sobota, 24 stycznia 2015

ALL-STAR WESTERN VOL. 5: MAN OUT OF TIME

Recenzja najnowszych przygód Jonah Hexa, który wylądował w XXI wieku:

ALL-STAR WESTERN odsłona piąta i zarazem przedostatnia, to w skrócie pełna niezwykłych przygód wędrówka Jonah Hexa przez XXI wiek. Tom ten kontynuuje wątek z poprzedniego wydania zbiorczego, pod koniec którego łowca nagród z Dzikiego Zachodu spotyka Boostera Golda i zostaje przeniesiony do swojej przyszłości, a naszej teraźniejszości. To znaczy prawie „naszej rzeczywistości”, gdyż przynajmniej u mnie na co dzień po ulicach nie krążą kolesie w kolorowych kostiumach i nie ratują świata przed złoczyńcami, którzy pragną przeważnie przejąć władzę nad Ziemią.

Hex to człowiek z kompletnie innej epoki, ale jak się okazuje szybko potrafi zaadoptować się do nowych warunków. Zwłaszcza przypadają mu do gustu nowoczesne rozwiązania w dziedzinie balistyki i zamiana tradycyjnych koni na te mechaniczne. Początki jednak były dla niego delikatnie mówiąc trudne. Justin Gray oraz Jimmy Palmiotti postanowili spełnić życzenie wielu fanów tej postaci i rzucić go w jak się wydaje najtrudniejsze warunki, jakich do tej pory doświadczył. Myślałeś, że przeżyłeś już wszystko? Przygotuje się niemiła niespodziankę. Ziemia XXI nie jest jak się okazuje łatwym miejscem do egzystencji dla kogoś, kto do tej pory uważany był za prawdziwy postrach wśród ludzi i samym nazwiskiem budził lęk oraz trwogę w oczach przestępców. To właśnie on, ten nie znający strachu łowca głów staje się w jednej chwili bezradnym i zagubionym chłopcem atakowanym ze wszech stron przez wszystkich oraz wszystko. Obcy człowiek w obcym miejscu i bez możliwości ucieczki, czy też schronienia staje się z miejsca cudakiem, dziwakiem oraz chorym psychicznie. Tym samym nie może nikogo dziwić, że pierwszym „punktem wycieczki” Hexa po przyszłości okazuje się Azyl Arkham.

Hex ma jakąś ciekawą zdolność przyciągania do siebie członków rodziny Arkham, przez co ponownie jesteśmy świadkami narodzin egzotycznego dynamicznego duetu. Nie trwa on wprawdzie długo, ale dostarcza czytelnikowi sporo rozrywki. Jonah znajduje sobie bratnią duszę w Ginie, która ma coś z Tallulah Black i nie wiedzieć czemu postanawia towarzyszyć Hexowi w odkrywaniu miejsc, których ujrzenie nie było dane nawet zwykłemu śmiertelnikowi. Gościnne występy Bruce’a Wayne’a, Swamp Thinga, Johna Constantine’a oraz Supermana dodają swoistego kolorytu i fajnie widzieć, jak twórcy kontrastują te postacie z łowcą nagród.

O ile skrzyżowanie ścieżek Hexa oraz Batmana już po lekturze SPLUWY I GOTHAM było dla wszystkich nieuniknione i prędzej czy później spodziewane, o tyle spotkanie Jonah – Człowiek ze Stali już niekoniecznie. A to właśnie dialog tych ostatnich jest chyba najlepszą częścią całego tomu i najbardziej zapada w pamięć. Ciekawe pytania zadawane przez Hexa Supermanowi i argumenty przedstawione Kal-Elowi przez gościa z przeszłości sprawiają, że to właśnie Jonah czuje się w tej wymianie zdań bardziej pewnie, a eS ma problemy z logicznym wytłumaczeniem tego, co i dlaczego dzieje się na Ziemi i jaką on odgrywa w tym wszystkim rolę. Hex przypomina, że w jego czasach też mieli kogoś, kto obiecywał lepszą przyszłość i zachęcał do wspólnego ratowania świata, przemiany na lepsze. Ten ktoś szybko zawisł na drzewie. Poruszona zostaje kwestia tego, że nowe czasy równają się nowe, większe zagrożenia, a obecność Supermana tylko sprowadza na mieszkańców Ziemi kłopoty większego kalibru. Brawa dla panów scenarzystów za ten krok i konfrontację w pewnym sensie Supermanów różnych epok.

Większość rysunków wykonuje posiadający uznaną markę Moritat i do jego pracy nie mam zastrzeżeń. Regularnego artystę wspomagają tylko sporadycznie Staz Johnson czy też Jeff Johnson, ale widać, że to już nie ta sama półka i komiks traci dużo ze swojego klimatu na tym zabiegu. Dla Moritata był to zresztą ostatni zbiór przygód Hexa do którego przyłożył swoje ręce, gdyż ostatni tom ilustrują już inni rysownicy.

Najsłabsza część zbioru to sama końcówka, czyli finał pobytu głównego bohatera w przyszłości i kontrowersyjna decyzja o operacji. Oryginalne? Zaskakujące? Może, ale dla mnie wkurzające i całkowicie odzierające serię z dotychczasowego klimatu. Na tym etapie kończy się dla mnie niestety pewna era i ostatnie zeszyty przejrzałem jedynie dlatego, aby zaspokoić ciekawość i przekonać się, w jaki sposób scenarzyści wybrną ze swojej ryzykownej decyzji. Niby mała zmiana, ale to już nie to samo.

ALL-STAR WESTERN VOL. 5 kompletnie różni się od tego, co Jonah Hex przeżywał na początku swojej przygody z New 52, czyli przemierzając z różnym skutkiem Gotham City. Życie łowcy nagród zostało wywrócone do góry nogami, co niesie ze sobą zarówno plusy, jak i minusy. Pod koniec lektury okazało się, że tych drugich robi się niespodziewanie coraz więcej i przez to pozostaje duży niesmak w ustach. Pierwsza część zbioru plus spotkanie z eSem na dobrym poziomie, reszta taka sobie. Jednym zmiana klimatu bardzo się spodoba, innym pewnie trochę mniej. Ja mam mieszane uczucia i trochę zaczynam tęsknić za starym, dobrym Hexem jakiego Gray i Palmiotti serwowali mi w ramach serii JONAH HEX.

Ocena: 3/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ALL-STAR WESTERN #22 - 28

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz