piątek, 6 grudnia 2019

Wspominki o TAJEMNICACH SMALLVILLE

Zaledwie parę dni dzieli nas od tegorocznego crossovera "Arrowverse", wydarzenia, którego skala póki co zapowiada się na niedoścignioną w historii superbohaterskich seriali stacji CW. Zgodnie z zapowiedziami fabuła ma skupiać się na starciu Monitora z Anti-Monitorem i zbierać na ekranie nie tylko bohaterów z ARROW, THE FLASH, LEGEND OF TOMORROW, SUPERGIRL i BATWOMAN, ale także klasycznego Flasha, Black Lightninga, Batmana i Supermana z KINGDOM COME oraz Clarka Kenta i Lois Lane ze SMALLVILLE. Niniejszy tekst poświecę temu ostatniemu dziełu, które może być słabo znane młodszym czytelnikom naszego bloga - a i starszym może się przydać małe odświeżenie informacji. Zapraszam.

SMALLVILLE, puszczane w Polsce jako TAJEMNICE SMALLVILLE, to serial emitowany w latach 2001-2011, początkowo na The WB, a później (po połączeniu powyższej z inną stacją) na The CW, czyli także domu "Arrowverse". W ogólnych założeniach można go nawet uznać za protoplastę czy inspiratora obecnie rozwijanej franczyzy, zwłaszcza że po paru sezonach dziejących się wyłącznie w tytułowym miasteczku jego akcja przeniosła się do Metropolis, a twórcy (Alfred Gough i Miles Millar) zaczęli coraz śmielej poczynać sobie z materiałem źródłowym, znacznie rozbudowując świat przedstawiony. Jak nietrudno policzyć, show doczekał się aż 10 sezonów, co czyni go jednym z najdłużej kontynuowanych seriali s-f w historii - w tym gatunku chyba jedynie STARGATE, DOCTOR WHO i SUPERNATURAL mogą poszczycić się większą liczbą serii, aczkolwiek ten pierwszy dzieli ją pomiędzy kilka odrębnych tytułów.
    
Przechodząc już do meritum, serial opowiadał o młodzieńczych losach Clarka Kenta zanim jeszcze ujawnił się światu jako Superman. W główną rolę wcielił się Tom Welling (niedawno występujący w 3. sezonie LUCIFERA) - na starcie serii "Superboy" ma dopiero 14 lat (a grający go aktor 24, ale takie wtedy były czasy, dzisiaj zapewne byłoby inaczej) i dopiero zaczyna odkrywać swoje niezwykłe moce, acz z jednym, istotnym wyjątkiem: lataniem. Twórcy bowiem założyli sobie zasadę "no flight, no tights" i chociaż wielokrotnie teasowali tę umiejętność, pierwszy prawdziwy lot Supermana mogliśmy zobaczyć dopiero w ostatnim odcinku - in-universe wyjaśniono to tym, że Kryptończyk może wzbić się w powietrze tylko wtedy, kiedy w pełni zaakceptuje swoje przeznaczenie (tego typu mistycyzmu w serialu było niemało, aczkolwiek przeznaczenie Kal-Ela wydawało się zmieniać z sezonu na sezon). W wyniku tej samej reguły nigdy nie zobaczyliśmy Wellinga w czerwono-niebieskim stroju, a przynajmniej nie w całości - znów odsyłam do finału show, którego ostatnią scenę stanowi Clark rozpinający koszulę, spod której wyłania się znany nam wszystkim symbol. Co ciekawe, strój, który nosił w tych kilku scenach odziedziczył po Brandonie Routhu, który sportretował eSa w niesławnym SUPERMAN RETURNS - jako że obaj powrócą do swoich ról w crossoverze, ciekawe, czy wykorzystają ten sam strój dla któregoś z panów, czy też jeden (bądź obaj) przywdzieją nowe wdzianka.
     
Ogólnie jednak rzecz ujmując, postać głównego bohatera raczej nie była tym, co przyciągało do serialu - Clark niejednokrotnie zachowywał się głupio i nielogicznie, a cholernie nadużywany był motyw tracenia przez niego swoich mocy, co było tematem chyba przynajmniej 1-2 odcinków na sezon. Poza scenarzystami winę za ten stan rzeczy ponosił oczywiście także wykonawca - nie wiem, jak innych, ale mnie kreacja Toma Wellinga nigdy nie porwała, przynajmniej jeśli chodzi o jego główną rolę. Wielokrotnie bowiem mogliśmy zobaczyć go wcielającego się w złą (np. pochodzącą z Ziemi-3, chociaż tutaj chyba była nazywana Ziemią-2) wersję siebie, co wychodziło mu dużo, dużo lepiej - w takich wypadkach był on o wiele bardziej wyluzowany i widać było, że granie złoczyńcy sprawia mu wielką frajdę. Może więc jakiś zły Welling - np. Clark Luthor z w/w alternatywnej rzeczywistości - pojawi się w crossoverze?
    
Tym samym gładko przechodzimy do zdecydowanie największej zalety TAJEMNIC SMALLVILLE - Luthorów: Lionela w wykonaniu Johna Glovera (Jason Woodrue w BATMAN I ROBIN i ojciec Sylara w HEROES) i Lexa, w którego wcielił się Michael Rosenbaum (głos Flasha w JUSTICE LEAGUE TAS). Obaj panowie dali zdecydowanie najlepsze występy z całej obsady, a zarówno ojciec, jak i syn stanowili arcyciekawe, nieziemsko charyzmatyczne postacie - to dość interesujące, że szerzej nieznany aktor potrafił wykreować znacznie lepszego Lexa niż takie tuzy aktorstwa jak Gene Hackman, Kevin Spacey bądź Jesse Eisenberg (no dobra, tego ostatniego ciężko za tuza uznać, ale jednak nominacje do najważniejszych nagród filmowych i nawet wygraną BAFTĘ ma). Swoje dołożyli także scenarzyści, którzy przy pisaniu Lexa wspięli się na wyżyny swoich umiejętności - to jedna z nielicznych postaci filmowych/serialowych, u której dobrze udało się pokazać staczanie się w stronę zła, kreując przy tym znakomitego "frenemy" przez przynajmniej kilka sezonów. Co ciekawe, obaj Luthorowie pojawiali się w serialu zarówno w roli sprzymierzeńców, jak i złoczyńców, aczkolwiek w przypadku Lionela to pierwsze wiązało się z bardzo dziwnymi pomysłami (naczynie Jor-Ela, miłość do Marthy Kent, takie tam śmieszne rzeczy).
     
Welling w serialowym Kryzysie
    
A co z resztą obsady wspierającej? Serial ciągnął się aż przez 10 sezonów, więc postaci drugoplanowych mamy tu zatrzęsienie i jak zwykle jedne były lepsze (i lepiej zagrane), a drugie gorsze (i zagrane gorzej). Do tej pierwszej grupy można zaliczyć na pewno przybranych rodziców Clarka (John Schneider i Annette O’Toole - podobno to SMALLVILLE zaczęło trend odmładzania Kentów, którzy tutaj są ludźmi w sile wieku, a nie staruszkami), świetną Lois Lane (Erica Durance, Alura Zor-El z SUPERGIRL) czy generała Zoda (Callum Blue - akcentu nie da się słuchać, ale reszta jak najbardziej w porządku). Na drugim biegunie mamy za to np. Jensena Acklesa z SUPERNATURAL (postać i związane z nią wątki są zupełnie zbędne i jedne z najdziwniejszych w serialu) czy płaczliwego Sama Witwera (uznanego aktora głosowego) w roli smallvillowej wersji Doomsdaya (pominę milczeniem). Co ciekawe, trójka aktorów wcielająca się w młodzieńczych przyjaciół Clarka - Kristin Kreuk, Allison Mack i Sam Jones III - w prawdziwym życiu miało spore problemy z prawem: Sam spędził 10 miesięcy w areszcie w związku z handlem narkotykami, a Allison i Kristin były zaangażowane w jakąś dziwną i zbrodniczą sektę - nie śledziłem tej sprawy do końca, ale z tego, co wiem, drugiej udało się uniknąć kary, ale pierwsza trafiła do więzienia i to wcale nie na krótki czas. Jak już przy tym jesteśmy, to Kreuk muszę zaliczyć w poczet moich młodzieńczych "crushów", ale każdy, kto widział odcinek z trującym kwiatem na pewno doskonale mnie rozumie.
    
Oczywiście, skoro zwłaszcza w późniejszych sezonach serial mocno opierał się na "wciąganiu" do świata SMALLVILLE kolejnych motywów, w/w postaci to zaledwie ułamek tego, kogo mogliśmy obserwować na ekranie. W późniejszych sezonach np. dużą rolę odgrywał Oliver Queen w wykonaniu Justina Hartleya, wtedy nie jako podróbka Batmana z ARROW, ale postać istotnie powielająca wiele cech komiksowego Green Arrowa. W Smallvilleverse to właśnie on odpowiedzialny był za założenie tamtejszej wersji Justice League (aczkolwiek nazwa ta nigdy nie padła, podobnie jak nigdy nie dane nam było ujrzeć Batmana - ta jednak postać zawsze była trzymana przez DC przy orderach), w której (co ciekawe, Clark nigdy oficjalnie nie dołączył, a pomiędzy nim a drużyną czasem panowały nieco chłodne stosunki) składzie mogliśmy znaleźć także Aquamana, Cyborga, Impulse'a czy Black Canary. Innymi grupami, które pojawiły się w serialu, aczkolwiek nigdy nie odgrywały większej roli, były Legion of Super-Heroes, Justice Society i Suicide Squad; do tego np. Zatanna, Supergirl, Martian Manhunter, Brainiac i wiele innych postaci z kart komiksów. Twórcy zadbali także, by na ekranie pojawili się poprzedni odtwórcy roli Kal-Ela: Dean Kain zagrał tutejszą wersję Vandala Savage'a, a Christopher Reeve dr. Virgila Swanna - gdy ten ostatni zmarł, jeden z odcinków poświęcono jego pamięci. Z innych tego typu ciekawostek, w serialu w epizodycznych rolach pojawiły się Margot Kiddler (donnerowska Lois Lane), Teri Hatcher (Lois Lane z LOIS & CLARK), Amy Adams (MAN OF STEEL, wiecie kto) i Lynda Carter (Wonder Woman z lat 70.), a wspomniana już Anette O'Toole portretowała Lanę Lang w SUPERMAN III .
     
Do tej pory bardzo dużo pisałem o obsadzie, a bardzo niewiele o fabule, ale to z tego prostego powodu, że po prostu ją dużo lepiej zapamiętałem - latka lecą, a chociaż przynajmniej niektóre sezony produkcji obejrzałem dwukrotnie, ostatni raz miało to miejsce z 10 lat temu, a pamięć już nie ta; postaram się jednak co nieco z niej wykrzesać. Sezony 1-3 były typowymi proceduralami, stanowiąc miks superhero i młodzieżowego romansu. "Potworami tygodnia" byli tutaj tzw. meteor freaks - osoby, które w wyniku kontaktu z kryptonitem, który wraz z rakietą Kal-Ela przybył na ziemię w formie deszczu meteorów zyskały rozmaite supermoce, a wraz z nimi manię wielkości i inne problemy psychiczne, które pchały ich na drogę zbrodni. Sezon 4. był już nieco inny i to właśnie od niego zaczęło się mocne budowanie smallvillowego lore, opartego m.in. na ukrytych na Ziemi kryptońskich artefaktach - przynajmniej początkowo było to strasznie dziwne i czwarta seria jest chyba najgorszą w historii serialu. Sezon 5 to głównie pojedynek z Brainiaciem, ale i początek budowy "szerszego" uniwerum, nieograniczonego wyłącznie do Supermana - stąd pojawienie się Aquamana i Cyborga. Od sezonu 6. serial w dużej mierze przenosi się do Metropolis i to właśnie w nim debiutuje Oliver Queen/Green Arrow. W serii 7. pojawia się z kolei Kara Zor-El/Supergirl, a dużą rolę ponownie zaczynają odgrywać sprawy kryptońsko-ziemskie. Trzy ostatnie sezony w zasadzie w ogóle już nie przypominają początkowych trzech - Clark już na stałe przeprowadza się do Metropolis i zaczyna karierę superbohatera (aczkolwiek początkowo znany jest wyłącznie jako Smuga) i mierzy się z naprawdę konkretnymi przeciwnikami - po kolei z Doomsdayem, Zodem i Darkseidem; pojawia się także alternatywna Ziemia, na której Kal-El dostał się pod opiekę nie Kentów, a Lionela Luthora.
     
Niestety, z tego, co się orientuję, obecnie TAJEMNIC SMALLVILLE nie można obejrzeć w żadnej telewizji ani na żadnej platformie streamingowej. Pytanie, czy kiedy się już pojawi, to czy warto po niego sięgnąć? Jeśli jesteś fanem Arrowverse, to SMALLVILLE jest w mojej opinii produkcją obowiązkową, aczkolwiek nie jestem przekonany, czy trzeba koniecznie oglądać pierwsze sezony - z drugiej strony, bez tego sporo późniejszych wydarzeń może być niezrozumiałych; ewentualnie można zacząć od 6. i w razie zbytniej dezorientacji powrócić do początku. Osobom preferujących bardziej dojrzałe produkcje ta opisywana raczej się nie spodoba, chociaż jako że superbohaterowie mimo wszystko rzadko goszczą na ekranie telewizora, można sprawdzić i SMALLVILLE. Ja tych kilku tysięcy (wg moich obliczeń prawie 10 000) minut nie żałuję, ale też zdaję sobie sprawę, że moje gusta od tamtego czasu ewoluowały i raczej już do przygód Wellinga i spółki nie powrócę. Wyłączając oczywiście tegoroczny crossover, któego m.in. ze względu na uwzględnienie w nim obsady SMALLVILLE przegapić po prostu nie mogę.

2 komentarze:

  1. adnych komentarzy?
    Świetny artykuł,serial mojej młodości. Kristin Kreuk to była moja Lana i Lois nigdy mnie nie kupiła. Należę do tej nielicznej grupy, która najlepiej wspomina pierwsze sezony. Lubiłem tą teen dramę w Smallville i to co działo się w Metropolis już mnie tak nie bawiło. Zgadzam się, że 4 sezon był najgorszy. Dobrze, że nie wspomniałeś o pewnym ślubie... Szkoda, że Lex znika później z serialu. Wątek z Doomsday'em niepotrzebny i słaby ale podobało mi się jak zakończyli tą historię.
    Młoda obsada jakoś nie zrobiła większej kariery.
    Nic nie napisałeś o muzyce w serialu ani o genialnej czołówce. Utwór przewodni czyli Remy Zero - Save me kojarzyła swego czasu większość pokolenia :) W pierwszym odcinku usłyszeć można takie perełki jak Embrace - Wonder i
    Smallville nostalgia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadło mi literkę "ż" na początku :) Oprócz Embrace - Wonder było to Lifehouse - Everything i wiele innych fajnych utworów.

      Usuń