Jej dzieła pojawiały się również na następujących wystawach zbiorowych: Artyści z Krakowa. Generacja 1970–1979, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK (2018), Teraz Komiks!, Muzeum Narodowe w Krakowie (2018); Krew. Łączy i dzieli, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN (2017); Mój kraj taki piękny, Galeria Arsenał, Poznań (2015); 4 x Karpowicz, Galeria Raven, Kraków (2014); Strange Stories, Galeria Stalowa & Meno Forma Galerija, Kowno (2014); Komiks. Legendy miejskie, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK (2011).
Prócz obrazów Karpowicz tworzy także komiksy. Oto wybrane publikacje:
SZMINKA (scenariusz: Jerzy Szyłak, Wydawnictwo Mandragora, 2003); JUTRO BĘDZIE FUTRO (scenariusz autorski, Wydawnictwo Atropos, 2004) i POCZTÓWKI Z BIAŁEGOSTOKU (scenariusz autorski, Centrum im. Ludwika Zamenhofa, 2012); KWAŚNE JABŁKO (scenariusz: Jerzy Szyłak, Timof Comics, 2017), artbook ANUBIS (Centrala Ltd, 2017); ANASTAZJA, część I (scenariusz: Magdalena Lankosz, Kultura Gniewu, 2017) i ANASTAZJA, część II - album zamykający historię ukazał się we wrześniu 2019.
Malarskie komiksy Karpowicz można znaleźć także w antologiach: KKK - 25 - Antologia. Krewni i znajomi KKKrólika (2019) i magazynach: Gili-Gili, Aargh!, Zeszyty Komiksowe, Cheap East; City Stories (Contur, 2013); Double Portrait. Polish Female Comic Art (Centrala, 2012); Polski Komiks Kobiecy (Timof i Cisi Wspólnicy, 2012); Kompot (Kultura Gniewu, 2007).
Jako prawdziwie wszechstronna artystka Karpowicz prócz wyżej wymienionych zajęć, zajmuje się także takimi projektami ilustratorskimi jak: dla Wydawnictwa Literackiego malowała okładki książek Gai Grzegorzewskiej, dla Joanny Kos-Krauze plakat filmu Ptaki śpiewają w Kigali, dla Borysa Lankosza koncepty artystyczne do filmów Ciemno, prawie noc i Ziarno prawdy, dla zespołu Martim Monitz okładkę płyty, ilustracje prasowe dla Magazynu Pismo, Książek. Magazynu do czytania, Wysokich Obcasów, Newsweeka i Zwykłego Życia.
Jak widzimy portfolio artystki jest nader bogate i różnorodne, jednak najważniejszy i najpopularniejszy jego punkt bezsprzecznie stanowi seria z egipskim bogiem Anubisem rozpoczęta w 2011 roku. To ona osiągnęła największy sukces i najsilniej zakorzeniła się w świadomości odbiorców. I to właśnie także postaci Anubisa poświęcona jest najnowsza wystawa Karpowicz - PAPIERY WARTOŚCIOWE, składająca się głównie z prac powstałych w okresie covidowego lockdownu, na przestrzeni pandemicznego roku 2020.
Ale zacznę od samej Galerii Artemis. Odnaleźć ją można na ulicy Poselskiej 15, znajdującej się niedaleko Krakowskiego Rynku Głównego, jakieś 7/8 minut piechotą od niego. Obiekt nie rzuca się od razu w oczy. Skręcić trzeba w niepozorną uliczkę, tam natrafia się na równie niepozorny lokal - to tylko dwa średnich rozmiarów pokoje. Rozczaruje się więc ten, kto oczekuje czegoś w stylu wielkich muzeów, których zwiedzanie zajmuje długie godziny. Artemis działa w Krakowie od 1994 roku prezentując współczesną sztukę polską z zakresu malarstwa, grafiki, rzeźby i fotografii. Swoje dzieła na ścianach Galerii wystawiali tacy artyści jak: Brzozowski, Dobkowski, Dominik, Dwurnik, Gawdzik, Güntner, Jackiewicz, Kraupe, Kunz, Kuryluk, Lebenstein, Leszczyńska-Kluza, Lupa, Maśluszczak, Mikulski, Moryciński, Mucha, Musiałowicz, Panek, Rolke, Rzepiński, Sienicki, Sroka, Starowieyski, Stasys, Srzednicki.
Na wystawę składają się wyłącznie prace malowane na papierach, by być jeszcze dokładniejszym: każdorazowo jest to akryl na papierze. Wybór techniki i materiału doskonale współgra z wymową i zamierzonym klimatem, wprowadza ciekawy komiksowy posmak, dający się bez problemy wyczuć w głównym daniu. Warto zaznaczyć, że zaszła tu pewna zmiana, gdyż dzieła z poprzedniej Anubisowej wystawy tworzone były na płótnach. Zmianie uległ także format zdecydowanie okrojony. Dzieła oscylują głównie w wymiarach 22x29 cm, jest kilka nieznacznie większych prac i jedna najbardziej się wyróżniająca, a mianowicie obraz pt. HIDDEN DOOR o wymiarach 39x79 cm.
Hidden Door, 2020, na podstawie zdjęcia Arasha Ebrahimi |
Prócz samych obrazów Karpowicz na wystawę składa się również jedno dzieło Kamila Feliksa Sztarbały - rzeźba zatytułowana ANUBIS Z HAPPY MEAL.
ANUBIS Z HAPPY MEAL |
Do kampanii promocyjnej dołączył także Timof Comics i przygotował zbiór prac prezentowanych na wystawie (i nie tylko!) w przepięknie wydanym artbooku "Anubis. Thin Places". Pozycję tę można zakupić chociażby w sklepie internetowym Gildii, lub stacjonarnie, na miejscu w Galerii.
A teraz przejdę już do samej istoty, czyli zaprezentowanych dzieł. Po doświadczeniu stanięcia z nimi oko w oko do głowy przychodzi mi siedem podstawowych określeń: melancholia, chłód, obojętność, dystans, samotność, wyobcowanie, statyczność. Wszystko to jest obecne w obrazach Karpowicz i to w niebezpiecznie dużym stężeniu. Kwestia druga, która także od razu się nasuwa: Hopperowski rodowód tej twórczości. Nie sposób nie dostrzec podobieństw i identycznych nut wybrzmiewających u obojga.
Główny bohater, Anubis, na większości obrazów ulokowany jest w prawym lub lewym, górnym lub dolny rogu. Wydaje się, że to nie on jest tu najważniejszy. Krajobrazy i otoczenie przytłaczają go, zawłaszczają sobie prawie całą przestrzeń, zmuszając widzów do poszukiwania Anubisa, gdyż, niejednokrotnie jest on wyłącznie niewielkich rozmiarów plamką, czająca się gdzieś na obrzeżu obrazu, migającą na drobną chwilkę jak ulotny refleks świetlny. Na zdecydowanej części dzieł bohater znajduje się na nich sam, w totalnej i przytłaczającej samotności, niezmąconej żadną chcianą lub niechcianą ludzką obecnością. W nielicznych przypadkach, gdy obecne są także inne postacie, są one bierne, nie wchodzą z nim w żadną reakcję. Jak gdyby Anubis był niewidoczną dla nikogo zjawą, którą mija się na swojej drodze, nawet o tym nie wiedząc. Spójrzmy, chociażby na obraz STONE BRIDGE. Kobieta idąca przed egipskim bogiem wygląda na zupełnie nieświadomą swojego towarzystwa podążającego za nią. Takie obrazowanie jest niezmiernie charakterystyczne także dla wspomnianego już Hoopera. U niego postacie również, nawet gdy siedzą obok siebie, znajdują się w swoim bardzo bliskim towarzystwie, pozostają zupełnie bierne, pogrążone są w swoich odrębnych światach, nie reagują na pozostałych. Są jak puste, pogrążone w beznadziei, wyprane z wszelkich emocji manekiny. Przywołać można dla lepszego zobrazowania dzieło pt. LUDZIE W SŁOŃCU.
Stone Bridge, 2020, na podstawie zdjęcia Tuana Trana |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz