Pingwin – Tom King w formie
Tom King od lat związany jest w naszej świadomości z postacią Batmana. Jego run odbił swe jarzmo na postaci Mrocznego Rycerza, przez co część wspomina go pochwalnie, inni z dystansem. Prawdą jest, że jego run liczył sobie aż 85 zeszytów, podczas których namieszał w życiu Batmana. I pomimo przezorności, którą możemy mieć wobec autora, bardzo często zaskakuje, dając nam komiksy, które skądinąd na długo zachowają się w naszej pamięci. Takim albumem był jego Vision, czy Supergirl: Woman od Tommorow, a także obok na spokojnie postawimy także Pingwina, całe szczęście z dala od jego fatalnego Kryzysu Bohaterów.
Pingwin jest swoistym spin-offem ongoingu Batman. W pierwszym tomie runu Zdarsky’ego, w Failsafe, Oswald Cobblepot finguje swoją własną śmierć i wrabia w nią Mrocznego Rycerza. Po upozorowaniu tego tragicznego wydarzenia osiedla się w Metropolis, z nadzieją na sowitą emeryturę. Jest znany jako pan Cobb, zniekształcony, lecz serdeczny starzec, który wiedzie przepastne życie w towarzystwie swojej młodej kobiety. Sielanka zostaje przerwana, gdy rząd Stanów Zjednoczonych werbuje Oswalda jako swego agenta, a on sam musi wyjść z ukrycia, aby odzyskać Iceberg Lounge.
Tom King już nieraz dowiódł, że widzi się doskonale w krótkich formach, które wcale nie są jedną, stałą historią. Autor ma do swoich fabuł bardziej antologiczne podejście, co udowadnia swoim Pingwinem. W albumie dostajemy kilka różnych perspektyw na postać Oswalda, co doskonale działa w naszym zrozumieniu gangstera. King potrafi umotywować swoich bohaterów, przez co w rezultacie możemy poznać drugą stronę konfliktu, który został lekko zapowiedziany na łamach pierwszego tomu Batmana Zdarsky’ego.
Jak to u Kinga bywa, nieraz dostajemy plansze podzielone na dziewięć kadrów z wnikliwymi monologami postaci pobocznych, które tylko dopełniają wartości albumu. Poznajemy różne spojrzenia na głównego bohatera z perspektywy nie tylko najbliższych mu ludzi, ale i tych, którzy zaledwie pogardliwie spoglądają w kierunku jego zniekształconego ciała. Jego wewnętrzna psychika niejednokrotnie jest eksponowana w brutalniejszych scenach. Wszystko to buduje napięcie, często prowadząc do zaskakującego finału. Całość ukazuje krwawą drogę Oswalda do powrotu na dawne stanowisko. I choć póki co Oswald dopiero wraca do Gotham i próbuje wyrwać Iceberg Lounge z rąk jego dzieci, to jedynie nastraja pozytywnie na drugą część historii, która miejmy nadzieję ukaże się niebawem.
Rafael De Latorre cudownie buduje wizualny, wręcz brutalny klimat komiksu. Jego ilustracje są ciemne i mroczne, eksponujące bohatera w sposób wysoce osobisty. Potrafi nabudować akcję, często podobnymi kadrami, co tylko zwiększa nasz niepokój wobec potencjalnej kulminacji. Gdy już jest krwawo, nie szczędzi od wielkich kleksów krwi, wraz ze zgrabnie wplecionymi onomatopejami.
Egmont proponuje nam wydanie w dwóch tomach. Pierwszy zawiera zawartość zeszytów 1-7 oraz back-upowe historie z numerów 125-127 z serii Batman, wówczas już przejętej przez Chipa Zdarsky’ego. Z początku liczyłem na integralowe wydanie, zawierające całą serię.
Mówiąc o backupowej historii wyciągniętej z Batmana, obserwujemy Selinę Kyle, która wchodzi w relacje z dziećmi Oswalda, jednymi z wielu, którym przypisuje się prawo do majątku, Osobiście zastanawia mnie decyzja umieszczenia go pod koniec albumu, kiedy jest on zaraz po „śmierci” bohatera. Warto jednak wziąć na niego poprawkę, że nie jest częścią historii i w zasadzie można go pominąć, bowiem niewiele wnosi do całej fabuły.
Pingwin to bez wątpienia jedna z soczystszych premier komiksowych na polskim rynku, z zeszłego miesiąca. Gorąco zachęcam do zapoznania się z albumem. Dziękujemy także wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji, co z kolei nie wpływa na ostateczną opinię.
---------------------------------------
Opisywane wydanie
zawiera materiał z komiksów BATMAN #125 - 127 oraz THE PENGUIN #1 - 7.
Swój egzemplarz omawianego komiksu kupicie oczywiście w sklepie Egmontu.
Autor: Wiktor Weprzędz
4 dni z rzędu i 4 recenzje na DCManiaku.
OdpowiedzUsuńMoże to przez ferie, ale dobrze widzieć taki ruch na blogu :)
Akurat tak wyszło, że się skumulowały. A jakby tego było mało, to jutro będzie kolejna :D
Usuń:D
Usuń