czwartek, 12 grudnia 2019

HEROES IN CRISIS

Jeszcze przed startem inicjatywy znanej jako New 52, za sprawą scenarzysty J.M. Straczyńskiego pojawiły się informacje o innowacyjnym projekcie o nazwie "Samaritan X". Miał to być specjalny szpital, czy też klinika dla superbohaterów DCU, umiejscowiona w Gotham City, służąca leczeniu zarówno tych fizycznych, jak i psychicznych ran odniesionych przez Batmana, Supermana i spółkę. Z różnych względów ten wyczekiwany przeze mnie z zaciekawieniem projekt nigdy nie został zrealizowany, a przynajmniej nie przez jego pierwotnego pomysłodawcę. W 2018 roku, bazując na tamtym temacie, jeden z głównych obecnie architektów komiksowego świata DC - Tom King, zainicjował nowy kryzys, w którego centrum umieścił właśnie taką superbohaterską klinikę. Zaprosił swoich czytelników do Sanktuarium, w którym wizyta wielu herosom pomogła, część z nich niestety pozbawiła życia, a jednego doprowadziła wręcz do upadku.

Sanktuarium to nierzucający się w oczy, utworzony na uboczu przez wielką trójcę ośrodek, w którym jak się okazuje bardzo wielu bohaterów, w tym sami jego twórcy, zaliczyło już (jedną lub więcej) sesję terapeutyczną. Przy pomocy sztucznej inteligencji, nowoczesnej technologii oraz specjalnych hologramów, herosi mogą dojść do siebie po różnych urazach, jakie powstały na ich psychice w wyniku nieustannej walki ze złem tego świata. To tutaj, w sekrecie przed opinią publiczną, bohaterowie zmagają się ze swoimi chwilami słabości,  dochodząc się do siebie po różnych ciężkich wydarzeniach i nabierają sił do dalszego działania. Cały ten mechanizm i opracowany szczegółowo schemat wydaje się pozbawiony wad i w stu procentach sprawdzalny, do momentu, aż w Sanktuarium dochodzi tragedii. Superman odkrywa na miejscu zwłoki wielu pacjentów - w większości kompletnie nieznanych -  co inicjuje natychmiast śledztwo przy współpracy z Batmanem oraz Wonder Woman. Głównymi podejrzanymi stają się Booster Gold oraz Harley Quinn.

O ile run Kinga w BATMANIE można traktować jako pewną wariację na temat KNIGHTFALLU, o tyle wydarzenia kręcące się wokół Sanktuarium przywołują pewne skojarzenia z KRYZYSEM TOŻSAMOŚCI. Scenarzysta sięga tutaj po jeden z jego ulubionych tematów, czyli zespół stresu pourazowego, pojawiający się w mniejszym lub większym stopniu w innych jego komiksach. Jeśli oczekujecie zatem typowego, dynamicznego  akcyjniaka, gdzie ci dobrzy ścigają tego złego, a nie interesuje Was zaglądanie do głowy poszczególnych superbohaterów (nie takie dosłowne oczywiście, jak z użyciem pewnego klucza w L&K), to radzę poszukać sobie czegoś innego do przeczytania. Wpływ na częste i gęste nawiązywanie do PTSD, ma oczywiście czas spędzony przed byłego agenta CIA w Iraku i traumatyczne przeżycia, jakie doświadczają ludzie podczas tego typu służby. Skoro dotyka do żołnierzy, to równie dobrze i odzianych w kolorowe trykoty herosów, którzy wykonują równie trudną i ważną misję, co owocuje zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi ranami.  Żonglowanie osobistymi rozterkami i analizowanie zdrowia psychicznego głównego bohatera, sprawdziło się chociażby na przykładzie Scotta Free, ale już niekoniecznie w przypadku znacznie większej grupy herosów, i nie przy użyciu takich, a nie innych metod terapii. Dlaczego?


Sposób, w jaki twórca zdecydował się leczyć traumatyczne przeżycia pacjentów Sanktuarium obnaża jego brak wiedzy pana Kinga w temacie, co akurat w jego przypadku bardzo dziwi. Konsultacja z jakimś fachowcem z tej dziedziny byłaby wielce wskazana. Zamiast wyszkolonego personelu mamy sztuczną inteligencję, a wielokrotne odtwarzanie poprzez system hologramów bolesnych zdarzeń/sytuacji, prowadzić powinno raczej do pogłębienia problemu, a nie do jego wyleczenia. Nie dziwi mnie zatem kompletnie fakt, że jedna z osób nie wytrzymała, załamała się jeszcze bardziej i wyładowała swoją frustrację oraz ból na innych. Inna sprawa, że udając się dobrowolnie do takiej placówki, tak na logikę, każdy powinien pozbyć się wszelkiego rodzaju broni, a także dobrowolnie założyć jakiś ogranicznik na swoje moce, skoro wokół tyle innych bohaterów niestabilnych emocjonalnie. Dodając do tego zaniedbanie systemów bezpieczeństwa placówki (wpuszczone zostają bez problemu chociażby takie "superbohaterki", jak Harley oraz Ivy) aż dziw, że wcześniej nikt nie zginął. Perfekcyjny odnośnie każdego detalu Batman na to pozwolił?  Nie wiem, jestem laikiem w tym temacie, ale takie rzeczy automatycznie przyszły mi do głowy, widząc zasady panujące w Sanktuarium i to, do czego taka sielanka doprowadziła.

HEROES IN CRISIS nie jest prowadzony według sprawdzonego schematu, gdzie dochodzi na początku do zbrodni, a w kolejnych zeszytach, wraz z grupą detektywów, czytelnik powoli łączy ze sobą poszczególne wskazówki i próbuje odgadnąć, kto jest winny. Już pierwszy zeszyt, zamiast specjalnie szokować, generuje mieszane uczucia i nie obiecuje czegoś niesamowitego, nie zachęca szczególnie mocno do dalszego śledzenia. Kolejne rozdziały wnoszą niewiele, śledztwo jakby stało w miejscu, historia wydaje się zbyt przeciągana, a zamiast dziewięciu zeszytów wystarczyłoby maksymalnie 5-6, a i tak nic byśmy nie stracili. Dowody nie są jednoznaczne, przedstawione wersje całego zdarzenia dosyć sprzeczne, a w głowie czytelnika pojawia się co raz większa obawa o to, że wszystko to jest nieważne, bo ten w większości nudny i przeciągnięty komiks nie może zakończyć się w jakiś sensowny i konwencjonalny sposób. Te obawy się potwierdzają w ostatnich dwóch zeszytach. Zniesmaczenie, rozczarowanie i najzwyczajniej złość na Toma Kinga, że zdecydował się tak wyjaśnić morderstwo z pierwszego rozdziału. Lubiany bohater zostaje złamany i zniszczony. Żałuję strasznie, że dobrnąłem do końca i to przeczytałem licząc, że finał wynagrodzi wszelkie wcześniejsze niedociągnięcia i rozczarowania.

HEROES IN CRISIS to twór niskiej jakości pozbawiony większych emocji, ale oprócz przyjemnej warstwy graficznej ma również kilka innych pozytywów. Wśród nich kilka scen z udziałem duetu Blue & Gold, który wlewa trochę humoru w ten ponury i szary klimat, jaki dominuje w tej historii. Warto przy tej okazji dodać, że Batman, Superman i Wonder Woman stanowią jedynie dalszy plan, a główny, nietypowy zespół śledczy tworzą Booster, Beetle, Harley oraz Batgirl. Do plusów zaliczę również wyznania nagrane przez niektórych pacjentów Sanktuarium, gdzie plansza podzielona zostaje na 9 paneli. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej przyznać się do swoich słabości i problemów, a takie przeplatanie głównych wydarzeń tego typu przerywnikami uważam za fajny zabieg zastosowany przez twórców.

Kiedy spojrzymy na listę artystów odpowiedzialnych za ten komiks, to zobaczymy tam same znane nazwiska, które łączy jedna rzecz. Wszyscy oni współpracowali już z Kingiem na łamach jego BATMANA, a zatem są to sprawdzeni fachowcy, na których można polegać. Pierwsze skrzypce gra tutaj Clay Mann, którego prace jak zwykle stoją na wysokim poziomie. Cechuje je przejrzysta i szczegółowa kreska, dobrze oddane emocje przez poszczególnych bohaterów, czy też dbałość o detale zarówno na pierwszym planie, jak i w tle. Ewidentnie lubi podkreślać muskulaturę, rzeźbę bohaterów, a także krągłości niektórych postaci kobiecych. W przypadku Batgirl niestety taki zabieg wypada aż nazbyt przesadzony, co jest dla mnie jednym z niewielu minusów, jakie zauważyłem w pracach Manna. W różnym stopniu (czasem prawie cały zeszyt, a czasem zaledwie kilka stron) wspomagają go Mitch Gerads, Lee Weeks, Travis Moore oraz Jorge Fornes, ale ich obecność w żadnym stopniu nie zaburza ciągłości historii, a nawet w fajny sposób ją ubogaca. Warstwa graficzna jest naprawdę przyjemna dla oka, ale nie oszukujmy się, nie są to na tyle powalające nazwiska, aby tylko i wyłącznie dla nich kupić HEROES IN CRISIS. W przeciwieństwie chociażby do takiego BATMAN: PRZEKLĘTY, gdzie przymknąłem oko na przeciętny scenariusz, i który zakupiłem wyłącznie dla genialnych ilustracji Lee Bermejo.


Każdy ceniony twórca zalicza zarówno wzloty, jak i upadki. Tutaj mamy przykład tego drugiego. O ile zaplanowany na początek przyszłego roku MISTER MIRACLE polecam każdemu z czystym sumieniem, o tyle zakupu HEROES IN CRISIS będę z uporem maniaka odradzał. Nawiązując trochę do zakończenia tego komiksu, chciałbym móc cofnąć się w czasie i zapobiec temu, aby Tom King kiedykolwiek rozpoczął prace nad HiC. Wychodząc z dobrych pobudek i mając do dyspozycji ciekawy temat, tym razem twórca ten ewidentnie nie stanął na wysokości zadania. Szybka, a nawet bardzo szybka lektura, o której w miarę pochłaniania kolejnych rozdziałów, równie szybko chce się zapomnieć. Wiem, że wiele osób i tak nie zważa na negatywne recenzje i widząc nazwisko Kinga na okładce, sięgnie z ciekawości po ten słabiutki i rozczarowujący event, gdy ukaże się w Polsce (i może nawet niektórym się spodoba), ale jakby co ostrzegałem zawczasu.

p.s.

Na potrzeby tej recenzji po raz drugi już przeczytałem od początku do końca cały ten event. Targany z tego powodu myślami samobójczymi stwierdziłem, że sam potrzebuję pomocy psychologa i wizyty w takim DCManiakowym Sanktuarium (oczywiście żart). W każdym razie muszę dojść psychicznie do siebie po kontakcie z takim komiksowym niewypałem, jaki zaserwował mi pan Tom King. Możliwy przebieg spowiedzi z takiego ośrodka, wzorowany na HiC:

Początek nagrania.

Panel 1 - <Wpatruję się bez słów w kamerę>
Panel 2 - "Nazywam się Dawid"
Panel 3 - "Lubię czytać komiksy"
Panel 4 - "Piszę recenzje tych komiksów. Nie wszystkie są fajne"
Panel 5 - "Ostatnio przeczytałem HEROES IN CRISIS"
Panel 5 - <Przerażenie rysuje się na mojej twarzy> "...i próbowałem go zrozumieć"
Panel 6 - <Opuszczona głowa i twarz skryta w dłoniach>
Panel 7 - "Popełniłem błąd, to niemożliwe. Moje życie już nie będzie takie samo"
Panel 8 - <krzyk przez łzy> "Pomocy!"
Panel 9 - <Wpatruję się bez słów w kamerę>

Koniec nagrania.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów HEROES IN CRISIS #1 - 9

Komiks będący przedmiotem powyższej recenzji, znajdziecie oczywiście w sklepie ATOM Comics. 

Źródło użytych grafik.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz