowiedź była dla niego prawdziwym szokiem, albowiem dowiedział się, że Jokerów jest trzech. Rozwinięcie tego wątku nie przyszło jednak od razu ani później. Inicjatywa Rebirth zdążyła dobiec końca, a czytelnicy nadal nie poznali dalszego ciągu tej zaskakującej rewelacji. Dopiero w zeszłym roku w ramach imprintu Black Label ukazała się mini seria THREE JOKERS, która choć traktuje o tym wątku to nie do końca kontynuuje wątek bat-boga z tronu Mobiusa. Nie chcę spoilerować, ale kto pamięta scenę z Batsem na tronie i doczyta TRZECH JOKERÓW do końca można się mocno zdziwić tą niekonsekwencją czy też mini retconem. Z resztą takich niezgodności „strażnicy kontinuum” (czytelnicy przekładający spójność świata przedstawionego i ciągłość wydarzeń nad poziom opowiadanej historii) wyłapią więcej – chociażby w kwestii kostiumów,  "śmierci" Jasona czy obecności Alfreda. Johns ma na swoje wytłumaczenie inspirację komiksem Moore’a i Bollanda. ZABÓJCZY ŻART był swoim własnym bytem. Został stworzony jako historia spoza kontinuum, sukces jaki odniósł sprawił, że z czasem został on do niego wciągnięty. Scenarzysta TRZECH JOKERÓW oraz rysownik Jason Fabok życzyliby sobie, żeby czytelnicy zdecydowali czy ten komiks jest częścią regularnego DCU czy nie, jak również zostawia wolną rękę innym twórcom, którzy chcieliby wykorzystać wątki z TJ w swoich historiach. Wygodne wytłumaczenie, ale bądź co bądź działa.

Gdy czytałem TJ pierwszy raz na bieżąco moja ocena tego komiksu była hurra optymistyczna, inaczej ma się sprawa po skonsumowaniu całości na jeden raz. Historia miała skupiać się na trójce herosów: Batmanie, Barbarze Gordon/Batgirl i Jasonie Toddzie/Red Hoodzie, każdym skrzywdzonym przez Jokera w niewyobrażalny sposób. O ile Pan J robi z życia Batsa piekło dość regularnie to w przypadku jego bat-protegowanych były to wyskoki jednorazowe, ale zostawiające na psychice blizny nie mniej trwałe niż te, którymi przeorane jest ciało Mrocznego Rycerza. Tyle tylko, że w rzeczywistości największy nacisk położony jest na Jasona, co nie jest wadą, ale też nie tak reklamowane było TJ. Z drugiej strony przydałoby się by podobna ilość czasu dostała Babs oraz jej ojciec. W ZABÓJCZYM ŻARCIE, do którego z taką lubością odwołuje się Johns Joker skrzywdził Barbarę fizycznie, ale James Gordon został wystawiony tam na ciężką psychiczną próbę. Jednak ten istotny element został w TJ zignorowany i obecność Jima ogranicza się do stania w deszczu i krótkich wymian zdań z członkami bat-rodziny na miejscach zbrodni. Zmarnowany potencjał? Jak najbardziej. Rażą mnie jeszcze dwie rzeczy: to, że Batman przymyka oko na sposób działania Jasona oraz jedna z końcowych scen z taśmą klejącą, której cringe walił prosto w twarz równie silnie, gdy czytałem serię w oryginale. Swoja drogą, czy wcześniej Alfred był współodpowiedzialny za fatalny spacerek Wayne'ów?

Oczekiwałem większej rewelacji dotyczącej trzech Jokerów (Klauna, Komika i Zbrodniarza), ale cieszę się, że zostaliśmy z nutką niedopowiedzenia, definitywne odpowiedzi popsułyby postać Błazeńskiego Księcia Zbrodni. Johns dobrze rozegrał traumę złamanego niegdysiejszego Cudownego Chłopca. Jego relacja z Barbarą Gordon przypadła mi do gustu, ale pociągniecie tego wątku w #3 mi zgrzyta. Z jednej strony rozumiem Jasona, ale podbudówka pod to była za krótka. Rewelacja z epilogu jest na tyle duża, że może zostać kiedyś pociągnięta dalej, ale nie musi i dobrze, tak powinno być, historia może skończyć się w tym miejscu i będzie spoko. Nie mam do epilogu żadnych wątków, ale mam jedno ALE. Końcowe sceny wytraciły trochę emocjonalny wydźwięk. Lepiej IMO byłoby gdyby zamieniono miejscami kadry (nie trzeba zmieniać tekstu tylko ułożenie kadrów) i finałowy zeszyt kończyły kadry z Jasonem i Babs. Po wydarzeniach z finału Bruce mógł zaznać częściowego ukojenia, ale tamta dwójka nie. Ta sprawa zerwała strupy z ich ran i chciałoby się by na nich historia się zamknęła.

Jason Fabok odwalił fenomenalną robotę we wszystkich zeszytach. Jego prace są dopieszczone w każdym szczególe. O inspiracjach ZABÓJCZYM ŻARTEM (warto sobie odświeżyć przed lekturę) rysownik mówił od początku. Udało mu się zachować swój styl jednocześnie wpisując się w estetykę Bollanda, którego kreacja Jokera jest dla mnie najbardziej ikoniczną (pod kątem wizualnym). Z racji tego, że TJ to popis talentu Faboka jest mi tym bardziej przykro, że w wydaniu zbiorczym zabrakło sekcji making off ze szkicami czy galerii alternatywnych okładek, bo tych ostatnich na potrzeby serii powstało naprawdę dużo.

Warto było czekać? Niekoniecznie. TJ jest komiksem, do którego raczej nie wrócę, bo to tylko ok czytadło, które wybija się przede wszystkim warstwą graficzną. Nie wejdzie ono do kanonu bat-lektur, o ile DC nie wepchnie go tam siłą, a na pewni nie wypada stawiać go na półce obok ZABÓJCZEGO ŻARTU. Choć tym razem Johns postawił na to, co chce powiedzieć, a nie jak to zrobić by było jak u Moore'a, imitatorstwo jest mniejsze, lecz nadal nie jest ten Johns, który sprawił, że pokochałem DCU.



Damian Maksymowicz


Opisywany zbiór zawiera materiały pierwotnie opublikowane w zeszytach BATMAN: THREE JOKERS #1-3. Ten i inne komiksy z linii Black Label możecie kupić na stronie Egmontu lub w sklepie AtomComics.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz