niedziela, 9 lutego 2025

BATMAN: OFF-WORLD

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

Ostatnio recenzowałem trylogię z udziałem Mrocznego Rycerza oraz kosmicznymi łowcami, a dziś znów ten sam bohater i obce rasy na jego drodze. Idziemy o kilka kroków dalej, czyli dorzucamy znacznie więcej kosmitów do fabuły, a do tego Batman opuszcza Gotham i planetę Ziemia, wyruszając w nieznane zakamarki przestrzeni kosmicznej. Zabiera go tam dobrze znany wszystkim, powracający do DC Jason Aaron, dla którego komiks ten stanowi pierwszą okazję do napisania historii z Człowiekiem Nietoperzem w roli głównej. Gdy dodamy do tego, że za ołówek odpowiedzialny jest lubiany przeze mnie Doug Mahnke, to wręcz nie wypada, aby po komiks stworzony przez takich twórców nie sięgnąć.

W Gotham na drodze Batmana pojawia się przybysz z kosmosu, któremu stawiający pierwsze kroki w roli obrońcy miasta bohater nie jest w stanie się przeciwstawić. Po tym doświadczeniu Bruce boi się, że nie będzie gotowy skutecznie realizować swoje misji, jeśli przyjdzie mu w przyszłości walczyć z kolejnymi tego typu złoczyńcami. Decyduje się zatem na ryzykowny krok, by wyruszyć w stronę odległej o 26 lat świetlnych od Ziemi galaktyki. Tam na pokładzie ogromnego statku kosmicznego "War Storm" pozna obce i wojowniczo nastawione rasy, a w ramach wymagającego treningu nauczy się ich sposobu walki oraz słabych punktów, dzięki którym będzie mógł ich później pokonać. Zawiąże ciekawe sojusze, zyska nowych śmiertelnych wrogów i będąc tak daleko od domu odkryje, co tak naprawdę znaczy być bohaterem.

O razu wspomnę, że mój idealny Batman to ten, który bazuje na swoich detektywistycznych umiejętnościach, intelekcie, czy sile mięśni zamiast na wymyślnych gadżetach. Preferuję bardziej przyziemne bat-historie, niż te napchane po brzegi epickimi momentami, gdzie gacek wydaje się wręcz nieśmiertelny, a skok z Księżyca na Ziemię to chleb powszedni. Dlatego też do pierwszego zeszytu tej mini serii podchodziłem z pewnym zaciekawieniem, ale jednocześnie z dużym dystansem zdając sobie sprawę, że nie należę przecież do grupy docelowej. Pierwszy numer ze swoim dziwacznym i trochę naciąganym punktem wyjściowym okazał się poprawny, ale nie zachęcił mnie do wyczekiwania z dużym utęsknieniem na kontynuację. Odłożyłem ten komiks na półkę podpisaną "może kiedyś przeczytam dalej, nic pilnego" i dopiero gdy ukazał się ostatni szósty zeszyt zdecydowałem się wrócić do tej opowieści, pochłaniając całość za jednym podejściem.

-Interludium-

O ile zeszyty 1-3 ukazały się zgodnie z planem, o tyle już trzy kolejne odsłony dotknęła plaga opóźnień. Ta sama przypadłość, na którą ucierpiała (i nadal cierpi) inna limitowana seria z Mrocznym Rycerzem, czyli BATMAN '89: ECHOES. Liczne obsuwy przyczyniły się siłą rzeczy do tego, że zainteresowanie tytułem mocno spadło, a od startu do zakończenia sześcioczęściowej historii minęło aż 14 miesięcy.

-Koniec interludium-

Jak się okazało warto było dać BATMAN: OFF-WORLD drugą szansę, gdyż historia potoczyła się w kierunku, jaki mnie zadowolił. Komiks stanowi zamkniętą całość, niepowiązaną z konkretnym kontinuum, przez co jest uniwersalny i skierowana do każdego, mniej czy bardziej obeznanego z Batmanem odbiorcy. A do tego wszystko spina się w satysfakcjonujący sposób piękną klamrą. Akcja jest bardzo dynamiczna, a twórcy dbają o to, aby miłośnicy efektownych naparzanek ubogaconych w przelaną krew oraz kolorowe świetlne rozbłyski byli zadowoleni. Już od pierwszej strony wrzuceni zostajemy w sam środek miejsca znanego jako Slag Galaxy i aż do samego końca obserwujemy toczące się w dosyć szybkim tempie perypetie Batmana oraz licznego grona nowych postaci. Batmana, który dopiero rok wcześniej założył kostium nietoperza i właśnie odbywa swoją dziewiczą "wycieczkę" poza Ziemię, pakując się dobrowolnie w przysłowiową paszczę lwa, decydując się na mocno niekonwencjonalny trening i podszkolenie się w różnych technikach walki. Oczywiście pewne rzeczy są tutaj mocno naciągane, a niektóre fakty dotyczące obecności naszego bohatera w kosmosie odbiegają chociażby od naukowej prawdy, ale można na to wszystko spokojnie przymknąć oko.

Batman jest dobrze napisany, przemyślenia umieszczone w dymkach nie są zbędną paplaniną, tylko mają ręce i nogi, a scenarzyście udaje się oddać wszystko to, co decyduje o wielkości tytułowego bohatera. Wiadomo, że zawsze znajdzie wyjście z sytuacji, uwolni się z każdej pułapki, chociaż w praktyce może wydawać się to niemożliwe. Batman potrafi ;) Daleko od domu, ale nadal z uporem przestrzega zasad, które dla innych wydają się głupie i niezrozumiałe. Jak można zostać dobrym wojownikiem, kiedy nie jest się zdolnym do zabijania? Ano można. A do tego można zarazić swoją postawą innych, stać się idolem, inspiracją, wzorem do naśladowania oraz symbolem nadziei. Mroczny Rycerz robi wszystko, aby z kompletnie nieznanej osoby stać się kimś, kogo imię/pseudonim jest na ustach wszystkich ras zamieszkujących tą galaktykę.

W trakcie swoich kosmicznych wojaży Batman kompletuje nietypową grupę wsparcia, na czele z pewną łowczynią nagród z Tamaranu, pełniącego rolę Robina robotem oraz "sympatycznym" kosmicznym wilkiem. Zwłaszcza Ione oraz Punch-Bot okazują się ciekawym dodatkiem, bez wątpienia wzbogacając całą historię i stając się częścią bat-family. Cieszy mnie to, jaką rolę przeznaczył dla nich w finale scenarzysta (ukłon w stronę Batman Incorporated Morrisona) i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do tych postaci przy jakiejś okazji wróci. 

Aaron podkreśla w swoim komiksie, że legenda Batmana jest wiecznie żywa, a do tego pozwala odkryć Bruce'owi, co tak naprawdę oznacza bycie Człowiekiem Nietoperzem. Jednocześnie nasz bohater otrzymuje ważną życiową lekcję. Przekonuje się, że pomimo podjętych wysiłków nie można ocalić wszystkich istnień, a także w pewnym momencie zmuszony zostaje do refleksji: czy jego obecność i interwencja w innej galaktyce rzeczywiście przyniosła więcej dobrego, czy może wręcz przeciwnie? Czy więcej istot uratował, czy zginęło z jego powodu? Coś na kształt często stawianego w różnych bat-komiksach pytania: czy to obecność Batmana w Gotham nie sprawia czasem, że w mieście pojawia się więcej szaleńców?

Warstwa graficzna to zasługa komiksowego weterana Douga Mahnke oraz twórców, z którymi często współpracuje, czyli Jaime Mendoza (tusz) oraz David Baron (kolory). Mahnke zdarzały się w ostatnich latach nierówne prace, jakby do niektórych plansz przykładał się bardziej, a do innych mniej. Zwłaszcza wtedy, kiedy sam nakładał tusz na własne szkice. Tym razem na szczęście nie mam do czego się przyczepić, gdyż ilustracje od pierwszej do ostatniej strony spełniają moje oczekiwania. Sposób rysowania samego Batmana oraz jego nowej zbroi również zaliczę na plus. Doug świetnie odnajduje się w takich klimatach, kiedy historia bazuje na widowiskowej akcji i trzeba stworzyć designy dziwacznych kosmitów, pojazdy, planety i wszystkie widoczne w tle elementy całej obcej galaktyki. Kto pamięta jego wyczyny w serii GREEN LANTERN za czasów Geoffa Johnsa wie, że gościu nadaje się do takiego zadania. Bardzo lubię taki styl, stąd też pod kątem wizualnym jestem więcej niż zadowolony z tego, co otrzymałem. I pal licho, że to pewnie Mahnke zawalił terminy i przez niego trzeba było aż tyle czekać na zeszyty 4-6.

"I am Batman. I had to travel a long way from home to learn the true meaning of those words. And to spread that message trough a galaxy without hope"

Początkowo myślałem, że to rzeczywiście nie dla mnie, ale ostatecznie stwierdzam z zadowoleniem, że Aaron wykonał kawał dobrej roboty na kartach BATMAN: OFF-WORLD i dobrze zrobiłem, że poświęciłem czas na jego lekturę. Nadal twierdzę i będę twierdził, że Batman-detektyw jest najlepszy, ale nawet kosmiczna bat-odyseja jak widać może przypaść mi do gustu. Ale tylko wtedy, kiedy jest tak ładnie zilustrowana i tak dobrze oddająca to, kim jest i jakie ideały reprezentuje Człowiek Nietoperz, jak to przedstawił w omawianej opowieści Jason Aaron. Nie zapowiadało się na to, ale finalnie dostałem jakościowo naprawdę dobry, powodujący sporo radochy komiks. Cieszę się, że miałem okazję go przeczytać i Wam również polecam to uczynić.

Recenzja oparta na wydaniach zeszytowych. Wydanie zbiorcze w miękkiej oprawie zbierające materiał z BATMAN: OFF-WORLD #1 - 6 ukaże się na początku kwietnia. Można je zamówić m.in. na Atom Comics.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz