poniedziałek, 30 listopada 2015

Jesienna ofensywa Vertigo część druga: listopad




Mamy ostatni dzień listopada, a zatem czas na krótkie podsumowanie kolejnych czterech nowych serii od Vertigo, których pierwsze numery zadebiutowały na przestrzeni ostatnich czterech tygodni. Czy i tam razem warto zainteresować się ofertą zaprezentowaną przez ten imprint? Sprawdźmy.

UNFOLLOW #1


Umierający miliarder postanawia przeprowadzić na ludziach pewien eksperyment. Twórca specjalnej aplikacji, która zrewolucjonizowała rynek mediów społecznościowych obdarowuje 140 losowo wybranych posiadaczy telefonów komórkowych częścią swojego majątku, przez co w jednej chwili stają się oni multimilionerami.

Już pierwsze strony tego komiksu są intrygujące i zwiastują, że wkrótce na pewnej wyspie może dojść do krwawej, tygodniowej rozgrywki z udziałem dużej grupy „wybrańców”. Później tempo akcji spada, a scenarzysta skupia się na zaprezentowaniu wybranych, kompletnie różnych pod względem miejsca zamieszkania i prezentowanych wartości osób. Łączy ich tylko jedno – są posiadaczami odpowiednika twittera na swoich telefonach, przez co los się do nich uśmiechnął i mogą teraz zacząć niejako żyć od nowa. Mamy okazję zobaczyć, jak przełomowe dla wielu z nich są to momenty, gdyż do niejednej z tych osób śmierć właśnie zagląda w oczy. Co ciekawe, gościnnie pojawia się też pewien gadający leopard?!

Pierwszy zeszyt nie powala jakoś poziomem, a służy jedynie, aby zarysować ogólny kształt sytuacji i zachęcić do sięgnięcia po dalsze odsłony. Dopiero w nich dowiemy się, jak dokładnie będzie przebiegał eksperyment dotyczący odkrycia prawdy kryjącej się za ludzką naturą. Rysunki nie są z najwyższej półki, ale też nie rażą jakoś strasznie w oczy. Drugi zeszyt na pewno przeczytam, a później się zobaczy, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Na razie ciężko wyczuć, co z tego będzie. Może wyjść hit, ale równie dobrze całość może okazać się niewypałem.

Ocena: 4-/6

SLASH & BURN #1


Opowieść o Rosheen, czyli dawnej piromance, która w dorosłym życiu walczy z płomieniami jako strażak. Ogień całkowicie ukształtował jej dzieciństwo sprawiając, że uzależniła się od niego. Jak się okazuje, nie wszystkie demony przeszłości odeszły w niepamięć i główna bohaterka nadal boryka się ze swoim uzależnieniem.

Pierwszy zeszyt pokazuje nam różne aspekty z życia Rosheen, począwszy od wycinków z dzieciństwa spędzonego w sierocińcu, poprzez jej mały romans z nowym detektywem, aż po jej chorą wręcz obsesję na punkcie wszystkiego, co związane jest z ogniem. Jest kilka wątków, przez co każdy z nich potraktowany jest zdawkowo i ma się wrażenie, iż scenarzysta chciał aż nadto pokazać w premierowej odsłonie serii. A szkoda, bo przez to wszystko śledztwo dotyczące tajemniczej śmierci z początku zeszytu przestało być istotne, a najbardziej okazale wypadła scena ratowania bezdomnego.

Rysownik został bardzo dobrze dobrany, a jego ilustracje fajnie oddają emocje Rosheen. Niestety zanosi się na to, że nie sięgnę po kolejne odsłony tej serii, gdyż nie wciągnął mnie ten wstęp, a perypetie głównej bohaterki są według mnie ciekawsze dla żeńskiej części odbiorców. Nie moje klimaty, może Wam podpasuje.

Ocena: 3-/6

RED THORN #1


Dziewczyna o imieniu Isla powraca z Ameryki do rodzinnej Szkocji, aby zająć się między innymi poszukiwaniami zaginionej przed laty siostry. Przy okazji do życia budzi się jedyny ocalały i uwięziony przez lata w podziemiach miasta pogański półbóg – Thorn.

Jest to jeden z tych tytułów od Vertigo, na które czekałem najbardziej. Scenarzysta zachowuje się tutaj trochę tak, jakby został zmuszony do przyspieszenia tempa i chciał jak najszybciej przejść do kulminacyjnego momentu tego numeru. Akcja rozgrywa się jak dla mnie zbyt szybko, jak na jeden zeszyt, przez co ulatuje z tego komiksu trochę magii i specyficznego klimatu. Isla okazuje się ciekawą postacią, pojawia się motyw z ożywającymi rysunkami, a niewidziana nigdy przez nią Laura może mieć z nią więcej wspólnego, niż by się wydawało. Na razie nic nie wiemy na temat tytułowego Thorna, który zapewne przejmie pałeczkę już w kolejnym zeszycie.

Nie da się ukryć, że cała historia jest nader interesująca i bez wątpienia warto zaczepić się przy tej serii na dłużej. Zwłaszcza, że mocnym punktem są tutaj rysunki w wykonaniu Meghan Hetrick. Spodziewałem się wprawdzie zupełnie innego rozpoczęcia tej serii, ale i tak nie ma zbytnio co narzekać, tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Ocena: 4,5/6

JACKED #1


Josh to mężczyzna w średnim wieku, który w akcie desperacji sięga po oferowane w sieci, ulepszające życie tabletki. Efekty są lepsze, niż się spodziewał i zostaje obdarzony supermocami. Szybko okazuje się jednak, że nowe zdolności uzależniają, a oprócz tego mają pewne nieoczekiwane skutki uboczne.

Eric Kripke ukazuje nam prosty i nieskomplikowany pomysł, który bardzo szybko i przyjemnie się czyta. Ojciec rodziny cierpi na kryzys wieku średniego, ma problemy z żołądkiem, prostatą, kolanem. W dodatku nadal nie może znaleźć pracy i stracił wszelkie uznanie w oczach żony oraz dzieci. Wszystko zmienia się w momencie, gdy za namową brata kupuje poprzez internet specyfik, który robi z niego Supermana. Cały numer jest dobrze rozpisany, zaczynając od intrygującego początku, poprzez szczegółowe ukazanie szarego, mizernego i pozbawionego sensu życia Josha, aż po niespodziewany obrót sytuacji pod koniec. Ogląda i czyta się to niczym dobry serial, a całość wciąga niczym... dobry narkotyk.

Każdy zastanawiał się przynajmniej raz, jakby to było, gdyby posiadał supermoce. Tutaj mamy okazję zobaczyć jeden z takich przypadków i na przestrzeni kolejnych numerów zapewne poznamy konsekwencje, jakie niesie ze sobą zażycie „Jacked”. Zabawny i zachęcający do dalszego czytania numer, zdecydowanie dla dorosłego odbiorcy.

Ocena: 5/6

Od powoli rozkręcającego się UNFOLLOW, poprzez słabsze jakościowo SLASH & BURN, aż po rokujące dobrze na przyszłość RED THORN oraz nadspodziewanie dobre od początku do końca JACKED. Tak w skrócie wyglądał listopad od strony Vertigo, który pod względem nowej oferty prezentuje się ciut gorzej, niż październik. Teraz czekam, tyle że już z trochę mniejszymi emocjami na to, co przyniesie ze sobą grudzień.

Źródło obrazków: Comicvine

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz