czwartek, 29 stycznia 2015

SZPON TOM 1: UTRAPIENIE SÓW

Recenzja pierwszego tomu serii TALON, która przez ponad rok ukazywała się w ramach New 52, a która w listopadzie ubiegłego roku zawitała także do Polski za sprawą wydawnictwa Egmont.


Oryginalnie wydane jako TALON VOL. 1: SCOURGE OF OWLS

Historia Calvina Rose - jedynego Talona, któremu udało się uwolnić spod władzy Court of Owls i teraz próbuje rozpocząć nowe, "normalne" życie. Czy jest to jednak możliwe? Scenariusz James Tynion IV, rysunki Guillem March.

O istnieniu Talonów (co prawda powstało polskie określenie "Szpon", ale niezbyt mi ono odpowiada i z góry uprzedzam malkontentów, że nie będę go w poniższym tekście używał trzymając się oryginału) dowiedzieliśmy się po raz pierwszy na łamach serii BATMAN, gdzie w pewnym momencie organizacja Court of Owls wysłała dziesiątki swoich specjalnie wytrenowanych zabójców – Talonów właśnie, aby ci pozbawili życia najbardziej wpływowych postaci Gotham City. Jak się okazuje Trybunał Sów wcale nie zniknął po tym, jak jego członkowie zostali pokonani przez Mrocznego Rycerza i jego sojuszników. Scenarzyści Scott Snyder oraz James Tynion IV uznali, że jest jeszcze wiele w tym temacie do opowiedzenia, do czego służyć miał właśnie osobny komiks zatytułowany TALON, który nadpłynął wraz z tzw. „trzecią falą”.

TALON można zatem spokojnie uznać za bezpośrednią kontynuację historii, która rozegrała wcześniej na łamach pierwszych jedenastu numerów BATMANA. Z każdym numerem dostajemy porcję świeżych informacji na temat sekretów Court of Owls, odkrywamy ich tajne siedziby ulokowane nie tylko w Gotham City, a także dowiadujemy się, że Trybunał Sów wcale nie zaprzestał swojej działalności i cały czas jego członkowie planują powrót na scenę. A wszystkie te informacje czytelnik odkrywa krok po krok wraz z głównym bohaterem opowieści – dawnym Talonem o imieniu Calvin Rose.

Calvin był nietypowym Talonem, gdyż w przeciwieństwie do jego poprzedników zamiast zmysłu zabójcy posiadał dar uwalniania się z każdej pułapki oraz łamania wszelkich, nawet tych najbardziej skomplikowanych zabezpieczeń. Okazał się on pierwszą osobą, która znalazła wyjście z labiryntu (ten sam, w którym uwięziony został swego czasu Człowiek-Nietoperz), czym zyskał uznanie wielkiego mistrza i został wcielony w szeregi Court of Owls. Szybko okazało się jednak, że Rose nie pasuje do schematu wyznaczonego przez Trybunał Sów i ma inne zdanie na temat „eliminowania szczurów”, czyli w praktyce zabijania osób zagrażających interesom organizacji. Można powiedzieć, że był po prostu za miękki do tej brudnej roboty. Był bardziej artystą, niż zimnokrwistym mordercą. Calvin zdradził swoich pracodawców, przez co musi teraz przed nimi się ukrywać. Pomimo swojej kontrowersyjnej przeszłości Calvin jest jak najbardziej pozytywną postacią i chyba każdy czytelnik od początku zaczyna kibicować temu doświadczonemu ciężko przez los młodemu człowiekowi.

Calvin Rose uciekał właściwie przez całe swoje życie, z różnych powodów, ale teraz musi oglądać się cały czas za siebie, bo Court of Owls nie wybacza zdrady. Czy to się Calvinowi podoba, czy też nie, Talonem jest się do końca życia. Głównemu bohaterowi wydaje się, że po Night of the Owls jego życiu nic już nie zagraża i może bezkarnie wrócić do Gotham, ale rzeczywistość szybko pokazuje, w jak wielkim był błędzie. Kilkanaście Talonów nadal ukrywa się w Gotham i okolicy. Czy to znaczy, że dramat mężczyzny nigdy się już nie skończy i zawsze będzie uciekał?

I w tym momencie na scenę wkracza owiana tajemnicą postać (słowo tajemnica jest chyba najtrafniejszym określeniem i najczęściej występującym słowem w całej serii)  – Sebastian Clark. Starzec, który rzekomo sam doświadczył w przeszłości przykrości ze strony Sów jest żądny zemsty na tej organizacji. Clark, który wydaje się wiedzieć praktycznie wszystko o Trybunale Sów proponuje Calvinowi współpracę w celu zniszczenia organizacji od wewnątrz. Gdy tak się stanie mężczyzna będzie wreszcie wolny. Jak to zwykle w takich wypadkach bywa nie wszystko układa się zgodnie z planem, a na drodze staje co rusz jakiś Talon, albo grupa Talonów. Najgroźniejszym z nich okazuje się zresztą przywrócony do życia specjalnie na potrzeby serii „Rzeźnik z Gotham”. Współpraca Calvina z Sebastianem bardzo przypomina mi zresztą szorstkie relacje Bruce’a i Terry’ego z BATMAN BEYOND. Sebastian Clark nie do końca mówi o sobie wszystko, ale tego przekonacie się, gdy już dobrniecie do końca komiksu.

Odsłony szósta oraz siódma strasznie mieszają, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, i rozpoczynają nowy etap dla Calvina Rose’a. O ile pewnych rzeczy można było się od początku domyśleć, o tyle samo zakończenie #7 jest dla większości szokujące i rozbudza zdecydowanie apetyt czytelnika.

TALON to komiks zdecydowanie dla tych, którym do gustu przypadły pierwsze dwa tomy BATMANA (ich pobieżna przynajmniej lektura jest konieczna przed przystąpieniem do omawianego komiksu) wydane w ramach New 52, oraz dla tych, którzy pragną dowiedzieć się znacznie więcej na temat przeszłości i dalszych losów Court of Owls. Nie ma może tutaj jakoś przesadnie dużo akcji, ale jest na tyle intrygująco i ciekawie, że chce się sięgać po kolejne numery. Część osób może powiedzieć, że to wszystko wtórne elementy historii, które już kiedyś mogliśmy oglądać i czytać na łamach innych seriach (jest np. dużo wspólnego z AZRAELEM zagłębiającym się w tajniki zakonu Św. Dumasa), ale mi to się podoba. Rysunki całkiem znośne, a jedyne co mnie cały czas drażni, to słaby wizerunkowo kostium, jaki nosi tytułowy Talon. Ogólnie naprawdę fajna lektura, do której szczerze zachęcam.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów TALON #0 - 7.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

1 komentarz:

  1. Zasadniczo zgadzam się z recenzją. Talon to taki komiks, w którym trudno o rzeczy typu "wow", ale jest solidny, ma spoko bohatera i po prostu fajnie się go czyta - szkoda tylko, że II tom jest już dużo gorszy.

    A, i jeszcze jedno: tajemnica Clarka to żadna tajemnica. Może gdyby gość nie wyglądał jak wygląda, udało by się kogoś oszukać, ale z obecną aparycją jego przeszłość nikogo nie zdziwi.

    OdpowiedzUsuń