poniedziałek, 17 lutego 2025

PRZYGODY SUPERMANA: JON KENT

Seria Superman: Syn Kal-Ela autorstwa Toma Taylora była całkiem przyjemnym cyklem, który zredefiniował postać drugiego Supermana, Jona Kenta w świecie DC. Nie był to komiks pozbawiony wad. Miejscami zmagał się z problemem infantylności oraz wszechobecnego optymizmu, jednak dobrze przybliża sylwetkę bohatera i cechy, jakie powinien posiadać ktoś z wielkim „S” na piersi. Niestety, sama seria była bardzo krótka i zakończyła się na trzecim tomie. Jon Kent pojawił się jeszcze w Superman: Powrót Kal-El, ale osobiście czekałem na komiks, w którym to on będzie głównym bohaterem. Po kilku miesiącach doczekałem się kolejnej historii Przygody Supermana: Jon Kent, również pisanej przez Toma Taylora. Czy warto było czekać?

Komiks rozpoczyna się opowieścią o zmaganiach Jona z Ultramanem, który podróżuje po multiwersum, by zabijać inne wersje Supermana. Okazuje się, że mordercą Kal-Elów jest ten sam człowiek, który w przeszłości więził Jona. Młody Superman postanawia za wszelką cenę powstrzymać oprawcę i zakończyć jego krwawą misję. Pościg nabiera tempa, a Jon trafia do świata Injustice, znanego głównie z popularnych gier. Na chwilę zostaje tam uwięziony, a fabuła zaczyna koncentrować się na różnicach między światem z którego przybył, a tym, w którym został uwięziony.

Szczerze mówiąc, początkowa obietnica, jaką składa nam Tom Taylor, zapowiada historię znacznie ciekawszą niż otrzymany produkt końcowy. Wolałbym, aby cała opowieść skupiła się na zmaganiach Jona z Ultramanem. Komiks doskonale pokazuje emocjonalny ból bohatera wynikający z traumatycznego doświadczenia, jakim było uwięzienie przez złoczyńcę. Widać wyraźnie strach Jona przed konfrontacją z oprawcą. Chciałbym, aby fabuła podkreśliła, jak symbol nadziei sam zmaga się z lękiem i go przezwycięża. Niestety, wątek ten zostaje szybko ucięty.

Od momentu wkroczenia do świata Injustice rozwój postaci Jona zostaje zahamowany, a komiks zamienia się w laurkę dla młodego Supermana. Ta wtórność jest szczególnie widoczna w porównaniu z serią Superman: Syn Kal-Ela, która również idealizowała bohatera, choć robiła to w nieco bardziej zrównoważony sposób. Tutaj jedyną naprawdę interesującą kwestią pozostaje sam świat Injustice.

Niestety, według mnie nawet to nie jest mocny punkt tej historii. Czytelnik nie dostaje ani spektakularnego finału, ani znaczących wydarzeń, ponieważ fabuła musi być zgodna z kanonem ustalonym w grach i komiksach osadzonych w świecie Injustice. A przecież w multiwersum można było pozwolić sobie na inne zakończenie, odbiegające od znanych schematów.

Czy komiks ma jakieś zalety? Owszem. Jak wspomniałem, początek zapowiada się naprawdę dobrze. Do tego dochodzą dialogi, Tom Taylor ma świetne wyczucie w ich pisaniu. Są naturalne, pełne chemii między postaciami i tak dobrze skonstruowane, że czytelnik szybko się wciąga w lekturę. Gdyby nie oprawa graficzna, pewnie przeczytałbym komiks w mgnieniu oka.

Pod względem wizualnym komiks jest w porządku, choć nie jest to mistrzostwo w zakresie rysunku czy kompozycji paneli. Ilustracje są czytelne, a układ paneli nie przeszkadza w odbiorze. Nie jest to jednak dzieło zapadające w pamięć, gdyż rysunki są raczej poprawne niż efektowne.

Przygody Supermana: Jon Kent to dla mnie duże rozczarowanie. Tom Taylor, znany z wielu znakomitych komiksów, tym razem stworzył wtórną opowieść, która nie wnosi nic nowego do postaci Jona Kenta. Zmarnowany potencjał na naprawdę dobrą historię.

Czy mimo to warto sięgnąć po ten komiks? Tylko jeśli:

W innym wypadku — nie polecam.

-----------------------------------

Komiks otrzymany do recenzji od wydawcy, który nie miał żadnego wpływu na treść powyższej opinii.

Opisywane wydanie zawiera materiał z AVDENTURES OF SUPERMAN: JON KENT #1 - 6. Do kupienia m.in. w sklepie Egmontu lub w ATOM Comics.

Autor: Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz