niedziela, 16 lutego 2025

WONDER WOMAN VOL. 2: SACRIFICE


Jasne jest, że nie wszystkie komiksy są wybitne. Średni poziom jest ... właśnie średni. Dochodzi jeszcze kwestia subiektywności, gdzie jedna rzecz różnym osobom podoba się bardziej, lub mniej. Piszę o tym dlatego, że recenzowany komiks o Wonder Woman nie ma według mnie średniego poziomu. Jest on dla mnie wkurzający. Żeby było ironicznie, to jako czytelnik mógłbym przyjmować gniewny wyraz twarzy podobny do tego, który widnieje na jego okładce. Jeśli ktoś chce poczytać moje narzekanie to zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią tekstu.

Dla przypomnienia: obecna seria o Wonder Woman ruszyła jesienią 2023 roku. Od swojego początku jest prowadzona przez Toma Kinga. Jest to scenarzysta, który wykreował niektóre bardzo dobrze oceniane komiksy, ale też zdarzało mu się mocno rozczarowywać czytelników. Można spotkać opinię, że tym bardziej wychodzą mu komiksy, im mniej jest znany/popularny główny bohater. Coś w tej teorii rzeczywiście jest, natomiast jak na ironię DC też daje mu dość często pracować przy komiksach o Batmanie, czyli najbardziej znanej postaci ze swojego katalogu.

Tom drugi jaki tu recenzuję składa się z siedmiu zeszytów. Można pomyśleć że to dużo, ale jest tu pewien haczyk. Zeszyt #7 jest poboczną historią, gdzie Wonder Woman z Supermanem spędzają czas w galerii handlowej w kosmosie. Wyłącznie zeszyty #8-10 to kontynuacja historii z pierwszego tomu. Natomiast zeszyty #11-13 to tie-iny (dopełnienia) do eventu ABSOLUTE POWER. No i jak to z tie-inami często bywa, zeszyty te rozgrywają się w różnym czasie, nie tworzą jednej historii i są osadzone w kontekście spoza własnej serii.

Historyjka z Superman i galerią handlową miała ze dwie sceny, gdzie się uśmiechnąłem, ale ogólnie mnie nie porwała. Natomiast zaraz po niej zaczyna się kontynuacja wcześniejszej historii. Wonder Woman jest związana fioletowym, magicznym lassem, a postać nazywająca się Sovereign robi jej pranie mózgu. Scena ta trwa prawie cały zeszyt, ale Dianie udaje się w końcu oswobodzić. Po krótkiej chwili dobiegają jednak do niej strażnicy i używając paralizatorów obezwładniają ją. To by oznaczało, że zeszyt #7 umiejscowiony w kosmosie, nie może być osadzony czasowo pomiędzy zeszytami #6 i #8. Natomiast dochodzimy do innego, większego problemu. Znajomość wcześniejszego tomu teoretycznie powinno pomóc, bo wprowadza postać Sovereigna oraz jego fioletowego lassa, natomiast praktycznie może ona przeszkadzać. W pierwszym tomie Wonder Woman szła przez problemy jak burza i pokonała kilka oddziałów wojska, aby w drugim dla kontrastu została łatwo spacyfikowana przez kilku ludzi z paralizatorami. W pierwszym tomie potrafiła rzucić i przekopać czołg, aby w drugim tomie nie potrafiła wybić kopniakiem zamka czy ceglanej ściany w swojej celi (gdzie nie jest już skrępowana magicznym lassem). Domyślam się, że w opowieści powinny być zmiany fabularne, aby historia nie była nudna, natomiast dla mnie tutaj te zmiany wyraźnie dzieją się dlatego, że tak było w scenariuszu, a nie dlatego, że były odpowiednio podbudowane. Jeśli Diana ma mieć w jakiejś scenie siłę i zdolność myślenia Terminatora to ją ma, ale jeśli scena wymaga czegoś innego, to ten Terminator znika. Być może czegoś nie zrozumiałem, być może staram się logicznym językiem wyjaśnić nielogiczne (emocjonalne) wzburzenie własnego umysłu, ale niektóre fragmenty czytałem wkurzony. Może to irracjonalne, bo czytałem inne komiksy z bardzo sztuczną lub nielogiczną fabułą, ale dawno żaden  mnie tak nie zdenerwował. Jako dodatkowy negatyw odbieram, że nie został tu dalej pociągnięty wątek Amazonki-morderczyni, od którego ta seria się zaczęła. Jeśli ktoś nie czytałby pierwszego tomu, a zabrałby się za drugi, być może miałby inną opinię, ale ciężko mi powiedzieć jak bardzo. Tom King wchodzi do umysłu Wonder Woman i sporo poświęca temu miejsca. W jakimś stopniu przypomniało mi to jego wcześniejszy komiks BATMAN VOL. 10: KNIGHTMARES (BATMAN: KOSZMARY), aczkolwiek tutaj robi to trochę inaczej.

Ostatnie trzy zeszyty to wspomniane już tie-iny. W pierwszym z nich Wonder Woman przebywa z drużyną Justice League Dark, gdy zostają zaatakowani przez latającego robota. W drugim bohaterka razem z Damianem Wayne'em próbują wyciągnąć informację o więzieniu od Kapitana Bumeranga. W ostatnim z nich Wonder Woman razem ze Stevem Trevorem oraz ponownie Damianem Wayne'em, ruszają po osadzonych do więzienia. Sumarycznie, z mojej perspektywy umiarkowanie ciekawie się to czytało i tam też się dopatrzyłem sztuczności. Natomiast jeśli ktoś lubi syna Batmana, to dla niego może być wartościowe, że Wonder Woman buduje z nim tutaj swoją relację. Przypominam, że jest to dopełnienie do eventu, gdzie dzieje się większa historia. Wpływa to na przykład na to, że min. w dwóch ostatnich zeszytach Diana nosi zbroję podobną do rycerskiej, a komiks nie wyjaśnia powodów takiej zmiany.

Recenzowany tomik ma trzech rysowników i niejednolity styl graficzny. Najlepiej pod tym względem wypadły rysunki Daniela Sampere, który ilustrował właściwą/główną opowieść. Najgorzej wypadły prace Guillema Marcha, który tworzył szkice do historii w kosmicznej galerii handlowej. Są najgorsze, ale mimo wszystko też czytelne. Rysunki Tony'ego Daniela oceniłbym gdzieś pomiędzy. Dodatkowo jak bardzo mi się ten komiks nie podobał, tak muszę powiedzieć, że przynajmniej część okładek zeszytów jest ładna.

Recenzowany tytuł rozczarował mnie, a nawet zdenerwował. Bezpośrednio przed nim przeczytałem crossover MIGHTY MORPHIN POWER RANGERS/TEENAGE MUTANT NINJA TURTLES, który prowadził Ryan Parrott. Krótko po nim za to wziąłem się za komiks DUKE ze scenariuszem Joshuy Williamsona. Jeśli miałbym coś polecić, to właśnie te dwa tytuły, bo dały mi nieporównywalnie więcej frajdy. Przejaskrawię, ale niedawno były walentynki. Może dajcie sobie odrobinę miłości i nie koniecznie sięgajcie po WONDER WOMAN: SACRIFICE.

------------------------------

Recenzowane wydanie zbiorcze zawiera w sobie zeszyty WONDER WOMAN v6 #7-13.
Jest ono dostępne w sprzedaży internetowej przez sklep Atom Comics.

Marcin „Kędzior” Michalski

1 komentarz:

  1. To ja dodam tylko od siebie, że akcja w kosmicznym markecie (wg. mnie świetna historia) rozgrywa się gdzieś pomiędzy zeszytami 5-6 :)

    OdpowiedzUsuń