wtorek, 6 stycznia 2015

FLASH VOL. 2: ROGUES REVOLUTION

Pierwszy tom wprowadził nas w lekko zmodyfikowany świat Barry’ego Allena, który w wersji z września 2011 różni się w paru mniej lub bardziej istotnych aspektach od wersji postaci, z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze przed Flashpoint. Nie da się ukryć, że pierwsze zeszyty nie powalały na kolana zarówno pod względem tempa prowadzenia akcji, jak i perypetii głównego bohatera. Była to solidna, fajnie zilustrowana lektura, ale nic ponadto. Tym razem twórcy włączyli jednak kolejny bieg i podkręcili trochę tempo, co w efekcie zaowocowało znacznym skokiem jakościowym w porównaniu do tomu pierwszego. 
 
ROGUES REVOLUTION to komiks składający się tak naprawdę z trzech części. Pierwsza opisuje wizytę w Gorilla City, druga to konfrontacja z Rogues, zaś trzecia to cofnięcie się w przeszłość i wgląd w początki kariery Barry’ego w roli Szkarłatnego Speedstera. Komiks ten jest bezpośrednią kontynuacją wątków z poprzedniego tomu, także już na samym początku zostajemy rzuceni w wir wydarzeń związanych z wydostaniem się Flasha ze Speed Force i spotkaniem z gadającymi małpami. Przy okazji swojej pierwszej konfrontacji z Groddem Barry dowiaduje się kilku ciekawych informacji dotyczących samej Speed Force i powiązaniach z Gorilla City. Po powrocie do rzeczywistości Allen odkrywa, że jego przyjaciel rozpoczął kampanię przeciwko Flashowi, a główny bohater postanawia zacząć swoje życie od nowa korzystając z tego, że został uznany za zaginionego/zmarłego. To ciekawa sprawa o tyle, że w tym samym czasie również Superman na łamach ACTION COMICS pozbywa się swojej podwójnej tożsamości i Clark Kent ginie w eksplozji.

Kolejne numery to powrót i ponowne zjednoczenie klasycznych przeciwników Flasha, czyli Rogues, którzy tym razem kierują się żądzą zemsty na swoim byłym liderze Captainie Coldzie. Glider i spółka oskarżają Snarta o przemiany/mutacje jakie zaszły w ich organizmach, a w samym środku starcia został umieszczony siła rozpędu również Flash. Wszystko fajnie i pięknie, ale cała historia ma kilka minusów. Po pierwsze Barry, podobnie zresztą jak i w pierwszym tomie odgrywa w moim odczuciu rolę drugoplanową. Po drugie sięgnięcie przez scenarzystów po Rogues uważam za pójście na łatwiznę. Spodziewałem się oczywiście, że zawitają oni na łamy serii, ale jest przecież wiele innych złoczyńców, których można było postawić na drodze zrelaunchowanego Flasha. Rogues stanowili w ostatnim czasie zbyt często wykorzystywany materiał, przez co stali się trochę nudni. Kolejna sprawa to sam sposób zaprezentowania poszczególnych członków zespołu, którzy pojawiają się nagle i znikąd, a informacje na temat ich pochodzenia są znikome. Część osób sięgająca po ten komiks po raz pierwszy ma możliwość ujrzenia Rogues w akcji i według mnie ciężko połapać się np. skąd Weather Wizard zdobył swoje moce, czy też w jaki sposób Captain Cold stał się kiedyś liderem Rogues. Całość wydaje się pisana bardzo szybko wiedząc, że trzeba zaraz przejść do kolejnej czekającej już za rogiem bitwy przeciwko armii Grodda. Czytało się nawet fajnie, ale część rzeczy można było po prostu pokazać trochę głębiej.

Na zakończenie otrzymujemy „zerówkę” skupiającą się na relacjach ojca z synem, powrocie do pamiętnego dnia śmierci Nory Allen oraz pokazującą pierwsze spotkanie Barry’ego i Daniela Westa. Jak się później okaże to ostatnie wydarzenie będzie skutkowało dla Flasha pewnymi konsekwencjami w niedalekiej przyszłości. Ogólnie zeszyt wydany w ramach Zero Month robi dobre wrażenie i jest pozytywnym zwieńczeniem całego opisywanego zbioru. Po nim dostajemy jeszcze w ramach bonusu kilka stron okładek i grafik autorstwa Manapula.

Wspomniany Francis Manapul odpowiada tym razem za warstwę graficzną trzech numerów, dwa są autorstwem Marcusa To, zaś w annualu swoje ręce maczają dodatkowo Scott Kolins, Diogenes Neves oraz Marcio Takara. Każdy z nich prezentuje odmienny styl, ale rysunki każdego z nich w mniejszym lub większym stopniu lubię (zwłaszcza te w wykonaniu To), stąd taka chwilowa zmiana klimatu nawet mi odpowiada. Jeśli ktoś z kolei ubóstwia prace Manapula i tylko dla niego czyta serię FLASH, to takie zabiegi ze zmianą ilustratora mogą budzić u niego jakiś niesmak. Kwestia gustu.

ROGUES REVOLUTION to zdecydowanie lepszy komiks od swojego poprzednika, ale nadal nie jest to do końca to, na co czekam od początku New 52. Jest dobrze, Flash zaczyna wskakiwać na właściwe tory i przygody z jego udziałem powoli nabierają odpowiedniej szybkości, tylko teraz należałoby wszystko jeszcze trochę dopieścić, zaskoczyć znużonego chwilami odbiorcę. Jeśli kolejny tom z gorylami w roli głównej nie przyniesie spodziewanych emocji to będzie jasny sygnał, że ta seria nie jest w stanie przekroczyć pewnej magicznej bariery i na stałe zapewnić sobie grona wiernych czytelników. Wszystko ma bowiem swoje granice, także cierpliwość czytelników i mając wybór pomiędzy solidnym średniakiem z ładnymi rysunkami, jakim do tego momentu jest seria FLASH, a gorszą wizualnie serią, która co jakiś czas wywołuje u mnie tzw. efekt WOW! to bez wahania porzucam FLASHA na rzecz tej drugiej. Manapul i Buccellato nie mają jeszcze tego błysku, być może z czasem się go dorobią. Tylko czy w przypadku tej serii starczy im na to czasu?

Ocena: 4/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów FLASH #0, #9 – 12 oraz FLASH ANNUAL #1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz