W świecie Supermana dochodziło ostatnimi laty do wielu zawirowań. Jakiś czas temu tytuł Człowieka ze Stali przejął syn Kal-Ela, Jonathan Kent, gdy ten opuścił Ziemię z misją na Warworld. W ramach albumu Powrót Kal-Ela zaobserwować mogliśmy kulminację wszystkich wątków, które opowiadane były w innych seriach poświęconych Supermanowi, a także zapowiedzi kolejnych, w tym Action Comics.
Clark Kent powraca na Ziemię, znacznie bardziej doświadczony i silniejszy, po wszystkich swoich kosmicznych przygodach. Lex Luthor sprawił, że cały świat zapomina o ujawnionej kilka albumów wcześniej tożsamości Supermana, przez co ten powraca na Ziemię z czystą kartą. W międzyczasie zbiera też całą swoją eS-rodzinę, która poszerza się także o Phaelosiańskich bliźniaków. To doprowadza do zawiązania się ruchy aktywistycznego Niebieskiej Ziemi, który działa przeciwko uchodźcom z Warworldu. Gdy w Metropolis otwiera się nowa Steelworks Tower dochodzi do ataku Metallo, podczas którego cała Super-Rodzina łączy swoje siły.
Philip Kennedy Johnson świetnie nabudowuje klimat opowieści. Doskonale kontynuuje wątki z poprzednich napisanych przez siebie albumów i jednocześnie nie rzuca czytelnika na głęboką wodę. Album Powrót Metallo to doskonały start i atrakcyjne wejście dla niezaznajomionego z aktualnymi wydarzeniami czytelnika. Sprowadza z powrotem Metallo, dając mu kilka nowych umiejętności, tym samym pogłębiając jego historię w postaci atrakcyjnie rozrysowanej retrospekcji.
Z drugiej strony dysponuje aż siedmioma superbohaterami z gigantycznym S na klacie, co udaje mu się doskonale udźwignąć. Oczywiście skupia się tutaj na nabudowaniu dwójki nowych bohaterów, a tacy jak Kara, czy Conner są zaledwie tłem, lecz w ich obecności także drzemie ogromny potencjał na kolejne tomy. Tym samym wszyscy mają ze sobą zawiłe, rodzinne relacje, a sam Superman coraz bardziej działa nie tylko w pojedynkę, ale z pomocą innych, bliskich mu podopiecznych.
Autor świetnie zarysowuje tutaj motyw rodziny, który w rezultacie jest główną siłą napędową albumu, a wątek z Metallo to jedynie konflikt, który nabudowuje akcję. Metropolis przechodzi przez ogrom zmian, nie tylko tych związanych ze Steelworks Tower. Miasto aspiruje ku przyszłości, co także nabudowuje konflikt z aktywistami.
Rafa Sandoval perfekcyjnie sprawdza się w roli rysownika nowego Action Comics. Nie tylko świetnie potrafi nadać kolorytu całej historii, ale także skupia się perfekcyjnie na tym ‘akcyjnym’ aspekcie opowieści. Nadaje niezwykłej dynamiki, zarówno w scenach bijatyk, jak i tych spokojniejszych, nakreślając doskonale rodzinny aspekt opowieści. Ponadto Sandoval oferuje wiele przepięknych redesignów strojów znanych bohaterów, jak chociażby dla Kary, czy Jona, który skądinąd ma bardzo podobne logo do Corenswetowego Supermana. Niektóre z postaci wypełniają kadr, inne są wyeksponowane w klasycznym rozmyciu. Rysownik niestety kreuje bardzo podobne do siebie twarze, przez co w rezultacie męscy członkowie Super-rodziny na niektórych kadrach wyglądają niemalże identycznie, co może mylić zwłaszcza przy tak szybkiej i dynamicznej lekturze. Krótką część albumu zilustrował Max Raynor i o ile często takie nagłe zmiany rysowników odczytuję jako wadę, tak tutaj oba style graficzne dopełniły się idealnie, a większej zmiany nawet nie odczułem.
Powrót Metallo to świetna kontynuacja poprzednich przygód Supermana, która ponownie utrzymuje mnie w przekonaniu o ogromnym bogactwie tej postaci dla świata DC. Album stanowi nie tylko świetną opowieść rodzinną, ale przede wszystkim świeży start dla nowego czytelnika. Mimo wszystko znajomość poprzednich tomów zwyczajnie dopełniłaby lektury.
------------------------------------
Komiks otrzymany w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont, które nie ma wpływu na treść powyższej recenzji oraz opinii.
Opisywany komiks zawiera materiał z ACTION COMICS #1051 - 1056. Znajdziecie go m.in. w sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz