Tom 56 kolekcji oferuje czytelnikom kolejną nowość na naszym rynku, czyli mniej popularny event z roku 1995. To właśnie wtedy Mark Waid oraz Howard Porter nakreślili historię wokół nowego złoczyńcy, który spowodował spore zamieszanie wśród bohaterów i złoczyńców zamieszkujących DCU. Z jednej strony cieszy fakt, że polski czytelnik ma w ramach urozmaicenia okazję do poznania takich mniej oczywistych opowieści sprzed blisko już 30 lat, zaś z drugiej strony ten grubasek (liczy blisko 300 stron) zachęca ceną, objętością i pewnie opisem, a w rzeczywistości nie powala poziomem i nie zapada na dłużej w pamięci.
Neron pojawia się na Ziemi z pomocą wykorzystanych przez siebie Rogues, którzy wywołując pięć różnych eksplozji w pięciu różnych miejscach tworzą pentagram, zaś sami tracą życie. Następnie złoczyńca konsekwentnie wprowadza w życie swój nikczemny plan uwalniając z Belle Reve więźniów. Rozsyła wśród nich specjalne świece, które stanowią niejako zaproszenie na specjalne spotkanie w królestwie Nerona. Tam w zamian za obietnicę spełnienia największych Neron domaga się od zainteresowanej osoby tylko i aż jednej rzeczy – jej duszy. Część osób dopiero po jakimś czasie spostrzega, jakie są minusy podpisania takiej umowy, ale na wycofanie się może być już za późno. Grupka wybrańców natomiast (między innymi Lex Luthor oraz Joker) podpisuje z władcą piekła specyficzną umowę, w wyniku której nie rezygnują ze swojej duszy, ale zobowiązują się wykonać konkretne polecenia swojego nowego pana. Neron składa propozycje zarówno superzłoczyńcom, jak i superbohaterom. Wśród tych drugich są tacy, którzy bardziej lub mniej spodziewanie przystają na zaproponowane warunki. Nikczemne plany Nerona spróbuje pokrzyżować liczna grupa herosów.
Fabuła jest dosyć prosta. Neron przemierza Ziemię i obiecuje wszystkim spełnienie ich najskrytszych marzeń. Część osób otrzymuje podrasowane moce, a inni odmawiają diabłu. Pokusie ulega nawet grupa superbohaterów, ale szybko później żałują swojej podjętej pod wpływem emocji decyzji. Na całej planecie panuje chaos i zamieszanie, ale skłamałbym mówiąc, iż wielka skala tego eventu jest rzeczywiście równie mocno odczuwalna podczas czytania tego komiksu. Faktycznie, jest dużo eksplozji, jakichś kolorowych rozbłysków, efektownych wizji stworzonych przez Nerona, czy też widowiskowa konfrontacja finałowa w piekielnych czeluściach, ale nic wgniatającego w fotel i sprawiającego, że zacząłbym się martwić o przyszłość świata DC. Tego twórcom nie udało się wywołać. Bum, trach, czary mary i wracamy do codzienności. Jest kilka fajnych, czy też śmiesznych scen, ale w większości wszystko przebiega według mocno przewidywalnego schematu. Nic dziwnego, że nigdy nie było o tym starciu zbyt głośno.
Tym razem na pierwszy plan wyłania się grupa nieco mniej znanych postaci, zarówno po tej dobrej, jak i po tej złej stronie. Pojawiają się oczywiście Joker, Luthor, Batman, czy chociażby Wonder Woman, ale zaliczają głównie mało istotne epizody. Kilka postaci wykorzystuje szansę, aby chociaż na chwilę zabłysnąć i zaskarbić sobie sympatię czytelnika, w tym oczywiście Trickster. Próżno natomiast szukać w tym evencie Supermana, co jest pewnego rodzaju ewenementem. Nie ma w tym żadnego przypadku. Wynika to z faktu, iż w tym samym czasie Człowiek ze Stali znajdował się poza Ziemią (czego nie są świadomi inni ziemscy herosi uważając mylnie do samego niemal końca, że Neronowi najbardziej zależy na nieskazitelnej duszy Supermana) i był po prostu nieosiągalny. Ciężko byłoby wyjaśnić jego chwilowy powrót z innej galaktyki, gdzie trafił po aresztowaniu przez kosmicznych stróżów prawa, postawiony przez sąd, uznany za winnego i skazany na śmierć (historia TRIAL OF SUPERMAN jakby ktoś był ciekawy).
Uwzględnione tie-iny przenoszą nas na Apokalips, ukazują wędrówkę Alana Scotta i jego towarzyszy do piekła w celu odzyskania jednej z dusz, przenoszą nas na chwilę w mury Arkham, czy pozwalają przejrzeć tajne akta osobowe Barbary Gordon. Jest to pewne urozmaicenie, są jakieś ciekawe sceny, ale są również takie pocięte fragmenty których kontynuacji po prostu się nie doczekamy.
Czytając ten komiks i skacząc z jednego wątku do drugiego można mieć całkiem zrozumiałe poczucie chaosu i niedopowiedzenia. Nie jest to album przystępny dla każdego, wiele rzeczy rozgrywa się gdzieś poza obserwowanym przez nas planem i przez to powstają pytania, na które niestety nigdy nie doczekamy się odpowiedzi. Aby czerpać większą przyjemność z lektury należałoby po pierwsze zaznajomić się przynajmniej z częścią tie-inów, a po drugie posiadać jakież ogólne rozeznanie dotyczące sytuacji, w jakiej znajdowali się poszczególni bohaterowie/złoczyńcy, kiedy w ich życiu nagle pojawił się Neron ze swoją ofertą. Części rzeczy można się domyślić, ale nie wszystkich, a postaci i ich drobnych wątków do ogarnięcia jest przecież całkiem sporo.
Nie ma jakiegoś szału jeśli spojrzymy na warstwę graficzną. Dostajemy mieszankę kilku styli, ale szczerze mówiąc żaden z nich nie jest na tyle wyrazisty i zachwycający, żeby zapisać się na dłużej w mojej pamięci. Prace Howarda Portera jak najbardziej lubię, ale tylko te tworzone w ostatnich latach, kiedy z różnych przyczyn zmienił swój styl na mniej standardowy i bardziej chaotyczny. To, co rysownik ten pokazywał w mini serii UNDERWORLD UNLEASHED, czy chociażby później w JLA Morrisona to zdecydowanie nie moja bajka. Mniej wymagający fani klasycznych nawalanek pomiędzy dobrymi i złymi, gdzie jest kolorowo, głośno i gęsto od postaci być może docenią bardziej stronę wizualną, ale mi ten konkretny sposób wizualizacji nie podchodzi. Jak już preferuję "spokojniejsze" i mniej zaludnione plansze, których na szczęście w tym komiksie nie zabrakło.
Jeszcze słowo na temat kolorystyki. Hachette bazuje na wydaniu UNDERWORLD UNLEASHED: 25TH ANNIVERSARY EDITION z roku 2020, gdzie niestety mamy do czynienia ze zmienionymi kolorami w stosunku do oryginalnych zeszytów i pierwszego trejda. Pierwotną piękną zieleń, jaka towarzyszyła w formie mglistych obłoków, czy też różnych rozbłysków Neronowi, zastąpiona wszędzie bielą. Wygląda to tak, jakby wiele kadrów ktoś po prostu nie pokolorował. No i w sumie tak jest. Śmieszy zatem w takich okolicznościach np. kwestia Kyle'a Raynera, który chwilę przed starciem z Neronem i otoczony białymi płomieniami wypowiada kwestię: "A to co? Zielone płomienie? Nie są moje, prawda?" Poniżej małe porównanie:
We wstępie oraz w posłowie dostajemy kilka słów na temat kulis powstawania serii i modyfikacji wybranych postaci, a także przyznanie się Marka Waida, że niepotrzebnie starał się wpasować w trendy lat 90-tych i sam nie jest zadowolony z wielu rzeczy, jakie pokazano w tym evencie. Dodam jeszcze, że w albumie tym wyszukać można kilka dziwnych tłumaczeń, wynikających prawdopodobnie z braku czystej komiksowej wiedzy ze strony pana Roberta Lipskiego (nie pierwszy zresztą raz w tej kolekcji), ale nie są to na tyle istotne wpadki, aby wpływały one na odbiór całości. Co ciekawe nawet twórcy jednego z zeszytów - tego rozgrywającego się w Arkham - zostali źle podpisani. To szczegóły, ale od czego jest w takim przypadku korekta.
Nie ma co udawać, że jest cudnie, pięknie i wszystko wyszło idealnie. ROZPĘTA SIĘ PIEKŁO to nie jest komiks dobry jakościowo, absolutnie nie stanowi też dla fana DC pozycji obowiązkowej. Część osób przeczyta gdzieś, że to pomost pomiędzy KNIGHTFALL oraz EPIDEMIĄ i pomyśli sobie, że musi ten komiks koniecznie mieć, a potem okaże się, że Batmana tu praktycznie nie ma i do tego poziom pozostawiający sporo do życzenia. Dla mnie to typowy średniak, jednorazowa lektura, gdzie początkowy potencjał został niestety nie do końca wykorzystany. Średniak, jakich w latach 90-tych pojawiło się bardzo dużo. Mark Waid oraz Howard Porter są tutaj daleko od swojej szczytowej formy. Spora ilość stron tym razem nie idzie w parze z wysokich lotów fabułą. Jeśli zbieracie tylko te najlepsze/najważniejsze tomy z kolekcji Hachette, to śmiało możecie ten opatrzony numerem 56 pominąć.
-------------------------------------
11 października natomiast do sprzedaży trafi tom 57 WONDER WOMAN ODRODZENIE: KŁAMSTWA, czyli dubel, gdyż wcześniej historię tą wydał już Egmont. Z kolei 25 października ukaże się tom 58 PTAKI NOCY: NA SKRZYDŁACH. Będzie to nowość na polskim rynku i zarazem bezpośrednia kontynuacja przygód grupy Birds of Prey pod batutą Chucka Dixona, jakie zaprezentowane zostały na łamach tomu 34. Najprawdopodobniej album zawierać będzie pierwszych osiem zeszytów serii z roku 1999. Tom 57 sobie odpuszczam, natomiast po 58 prawdopodobnie sięgnę.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów UNDERWORLD UNLEASHED #1 - 3, UNDERWORLD UNLEASHED: ABYSS - HELL'S SENTINEL #1, UNDERWORLD UNLEASHED: BATMAN - DEVIL'S ASYLUM #1, UNDERWORLD UNLEASHED: DARK UPRISING #1 oraz UNDERWORLD UNLEASHED: PATTERNS OF FEAR #1.
Dawid Scheibe
A dlaczego okładka jest brzydka? Nie można jej wymienić?
OdpowiedzUsuńAle w jakim sensie brzydka? Załadowana grafika wyświetla się na telefonie i w komputerze ok, jakościowo nie widzę problemu. Chyba że rysunek artysty się nie podoba :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń